• Start
  • Wiadomości
  • Rodzice i samorządowcy ramię w ramię z nauczycielami. Głośne "nie" dla chaosu w polskiej szkole

Rodzice i samorządowcy ramię w ramię z nauczycielami. Głośne "nie" dla chaosu w polskiej szkole

Kilkaset osób wzięło udział w poniedziałkowym proteście przeciw planowanej przez rząd likwidacji gimnazjów. Przed gmachem Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego manifestowali członkowie Związku Nauczycielstwa Polskiego, rodzice, posłowie i samorządowcy. Wojewoda nie wyszedł do protestujących.
10.10.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Kilkaset osób protestowało w poniedziałek przeciwko likwidacji gimnazjów i powrotu modelu szkolnego rodem z PRL.

Były syreny i gwizdy, były też okrzyki, transparenty i flagi ZNP. W poniedziałkowe popołudnie nauczyciele sprzeciwiali się proponowanym przez minister edukacji zmianom. Choć spodziewano się w Gdańsku około tysiąca protestujących, to pojawiło się dużo mniej osób. Być może niektórych zniechęciła deszczowa pogoda. Dobrej myśli była jednak Elżbieta Markowska, prezes Okręgu Pomorskiego ZNP w Gdańsku. - Pogoda nam sprzyja. Ostatnio zwyciężyly czarne parasole, zwyciężymy i my! - mówiła podczas pikiety.

Markowska odniosła się też do zarzutów, że poniedziałkowe protesty ZNP w całym kraju mają charakter polityczny. - Uczestnictwo w pikiecie jest dobrowolne, a my nie jesteśmy politykami. Bronimy dobrych polskich gimnazjów i dobrej edukacji, a "dobra zmiana" nie jest dobrą zmianą jakościową - podkreślała, dodając, że protestują nie tylko nauczyciele, ale i rodzice uczniów. - Edukacja nie jest prywatnym folwarkiem Prawa i Sprawiedliwości. Tymczasem rząd chce zaprzepaścić najważniejsze idee polskiej edukacji. Nie ma na to naszej zgody!


Nauczycielom towarzyszyli podczas manifestacji rodzice, samorządowcy i posłowie PO, Nowoczesnej oraz przedstawiciele partii Razem.

W trakcie manifestacji głos zabrała także przedstawicielka rodziców, i jednocześnie inicjatywy "Zatrzymać Edukoszmar", Anna Kacmajor. - Jesteśmy rodzicami, którzy zdają sobie sprawę, że wysoka jakość eduakcji przekłada się na przyszłość i wybory życiowe naszych dzieci. Dlatego jesteśmy zaniepokojeni tempem, z jakim wprowadzone mają być ogłoszone zmiany. To spowoduje ogromny chaos - mówiła. - Wiem, że wielu rodziców chodziło do 8-klasowej szkoły podstawowej i 4-letniego liceum i ma dobre wspomnienia z takiego systemu. Czy jednak szkoła, która była dobra 40 lat temu, dziś też taka będzie? Czy musimy cofać się do czasów "frani" i fiata 126? - pytała retorycznie.

Kacmajor wyliczała też konkretne zagrożenia, na jakie, w opinii rodziców, narażeni będą uczniowie, których obejmie planowana reforma.

W poniedziałek, 10 października, ramię w ramię z nauczycielami, stanęli też samorządowcy. Obecny na manifestacji prezydent Sopotu Jacek Karnowski zapewniał, że samorządy znają i doceniają dorobek i pracę nauczycieli. - Proponowane zmiany w edukacji doprowadzą do tego, że szkoły staną się znowu partyjne. Ja pamiętam takie szkoły, bo kończyłem edukację w czasach PRL. I nie chę ich powrotu - podkreślał prezydent Karnowski.

Zastępca prezydenta Gdańska, Piotr Kowalczuk, nie ukrywał z kolei, że zdarza mu się spierać w różnych kwestiach edukacyjnych z przedstawicielami ZNP. Tym razem jednak jest inaczej. - To nie będzie reforma, a deforma. Panie Kaczyński, jeśli chcemy dobra dzieci, to... zwolnijmy. Udsiądźmy i porozmawiajmy o zmianach w edukacji. Bo to nie powinno być zrobione "jakoś". To powinna być jakość - apelował Piotr Kowalczuk, przypominając, że nawet członkowie PiS zaczynają publicznie krytykować proponowaną przez minister Annę Zalewską reformę.


Wszyscy obawiają się chaosu, jaki przyniesie wprowadzana reforma

Poseł PO, Sławomir Neumann, podkreślał, że poniedziałkowa manifestacja jest protestem przeciw "głupiej zmianie", która wprowadzi chaos. - Minister Zalewska nie ma prawa niszczyć wieloletniego dorobku nauczycieli i wszystkich osób, które tworzyły obecny system - mówił poseł Neumann, przyznając, że w przyszłym tygodniu PO złoży wniosek o wotum nieufności dla minister Anny Zalewskiej.

Przedstawicielka partii Razem zaznaczała, że wszyscy oczekują debaty o zmianach w edukacji, a nie eksperymentów. Z kolei przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji podkrślali, by wywierać presję na rządzących i solidarnie protestować do skutku. - Nie ma takiej władzy, która nie boi się solidarności społecznej - mówili.

Protestujący zamierzali złożyć w poniedziałek petycję w sprawie planowanej reformy na ręce wojewody pomorskiego. Ten jednak nie wyszedł do nauczycieli.

Manifestacja trwała ponad godzinę, miała pokojowy przebieg. Nie doszło do żadnych incydentów. 

Przeczytaj także:

Rząd likwiduje gimnazja. Część osób straci w Gdańsku pracę.

Nauczyciele nie chcą rewolucji w oświacie. 10 października będą protestować m.in. w Gdańsku.



TV

Warzywa od rolników przy pętli Łostowice - Świętokrzyska