• Start
  • Wiadomości
  • Tłumy na premierze filmu Olega Sencowa. „Numery” nakręcił zza krat

Tłumy na premierze filmu Olega Sencowa. „Numery” nakręcił zza krat

„Numery” („Nomera”) - to najnowszy film Olega Sencowa, ukraińskiego reżysera, który nakręcił go z łagru. Efekty tego wyzwania można było podziwiać w Europejskim Centrum Solidarności, gdzie w niedzielę, 1 marca, odbyła się polska prapremiera produkcji. Po projekcji odbyła się dyskusja z udziałem twórców.
02.03.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Polska premiera filmu Numery  Olega Sencowa w Europejskim Centrum Solidarności. Sala była pełna do ostatniego miejsca, nie brakowało też chętnych do wspólnego zdjęcia z ukraińskim reżyserem
Polska premiera filmu "Numery" Olega Sencowa w Europejskim Centrum Solidarności. Sala była pełna do ostatniego miejsca, nie brakowało też chętnych do wspólnego zdjęcia z ukraińskim reżyserem
fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

 

Film „Numery” („Nomera”) powstał na podstawie sztuki Olega Sencowa pod tym samym tytułem, którą Sencow napisał w 2011 roku. Ukraiński reżyser, który spędził pięć lat w rosyjskim łagrze za rzekomą działalność terrorystyczną, zrealizował produkcję... korespondencyjnie. Wszystkie instrukcje przekazał w ponad stu listach zaprzyjaźnionemu reżyserowi Akhtemowi Seitablajewowi. Znalazły się w nich szczegółowe wytyczne dotyczące wyboru obsady czy projektów scenografii, a nawet wskazówki dotyczące tempa i stylu gry aktorskiej.

Projekcja tego nietypowo zrealizowanego filmu, odbyła się w niedzielę, 1 marca, 2020 r. w Europejskim Centrum Solidarności I była polską prapremierą (widzowie w Gdańsku mogli go zobaczyć tuż po światowej premierze na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie). Po seansie odbyła się rozmowa z twórcami filmu, którą poprowadziła Magdalena Sroka - polska menadżerka kultury i kuratorka festiwalu Solidarity of Arts.

Obecny wśród gości Adam Sikora - polski operator, autor zdjęć m.in. do „Essential Killing”, „Cztery noce z Anną”, „Ja, Olga Hepnarova” i „Numerów”, opowiedział dlaczego zdecydował się wziąć udział w tym karkołomnym przedsięwzięciu, wiedząc, że nie będzie miał możliwości bezpośredniej rozmowy z reżyserem obrazu.

- To był dla mnie zaszczyt, że zaproszono mnie do takiego projektu. Wszyscy doskonale wiedzieliśmy kim jest Sencow i w jakiej sprawie to wszystko się dzieje - podkreślał Sikora i dodał, że przekonał go też sam scenariusz. - Podobała mi się jego struktura. Przyznam, że spodziewałem się czegoś bardziej dosłownego, odnoszącego się do współczesności. Oleg mnie zaskoczył konstrukcją scenariusza, który jest tekstem teatralnym, stąd jego konwencja - historia opowiedziana jest bardzo metaforycznie, nie wprost. To mnie zainteresowało.

Charakterystyczna dla „Numerów” jest malarskość obrazu. Nie ma tu klasycznej sztuki operatorskiej, inscenizacji stricte filmowej. Wszystko, jak w teatrze, dzieje się w jednej, niezmiennej przestrzeni, a cały film podzielony został na pięć części (aktów). Światło jest stałe, jednostajne i surowe - można nawet powiedzieć „mdłe”. Na nietypowość filmu Sencowa składa się też powtarzalność scenografii i sytuacji, która jest tylko różnicowana gdzieniegdzie przez twórców, by nie nużyć widza.

- To nie jest klasyczna filmowa opowieść, tylko pewna stylizacja. To pójście w coś, co jest pomiędzy filmem a teatrem. Ciekawa była też metoda realizacji tego filmu - każdy akt robiliśmy w dwóch długich ustawieniach - opowiadał Sikora. - Sugestie były przekazywane mi przez Akhtema, ale wszystkie pochodziły od Olega, z którym miał kontakt mailowy. To wszystko wychodziło więc z jego głowy, a wyrażane było poprzez poszczególne osoby, które były obecne na planie.

