• Start
  • Wiadomości
  • Trochę deszczu - dużo ognia. Tłumy na piekielnym finale festiwalu Feta 2016

Trochę deszczu - dużo ognia. Tłumy na piekielnym finale festiwalu Feta 2016

To wydarzenie gdańszczanie zebrani na Dolnym Mieście zapamiętają na długo. Buchające płomienie, wyczyny kaskaderskie i zapierające dech w piersiach akrobacje - jubileuszowa, XX edycja Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych FETA jak co roku zakończyła się widowiskowo.
18.07.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Finał tegorocznej Fety był niezwykle widowiskowy - uliczna widownia nie nudziła się nawet przez chwilę.

Chociaż szwedzka grupa cyrkowo-akrobatyczna Burnt Out Punks zaprezentowała się już podczas finału Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Plenerowych i Ulicznych FETA w 2012 roku, i to z tym samym spektaklem, widzów i tym razem nie brakowało. W niedzielę 17 lipca 2016 r. podczas wielkiego zakończenia tłumy przybyły na Redutę Wyskok na Dolnym Mieście. Ci, którzy mieli okazję zobaczyć poprzednio „Syndrom sztokholmski” wiedzieli, że czeka ich zwariowane widowisko, którego nie sposób zapomnieć.

Jak z Mickiewicza: śmieszył, tumanił, przestraszał - Inferno, czyli charyzmatyczny Szwed Nalle Laanela.

Niewiele ponad godzinne przedstawienie Szwedów to ognista, niebezpieczna i wciągająca mieszanka pokazów pirotechnicznych, od których nie sposób oderwać oczu, wyczynów kaskaderskich i popisowych wygłupów. Już na samym początku zawiadujący cyrkową bandą Inferno (po polsku: Piekło)  - rosły mężczyzna w kobiecym przebraniu - podpala kartkę udającą pozwolenie policji na występ cyrku w Gdańsku. Wraz z kolejnymi minutami spektaklu ogień powoli pochłania wszystko - w końcowej scenie płoną nawet cyrkowe liny rozciągnięte wokół sceny.

Jak to w piekle - był ogień, dużo ognia...

Nawet deszcz, który mocno rozpadał się akurat w momencie rozpoczęcia spektaklu nie ostudził emocji towarzyszących występowi. Ukrywający się pod pseudonimem Inferno charyzmatyczny Szwed Nalle Laanela praktycznie przez cały spektakl rozbawiał publiczność, jak na wytrawnego komika przystało. Reszta ekipy na zmianę wzbudzała wśród widzów podziw i grozę, wykonując widowiskowe akrobacje na trapezie, żonglując płonącymi piłami łańcuchowymi, oblewając się benzyną i plując ogniem. To spektakl, w którym widz nie nudzi się ani przez chwilę.

... tłumnie zebrana publiczność dosłownie nie mogła oderwać oczu od tego wyjątkowego widowiska,

Absolutnie zwariowane show, jakim jest „Syndrom sztokholmski” było zupełnym zaprzeczeniem w stosunku do finału ubiegłorocznej Fety. Wtedy na Placu Zebrań Ludowych Francuzi zaprezentowali spektakl „Waterlitz” - imponującą scenograficznie produkcję poświęconą wolności człowieka, w której znalazły się nawet odniesienia do „Solidarności”. W tym roku zamiast spektaklu z przesłaniem dostaliśmy wyłącznie dobrą zabawę i show. Trzeba jednak przyznać, że było to show na najwyższym poziomie, skupiające uwagę widza od początku do końca i pozostawiające niezapomniane wrażenia. Fantastyczne zakończenie jubileuszowej edycji tego kultowego festiwalu.


TV

Profilaktyka piersi w tramwaju w Dzień Kobiet