W Nocy Restauracji uczestniczyło 12 gdańskich lokali, głównie tych działających na Głównym i Starym Mieście, ale po godz. 20 dobrze można było zjeść także w Oliwie czy Żabiance. Choć to wydarzenie kulinarne nie przyciągnęło aż takich tłumów jak popularny "Weekend za pół ceny", to miasto wyraźnie tętniło życiem do późnych godzin nocnych. Niektóre restauracje były czynne do godziny 2 w nocy.
Restauratorzy przyciągali gości nie tylko specjalnym "nocnym" menu, ale też pokazami kulinarnymi. W restauracji San Marco, jej szef Marco Bernardi, na oczach gości przyrządzał makaron bucatini w... parmezanie, przyprawiając go długim pieprzem himalajskim. To danie bardzo popularne w północnych Włoszech.
- Najpierw gotujemy makaron w osolonej wodzie, potem przekładamy na patelnię i dodajemy masło. Następnie wypalamy spirytusem foremki w parmezanie, a kiedy ser już jest gorący i nieco klejący dodajemy do niego makaron i mieszamy - opowiadał Rosario Larocca, szef kuchni w San Marco, przyznając, że pieprz himalajski, który dodano do potrawy jest afrodyzjakiem. - Parmezan sprowadzamy prosto z Parmy.
W Domu Sushi można było z kolei do późnych godzin nocnych przyglądać się pokazom przyrządzania sushi.
- W aburi, "nocnym" daniu, które zaproponowaliśmy, znalazła się panierowana krewetka, marynowana rzepa japońska i korzeń lotosu oraz ikra z latającej ryby. Całość obłożona jest łososiem i posypana przyprawą shichimi, czyli przyprawą siedmiu smaków. Na koniec danie jest opalane - opowiadał Patryk Cieślak, szef baru w Domu Sushi.
Zarówno on, jak i kelnerki, chętnie opowiadali gościom o potrawach, które przygotowują na miejscu. Menadżerka lokalu przyznała z kolei, że choć sushi przygotowuje się przede wszystkim z surowej ryby, to na potrzeby piątkowej akcji zdecydowano się na panierowaną krewetkę.
- Mamy świadomość, że nie każdy lubi surową rybę, a część gości, która do nas przyjdzie, dotąd nie jadła sushi. Stąd taka propozycja dania - tłumaczyła.
Smażonego turbota w sosie lubczykowo – beszamelowym, z sezonowymi nowalijkami, można było spróbować w "Zafishowanych". - W "nocnym" daniu znalazła się werbena cytrynowa, tymianek, lubczyk i skórka z cytryny – wyliczał Daniel Chrzanowski, szef kuchni w "Zafishowanych". - Połączenie lubczyku z odrobiną kwasowości nie jest zbyt popularne, ale klienci reagują bardzo pozytywnie na nasze danie.
Chrzanowski przyznał, że na co dzień klienci lokalu chętniej zamawiają ryby, które żyją w odległych zakątkach świata, np. merlina, dzikiego okonia i doradę. W piątek kucharze serwowali też rybne przystawki, w tym kanapki z pastą rybną.
Lokale uczestniczące w Nocy Restauracji największe oblężenie, w większości, przeżywały w godz. 19-22. Gwarno było nad samą Motławą a także na Trakcie Królewskim i sąsiednich uliczkach.
Gdańszczanie Katarzyna Szablewska i Piotr Stefanowski od czterech lat uczestniczą w Nocy Restauracji i za każdym razem odwiedzają inne lokale. Decyzja o tym, gdzie zajrzeć w tym roku, nie była spontaniczna.
- Wybierałam wcześniej miejsca, które odwiedzimy - przyznała pani Katarzyna, która w "Zafishowanych" zamówiła ceviche z łososia.
- A ja poszedłem za nią - nie ukrywał pan Piotr, który skusił się na rostbef wołowy na dressingu tymiankowym.
Dania obojgu smakowały, a po posiłku... udali się do kolejnych lokali uczestniczących w nocnej akcji.
W "Long Street 52" można było spróbować m.in. piersi z kaczki z pieprzem syczuańskim i tymiankiem. Jej smak postanowiły sprawdzić dwie koleżanki: Magdalena Gliniecka i Alicja Kocińska z Gdańska, które w Nocy Restauracji uczestniczą od trzech lat. Zaglądają zazwyczaj do dwóch lokali, gdzie sprawdzają serwowane potrawy.
- Jestem fanką mięsa z kaczki, więc zamówiłam "danie nocne", a na deser spróbowałam panna cottę. Oba dania były rewelacyjne - zapewniała pani Alicja.
Na co dzień obie chętnie stołują się w restauracjach, choć wydarzenie takie, jak Noc Restauracji jest okazją, by zajrzeć do miejsc, w których wcześniej nie były.
Pani Magdalena ma ulubioną restaurację w Oliwie, do której często zagląda.
- Od czterech lat trzyma poziom, od otwarcia do dnia dzisiejszego, i to jest najważniejsze - podkreśla.
Państwo Paulina i Michał Gierszewscy, także mieszkańcy Gdańska, wygrali zaproszenie na kolację, w ramach Nocy Restauracji, w konkursie organizowanym przez jeden z trójmiejskich portali.
- Sprawdziliśmy w internecie, jakie restauracje biorą udział w tym wydarzeniu i jakie proponują menu. Wybraliśmy San Marco - opowiadała pani Paulina, która w lokalu zamówiła łososia przygotowanego w niskiej temperaturze, z gałką muszkatołową i topinamburem. - Super smak i idealna porcja.
Pan Michał zdecydował się na "danie nocy", czyli makaron z parmezanem. Był zadowolony z wyboru.
Do restauracji oboje chodzą okazyjnie.
- A w piątek przypadała "miesięcznica" naszego ślubu, do tego wygraliśmy jeszcze ten konkurs, więc wszystko się świetnie ułożyło - przyznała pani Paulina.
Przeczytaj także:
Noc Restauracji w ten piątek. Gdzie zjeść najlepiej w doskonałej cenie