Fabuła przenosi widza do ściśle uporządkowanego świata dziesięciu cyfr, w którym nagle pojawił się błąd, co staje się aktem stwórczym nowego świata. Sencow stawia pytanie, czy nowy świat będzie lepszy od starego.

- Ten film nie jest wyrażeniem mojego zdania, że nie należy walczyć i wzniecać rewolucji. Sądzę, że jego zakończenie należy odbierać jako ostrzeżenie przed tym, co robimy, i że rewolucja nie zawsze może nam przynieść to, o co walczymy. Podczas rewolucji październikowej zniszczono jedno monstrum, ale doprowadzono do stworzenia znacznie większego: Związku Radzieckiego - powiedział obecny podczas dysuksji Sencow.

Ukraiński reżyser zdradził też, jak wyglądało wybieranie odtwórców ról w filmie.

- Doskonale znałem te postaci, bo je wymyśliłem. Przy wyborze aktorów pomagał mi asystent ds obsady i drugi reżyser, z którym pracowaliśmy przy moim poprzednim filmie - on doskonale zna mnie i mój styl. Opisałem mu, jakich postaci potrzebuję, przysłano mi zdjęcia, dobrałem aktorów i zorganizowano casting - tłumaczył ukraiński twórca. - Wybieraliśmy aktorów dosyć długo, trwało to prawie pół roku. Widziałem tylko zdjęcia i czytałem opisy, nie mogłem zobaczyć wideo. W rezultacie jestem bardzo zadowolony doborem aktorów i ich pracą. Nie wiem sam jak to wyszło, ale udało nam się to zrobić, i jest to zadziwiające. To wypadkowa tego, że mieliśmy wspaniały zespół i wiedzieliśmy, do czego dążymy.

Film jest produkcją ukraińsko-polsko-czeską (cała postprodukcja odbyła się w Polsce). O motywacjach polskiej strony opowiadał Dariusz Jabłoński - reżyser filmowy, scenarzysta i producent, prezydent Polskiej Akademii Filmowej.

- Uznaliśmy, że musimy to zrobić. Postanowiliśmy, że Oleg musi mieć najlepszych współpracowników. Poprosiliśmy Adama Sikorę i Jarka Kamińskiego - drugiego fantastycznego operatora, który uczestniczył w montażu „Zimnej wojny”. Udział polskiej ekipy w tym filmie jest bardzo duży, to też m.in. dźwiękowiec i inni - podkreślił Jabłoński.

Dodał, że powstanie tego niezwykłego filmu jest m.in. wyrazem poparcia dla Olega Sencowa, które ostatecznie doprowadziło do jego uwolnienia. - Jest on także manifestacją naszej wiary w wolność twórców, którym żadne kraty nie zamkną ust. Wiary w siłę naszych ideałów, mocniejszej od największych potęg i mocarstw, wiary w wolny twórczy duch.

Obecne podczas spotkania polskie producentki Violetta Kamińska i Izabela Wójcik (Apple Film Production, członkinie Polskiej i Europejskiej Akademii Filmowej) podkreślały, że przy realizowaniu tego filmu najważniejsza była silna motywacja, którą mieli wszyscy współtworzący ten obraz.

- Wiedzieliśmy, że było mało czasu, że Oleg jest w łagrze i głoduje. Wiedzieliśmy, że chcemy to zrobić. Ten film by nie powstał - od strony finabsowej przede wszystkim, ale też od każdej - gdyby nie przyjaciele. Cały świat występował z akcją „uwolnić Olega Sencowa”. Wsparli nas przyjaciele z Czech, z polskiego Canal+, itd. Nikt nie pytał jak, gdzie, co. Mówili: Oleg będzie reżyserował, ok, to wystarczy - wspominały producentki.

Podczas spotkania w ECS Sencow zdradził też swoje plany na kolejne filmy.

- Przygotowujemy się w tej chwili do kręcenia mojego nowego filmu „Nosorożec”. Samo kręcenie filmu zajmuje niewiele czasu, to okres przygotowawczy jest długi. Jeżeli wszystko będzie dobrze, sądzę, że zaczniemy go realizować za pół roku, wspólnie z kolegami z Niemiec, z Dariuszem Jabłońskim i polskimi producentkami. To historia kryminalna, tylko tyle mogę na razie powiedzieć. Chcę nakręcić dobre kino - powiedział Sencow.


ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ Z PREMIERY FILMU OLEGA SENCOWA

 

TV

Mevo się kręci!