Siedlce. Marcin Kochanowski nie chce brzydkich podwórek

Podwórka w kwartale ulic: Kartuska, Winnicka i Zakopiańską popadają w ruinę. Widzą to okoliczni lokatorzy, widzą właściciele mieszkań. Mało kto ma jednak pomysł na to, jak przywrócić blask tym miejscom. W rewitalizację tych terenów postanowił zaangażować się jeden z mieszkańców, Marcin Kochanowski.
17.11.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Marcin Kochanowski na podwórzu domu, w którym mieszka.

Przed kilkoma dniami zaprosił wszystkich sąsiadów na spotkanie z urzędnikami. Oczywiście inicjatorem był sam Kochanowski. Pojawili się pracownicy Zarządu Dróg i Zieleni, Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych oraz Wydziału Architektury i Urbanistyki w gdańskim magistracie. Najważniejsze jednak, że nie zawiedli mieszkańcy - w auli VIII LO, przy ul. Kartuskiej, pojawiło się około 70 osób zainteresowanych nową inicjatywą.

 

Zainspirowany budżetem 

Kochanowski, choć rodowity gdańszczanin, połowę życia spędził w Warszawie. Tu studiował i pracował. Przed trzema laty dostał propozycję pracy w Gdańsku, więc wrócił w rodzinne strony.

- Smutno mi się robi za każdym razem, kiedy wchodzę do kamienicy, w której moja rodzina mieszka od lat. Teren, który ją otacza jest zarośnięty i zaniedbany, bo nikt się tym miejscem w ogóle nie zajmuje - podkreśla pan Marcin.

W 2013 r. zaangażował się w prace nad pierwszym gdańskim budżetem obywatelskim. Zgłosił do niego aż trzy projekty. Dotyczyły remontu drogi wewnętrznej oraz rewitalizacji zieleni i podwórek w kwartale, gdzie mieszka. Niestety, wszystkie wnioski zostały odrzucone. Jako argument podano, że te tereny są przeznaczone pod wykup lub dzierżawę przez wspólnoty mieszkaniowe.

 

Współpracując z GZNK

To jednak Kochanowskiego nie zraziło. Przeciwnie - po kilku miesiącach napisał... list otwarty do Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych. Wyłuszczył w nim to, jak widziałby zagospodarowanie kwartału, w którym stoi m.in. jego kamienica. Pismo musiało być całkiem ciekawe, bo GZNK zaprosił  pana Marcina na spotkanie, na które z kolei on zabrał kilku sąsiadów. Zaplanowano cykl spotkań roboczych, w kameralnym gronie, z wyznaczonym przez GZNK mediatorem. W ich trakcie padła propozycja, by zebrać wszystkich tutejszych mieszkańców w jedno miejsce i porozmawiać na temat zagospodarowania terenów przylegających do budynków, w których mieszkają. Założenie było takie, by podpowiedzieć zainteresowanym, co zrobić, by droga dojazdowa została wyremontowana, a tereny zielone cieszyły oko.

- Jeszcze 15 lat temu były tu drabinki, huśtawki i piaskownica. To było naprawdę kolorowe miejsce, takie centrum zabawy - uważa pan Marcin. - Dziś budzi ono głównie smutek. Dlatego to spotkanie miało być sygnałem dla sąsiadów. Miało ono zasiać pomysł na te tereny. Urzędnicy przedstawili dokładnie, co można tam zrobić, zgodnie z prawem.

W kwartale ulic Kartuskiej, Winnickiej i Zakopiańskiej nie jest zbyt pięknie. Może być lepiej - trzeba tylko wyzwolić sąsiedzką energię.

We wspomnianym kwartale znajduje się około 200 mieszkań. Wielu lokatorów mieszka tu od lat 50. ubiegłego wieku. Przez lata, jak twierdzi Kochanowski, nie zajmowali się „niczyim” terenem, i nie chcą nadal tego robić, a tym bardziej za niego płacić.

- Dlatego dyskusja na temat zmian własnościowych tych działek, to tak naprawdę kwestia zmiany mentalności wielu mieszkańców - zaznacza Kochanowski. - Mam nadzieję, że przynajmniej część z nich zrozumie, iż jest to jedyna droga, by był tu porządek.

Pan Marcin przyznaje, że najbardziej interesuje go to, co będzie się działo przy bloku, w którym mieszka.

- Ale uważam, że w imię solidarności sąsiedzkiej, należy przekonać do zmian okolicznych mieszkańców. Traktuję nasz kwartał jako jedność. I tak powinniśmy działać – podkreśla Kochanowski.

 

Dzierżawa lub wykup

Budynki we wspomnianym kwartale ulic zarządzane są przez wspólnoty mieszkaniowe. Do nich należą tylko grunty znajdujące się w obrysie budynków. Podczas ostatniego spotkania urzędnicy zaproponowali mieszkańcom wykup bądź dzierżawę gruntów przyległych, w tym podwórek i zieleńców. O ile oferta wykupu terenów nie zainteresowała, a niektórych wręcz zniechęciła do dalszego udziału w spotkaniu, o tyle propozycja dzierżawy wydała się wielu osobom ciekawa. Tym bardziej że GZNK, na zachętę, zaproponował przekazanie rocznie 200 tys. złotych na remont drogi wewnętrznej. Koszt prac szacowany jest na około pół miliona złotych. Urzędnicy, jak i obecni na miejscu przedstawiciele Rady Dzielnicy oraz lokalnych stowarzyszeń, podpowiadali też, gdzie można starać się o granty na zagospodarowanie samych podwórek. Przedstawiciele urzędu podkreślali przy tym, że są gotowi na wsparcie inicjatywy sąsiedzkiej, ale stawiają jeden warunek: wymagają tytułu prawnego do danego terenu, w tym przypadku - dzierżawy. Jej koszt, w przeliczeniu na mieszkańca, wyniósłby kilkanaście złotych w skali roku.

Marcin Kochanowski, pomysłodawca i motor sąsiedzkiej inicjatywy.

TV

To przedszkole jest wzorem