• Start
  • Wiadomości
  • Rodzinny Dom Dziecka w Gdańsku. Ciociu, czy mogę wrócić do domu?

Rodzinny Dom Dziecka. Ciociu, czy mogę wrócić do domu?

Krystyna Kawecka od siedmiu lat prowadzi Rodzinny Dom Dziecka w Gdańsku. Opiekuje się ośmiorgiem dzieci w wieku od 9 do 18 lat.  - Mówią do mnie ciociu, bo nie jestem ich mamą, nie pozbawiam ich korzeni - mówi Krystyna Kawecka. - Ale na Dzień Matki dostałam od moich podopiecznych życzenia i podziękowania za każdy wspólnie spędzony dzień.
30.05.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
dobrapaniKrystyna
Krystyna Kawecka prowadzi w Gdańsku Rodzinny Dom Dziecka opiekując się ośmiorgiem dzieci  
Fot. Archiwum prywatne

 

Rodzice zastępczy, miłość prawdziwa. Wiedzą, że nie są sami

 

Alicja Katarzyńska: Decyzję o prowadzeniu rodzinnego domu dziecka podjęła Pani po odchowaniu swoich dzieci.  

Krystyna Kawecka: Nie chciałam sytuacji, w której musiałabym się sobą dzielić. Odczekałam, kiedy moje własne dzieci dorosły i założyły swoje rodziny i byłam gotowa do pracy. W 2013 roku zadeklarowałam w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie gotowość prowadzenia takiego domu. Moje dorosłe dzieci to zaakceptowały. Wszystko ułożyło się jak należy. Dziś moja dorosła córka pomaga mi w prowadzeniu rodzinnego domu dziecka, jej dzieci, a moje wnuki, bywają u nas. Między dziećmi nawiązały się przyjaźnie. 

Skąd decyzja o stworzeniu domu rodzinnego dla dzieci?

- Jestem pedagogiem, byłam nauczycielką, wiedziałam że chcę pracować z dziećmi. Nie wiedziałam w jakiej formie, ale nie miałam wątpliwości, że właśnie tym chcę się zająć. Byłam świadoma trudności, ale też wiedziałam, co chcę dać moim podopiecznym. Udało się. Ten trudny czas pandemii stał się dobrym podsumowaniem tego, co stworzyliśmy razem z dziećmi. Okazało się, że są ze sobą bardzo zżyte, wspierają się, dobrze radzą sobie z emocjami. 

Pani podopieczni mają za sobą trudne życiowe historie, jak stawiała je pani na nogi?

- W ich domach był alkohol, przemoc, mają złe wspomnienia, smutki, wyszły z naprawdę trudnych sytuacji. Przede wszystkim nie mają poczucia własnej wartości, nie wierzą w siebie, zmagają się z kłopotami emocjonalnymi, brakiem pewności siebie, złymi wspomnieniami. Ale w naszym domu nie są za karę, powtarzam to im. Tu właśnie odrabiamy straty. Staram się dzieci wzmacniać, robię co się da, żeby uwierzyły w swoją moc. Mówię im, że to od nich zależy jak sobie ułożą życie. Staram się dawać to, czego zabrakło w ich dzieciństwie. Często mówię im, jak super to wymyśliłaś, widzisz, jak ty dobrze działasz, dasz radę! 

No i szukamy wspólnie czegoś, co może je wzmocnić, zainteresować, jakiejś pasji. Świetnie się to udało z jedną z moich dziewczynek, która nie miała kompletnie wiary w siebie, sport okazał się tym wyzwoleniem. I już nie kuli się ze strachu, potrafi nawet odburknąć, stawiać mi warunki i radzić sobie z konfliktami z rówieśnikami.

 

Rada Miasta Gdańska. Podwyżki pensji dla zawodowych rodziców zastępczych

 

Nie zastępuje pani dzieciom mamy. Mają kontakt ze swoimi rodzicami 

- Dzieci mówią do mnie ciociu. I nie tylko mają kontakt ze swoimi rodzicami, mamami, ale ja te mamy wspieram, pracuję z nimi, aby miały lepsze relacje z dziećmi, nie chcę dzieci pozbawić korzeni. 

