• Start
  • Wiadomości
  • Uratowane małe wiewiórki - już podrosły, wracają do miasta

Uratowane małe wiewiórki - już podrosły, wracają do miasta

Miały być cztery - na razie są trzy, bo czwarta zestresowała się i nie wyszła z klatki. Wiewiórki, które urodziły się w gdańskich parkach, zostały przygarnięte i wykarmione przez ludzi. Ostatnie tygodnie spędziły w specjalistycznym ośrodku w Pomieczynie. Od dziś Gdańsk ponownie staje się ich domem, konkretnie: Park Oruński.
20.06.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Wiórek - tak nazwany został mały samczyk, który w odróżnieniu od pozostałej trójki jest bardzo odważny i chętnie nawiązuje kontakt z ludźmi. Teraz mieszka w Parku Oruńskim i można go spotkać w czasie spaceru.

Trzy młode wiewiórki od dziś - poniedziek, 20 czerwca - mieszkają w Parku Oruńskim. Przywieziono je do Gdańska z Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Ptaków i Drobnych Ssaków Ostoja w Pomieczynie. Na wolność wypuszczono je ok. godz. 13. Do Gdańska przywieziono cztery wiewiórki, ale jedna z powodu stresu nie opuściłą klatki i na razie wróciła do ośrodka w Pomieczynie.

- Dwa rudzielce są rodzeństwem, zwrócili na nie uwagę ludzie, którym wejść do garażu i tam zamieszkać. Były nienaturalnie natrętne - opowiada Aleksandra Mach, szefowa Ostoi. - Kręciły się też przy domu, próbowały wejść do środka, jakby czegoś tam szukały.

Początkowo ludzie próbowali odgonić zwierzątka, ale po tym jak natrętnie wracały, spróbowali stwierdzić, dlaczego małe wiewiórki nie są z matką. Po rekonesansie odkryli straszliwą prawdę - najprawdopodobniej lis albo inne dzikie zwierzę podczas nocnych łowów zabiło matkę młodych. Został po niej kawałek ogonka. Małe wiewiórki pierwszych kilka dni spędziły u swoich tymczasowych opiekunów, potem przekazano je do Ostoi. W Pomieczynie były przez dwa miesiące, ale już podrosły i są zdolne do samodzielnego życia.


Dwie kolejne zostały przyniesione do ośrodka przez ludzi, którzy nie znając zwyczajów wiewiórek, sądzili iż młode zostały porzucone przez matkę. Te nie były aż tak małe - można było je wypuścić na wolność już po dwóch tygodniach.

- Z wiewiórkami jest podobnie jak z sarnami: bardzo często młode są widywane bez matek, nie oznacza to jednak, że w pobliżu tych matek rzeczywiście nie ma – wyjaśnia Aleksandra Mach. - Wiewiórki są z natury bardzo ciekawskie i wszędobylskie, a na etapie wczesnego rozwoju pozbawione są uczucia strachu. Wchodzą wtedy chętnie w każdy kąt, nie wyłączając „kolegowania się” nawet z ludźmi. Ktoś, kto nie zna zwyczajów tych zwierząt sądzić może, iż maleńka wiewiórka, która wchodzi mu na rękę, po prostu szuka pomocy. A tymczasem ona zwyczajnie zapoznaje się ze światem.

Okazuje się, że częste są przypadki zabierania takich maleństw z lasu, bo „potrzebowały pomocy”.

- Rozmawialiśmy z osobami, które przywiozły nam wiewiórki, one już wiedzą, jak się zachować w podobnym przypadku. Wiewiórki jednak z nami zostały, odchowaliśmy je, i dziś wypuszczamy na wolność - dodaje Aleksandra Mach.

To pierwsze wiewiórki, które wypuszczono na wolność poza terenem ośrodka w Pomieczynie. Zastanawiano nad dwoma lokalizacjami: Oliwą bądź Orunią. Zdecydowano się na Orunię, bo to park większy i spokojniejszy od Oliwy.

- Mamy nadzieję, że naszym wiewiórkom się spodoba to miejsce i zostaną tam na dłużej - mówi pani Aleksandra.

Pomorski Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Ptaków i Drobnych Ssaków Ostoja w Pomieczynie jest współfinansowany przez Urząd Miejski w Gdańsku i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Gdańsku.


TV

Światowa stolica bursztynu