Spór o pomnik sanitariuszki Inki

Czy miastu potrzebny jest mało udany artystycznie pomnik Inki? Radni PiS i arcybiskup gdański Sławoj Leszek Głódź uważają, że tak. Chcą, by pomnik stanął, nawet jeśli przedstawiona na nim postać nie jest zbyt podobna do bohaterskiej sanitariuszki.
24.08.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Strony sporu są zgodne co do samej Danuty Siedzikówny, ps. Inka. Była bohaterką antykomunistycznego podziemia, która w lipcu 1946 r. została aresztowana i zabita przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Złapali ją we Wrzeszczu, gdy przyjechała po lekarstwa dla partyzantów V Brygady Wileńskiej AK. Inka urodziła się i wychowała na Podlasiu w głęboko patriotycznej rodzinie. W chwili śmierci nie miała jeszcze skończonych 18 lat.

Spór dotyczy wyłącznie pomnika, który ma zostać odsłonięty już w niedzielę, 30 sierpnia, na Oruni, na skwerze przy ul. Gościnnej w pobliżu kościoła św. Jana Bosko. Będzie uroczystość, poświęcenie monumentu przez arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia. Pomnik jest gotowy, zaproszenia na uroczystość rozesłane i jest tylko jeden mały szczegół: miasto, a konkretnie miejska rada ds. pomników i tablic, nie jest zadowolona z tego, jak wygląda Inka. Raczej 40-latka niż 18-latka, a przy tym niepodobna do siebie.

Tak Danuta Siedzikówna wygląda na jednym z niewielu zachowanych zdjęć...
... a tak według twórców pomnika, który ma stanąć na Oruni.

Na domiar złego inicjatorzy budowy nie zachowali urzędowych procedur.

– Inka była młodą, dynamiczną dziewczyną, pełną radości życia, a tego na tym statycznym pomniku nie widać – mówi Anna Czekanowicz, dyrektor biura kultury Urzędu Miejskiego. – Miasto wolałoby, by pomnik, zaproponowany przez komitet społeczny, stanął tylko jako tymczasowy. A ten właściwy powstałby później w wyniku konkursu.

– Tymczasowość jest nie do przyjęcia! – oponuje Danuta Sikora, radna Sejmiku Województwa Pomorskiego z PiS, jedna z inicjatorek pomnika. – Nie jesteśmy gotowi na przedkładanie wartości estetycznej ponad wartość ideową pomnika. O gustach się nie dyskutuje: nie czas teraz na debatę, czy pomnik podoba się większości czy mniejszości. Mamy już sponsorów, którzy wycofają się z ofiar na rzecz pomnika, jeśli okaże się on tymczasowy.

Autorem dzieła jest Andrzej Renes, ulubiony rzeźbiarz arcybiskupa Głódzia. Pomnik jest wykonany z aluminium i mosiądzu, waży 400 kg. Całość kosztowała 40 tysięcy złotych, ale miasto ma wydać dalsze 100 tysięcy złotych na zagospodarowanie terenu, na którym ma stanąć podobizna Siedzikówny.

Jednak to Rada Miasta Gdańska zdecyduje na najbliższym posiedzeniu w czwartek, 27 sierpnia, czy pomnik w ogóle stanie i czy będzie jedynie tymczasowy. Wiadomo, że radni PiS będą „za”. Jak zagłosują radni PO, którzy mają większość?

Aleksandra Dulkiewicz, szefowa klubu PO w Radzie Miasta, podkreśla, że jej zdaniem Siedzikówna jak najbardziej zasługuje na pomnik w Gdańsku.

– Czytam mojej siedmioletniej córce o Ince, bo to piękna, bohaterska postać i trzeba wychowywać dzieci w postawie patriotycznej – podkreśla Dulkiewicz. – Ale trzeba też zachować procedury. Po pierwsze, rekomendujemy konkurs na pomnik. Po drugie, potrzebne jest pozwolenie na jego budowę, a tego też nie ma. Pomnik stanie na terenie miejskim: kto weźmie odpowiedzialność, jeśli te 400 kilogramów przewróci się na kogoś? Działamy pod presją czasu, bo pomnik ma stanąć już w niedzielę.

Jak więc zagłosują radni z PO?

– Naprawdę nie wiem, czy rekomendować im ten pomnik czy nie – odpowiada Dulkiewicz.

Danuta Sikora z PiS uważa, że takie stawianie sprawy jest niedopuszczalne.

– Jeśli nie dacie zgody na pomnik, to zabijecie tę i kolejne inicjatywy społeczne – przekonuje Sikora. – A społeczeństwo takich pomników, takich inicjatyw oczekuje. Powstają one w całej Polsce.

Jednym z członków miejskiej komisji pomnikowej jest profesor Sławoj Ostrowski, dziekan Wydziału Rzeźby gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Pytany przez portal Gdansk.pl, jak podoba mu się obecna, druga już wersja pomnika, powiedział: – To zły projekt, ale musi mi się podobać! Zostaliśmy, jako miasto, postawieni pod ścianą: mamy zgodzić się na tę wersję i już. Takie są czasy, że pomniki stały się kwestią prywatną. W tym przypadku arcybiskup mówi, że ma taki projekt, że taki mu się podoba, no i taki projekt jest później forsowany.

Urząd Miejski w Gdańsku rozważa, czy w związku z kontrowersjami wokół pomnika Inki nie przygotować projektu zasad stawiania pomników. Na razie żadne przepisy nie wymagają przeprowadzenia konkursu na przyszły monument.

– Każdy ma możliwość założenia społecznego komitetu i zaproponowania pomnika, jeśli uważa, że taki powinien stanąć, i sam za niego zapłaci – tłumaczy Dulkiewicz.

TV

MEVO rozkręca wiosnę. Wsiadaj i jedź: do pracy, na uczelnię, na plażę