Miałam pod opieką trójkę rodzeństwa, z mamą był wielki kłopot, walczyła z ciężkim alkoholizmem. Pracowałam z nią, wspierałam i wyszła z tego! Bywała wściekłą na mnie, bo oczekiwałam, że przyjedzie do nas o szóstej rano, obudzi dzieci, pocałuje na przywitanie, wyprawi do szkoły. Opanowała uzależnienie, nauczyła się być mamą, dzieci wróciły do niej. Powiedziała mi zresztą na koniec: “Nie wiedziałam, co to znaczy być mamą, pani mnie tego nauczyła”. 

Teraz pracuję z kolejną mamą i pomału dochodzimy do porozumienia. Mam nadzieję, że odnajdzie drogę. Nie oceniam rodziców, rodzice nie rodzą się od razu źli, zwykle mają swoje ciężkie historie za sobą i złe domy, tylko nikt im nie podał ręki, jak można było jeszcze coś naprawić. 

A chociaż dla dzieci jestem ciocią, na Dzień Matki dostałam od nich laurkę z dedykacją “Dziękujemy za każdy spędzony dzień razem”.  

 

festyn_rodziny_zastepcze_05_799x533.JPG

Miasto wspiera rodziny zastępcze na różne sposoby. Nz. festyn dla rodzin zastępczych promujący ideę rodzicielstwa zastępczego. Gdańsk al. Hallera, GKS Gedania 

Fot. Jerzy Pinkas / www.gdansk.pl 

 

Ośmioro dzieci od 9 do 18 lat. Jak opieka nad nimi wygląda na co dzień?

- Mam ośmioro dzieci pod opieką i to jest liczba nieprzekraczalna, jeśli chodzi o rodzinne domy dziecka. Mieszkam na stałe z dziećmi, mamy trzy połączone mieszkania, użyczone od MOPR-u. Żyjemy jak w każdym innym domu, gotujemy obiady, chodzimy na zakupy, dzieci odrabiają lekcje, ja tego pilnuję, jeżdżą na wakacje, normalnie spędzamy razem czas. 

Ale ten mój dom rodzinny to też grupa ludzi, która mnie wspiera, pomaga. Moja dorosła córka, opiekunka, nauczyciele, psychologowie, pedagodzy ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Gdańsku. Mamy też duże wsparcie w sąsiadach, którzy nam pomagają, nawet pracownicy okolicznych sklepów nas wspierają, w pandemii przywozili z własnej inicjatywy wcześniej zamówione jedzenie. 

 

Ponad 600 maluchów i nastolatków w rodzinach zastępczych. Następni czekają

 

Jak długo dzieci mogą pozostawać pod Pani opieką? Ciężko jest się z nimi rozstawać? 

- Nie rozstajemy się tak zupełnie, jedna z moich dorosłych już podopiecznych ma własne dziecko, często mnie odwiedza, utrzymujemy stały kontakt. Te więzi trwają. 

Dzieci mogą mieszkać w domu tak długo, jak będą chciały, nawet do 24 roku życia, pod warunkiem, że się uczą i nie sprawiają trudności wychowawczych, żeby nie burzyć zasad panujących w domu. Domu właśnie, bo tak mówią: "idę do domu", "chcę wrócić do domu".  

Mój jeden podopieczny miał poważne trudności z zachowaniem i sąd skierował go do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego. Chłopak był zły, mówił na początku, że nie chce już do mnie wracać. Ostatnio zadzwonił i pyta: "Ciociu, czy ja będę mógł wrócić do domu?" Powiedziałam, że jego dom czeka, to jest przecież jego miejsce. Powiedziałam: "My tu w domu wszyscy na ciebie czekamy".

TV

Mevo się kręci!