• Start
  • Wiadomości
  • Uchodźca czy terrorysta? Wolontariuszka z obozu na wyspie Lesbos opowiada

Uchodźca czy terorrysta? Wolontariuszka z obozu na wyspie Lesbos opowiada

Jaka jest różnica między uchodźcą a terrorystą? O co chodzi w wojnie w Syrii? Jak wygląda codzienne życie w obozie dla uchodźców? Na te i inne pytania odpowiadała Alina Czyżewska, wolontariuszka, która spędziła trzy tygodnie pomagając uchodźcom w Grecji. W środę, 17 stycznia, spotkała się z uczniami Szkoły Podstawowej nr 45 i studentami na Politechnice Gdańskiej.
18.01.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Podczas rozmowy z uczniami Alina Czyżewska korzystała z mapy...

W spotkaniu z Aliną Czyżewską*, aktorką Teatru Miejskiego w Gliwicach, która minione wakacje spędziła jako wolontariuszka w obozie uchodźców na greckiej wyspie Lesbos, udział wzięli uczniowie trzech klas VII (dawniej - pierwszej gimnazjum) Szkoły Podstawowej nr 45 we Wrzeszczu.

Na pytanie gościa, z czym im się kojarzą uchodźcy, młodzież odpowiedziała: “Polska jest krajem, który nie przyjmuje uchodźców i jest przez to konflikt”, “Uchodźcy uciekają przed wojną do Europy, ale także: “Z zamachami, wjeżdżają tirami w tłum ludzi”.


Różnica między uchodźcą a terrorystą

Alina Czyżewska pokazała uczniom fragment filmu dokumentalnego Michała Przedlackiego i Wojciecha Szumowskiego “Aleppo. Notatki z ciemności”, ukazującego ogrom zniszczeń w bombardowanym syryjskim mieście, a także ludzi w nim mieszkających, którzy znaleźli się po różnych stronach konfliktu.

- Podstawowa różnica między uchodźcami a terrorystami jest taka, że uchodźcy uciekają przed terrorystami, którzy są jedną ze stron w wojnie w Syrii. Kojarzycie II wojnę światową? Kto był wtedy wrogiem Polski? Wiecie, prawda? - pytała Czyżewska. - Tam jest inna wojna, domowa, tocząca się między kilkoma stronami. W Syrii teraz rząd Assada zabija własnych obywateli i bombarduje własne miasta. Są tam także rebelianckie bojówki. Walczą w nich zwykli ludzie, tacy jak wasi rodzice. Chwycili za broń, nie godząc się na zabijanie Syryjczyków przez własną władzę. U nas w czasie komunizmu władza także zabijała własnych obywateli. Mieszkacie w Gdańsku, tutaj wtedy działy się takie rzeczy, choć na dużo mniejszą skalę niż w teraz w Syrii. Takich grup rebelianckich jest kilka. I są jeszcze terroryści z państwa islamskiego, z ISIS. Pomyślcie, że to wy jesteście w takiej sytuacji, że uciekacie stamtąd i pierwsze co robicie to wjeżdżacie w ludzi ciężarówką, po tym jak ryzykujecie życiem, żeby przeprawić się na pontonie przez morze? Przecież to nielogiczne!


Pytań z sali nie brakowało

Posługując się mapą świata, wolontariuszka wytłumaczyła młodzieży, dlaczego uchodźcy z Syrii, Iraku, Afganistanu, Pakistanu i z krajów afrykańskich tak często docierają właśnie na wyspę Lesbos.

- Zobaczcie, ta wyspa jest najbliższa Turcji, przez którą prowadzi szlak ucieczek. Należy do Grecji, czyli do Europy, o której marzą uchodźcy. Chcą tu rozpocząć nowe, bezpieczne życie, chcą być wolni - mówiła Alina Czyżewska i pokazała uczniom kolejny film, ukazujący przybicie pontonu z uchodźcami na Lesbos i ich pierwszy kontakt z wolontariuszami na wyspie.

- Wolontariusze pomagają uchodźcom wysiąść z zatłoczonej łodzi, dają im koce i ciepłą herbatę i po prostu witają. Takie łodzie przybywają na Lesbos i w inne rejony Grecji oraz Włoch codziennie - dodała i pokazała słuchaczom aktualne dane statystyczne dotyczące rejonu Morza Śródziemnego, które na bieżąco publikuje UNHCR. - Znacie tę organizację? To agencja ONZ ds. uchodźców. Zobaczcie, tylko od 1 stycznia przez morze przeprawiło się już ponad 2 tys. ludzi, 180 poniosło śmierć lub zaginęło, ale to są tylko szacunki, ofiar z pewnością było więcej, tylko ślad po nich zaginął. Jeśli chcecie mieć prawdziwe i aktualne dane na temat uchodźców, polecam zaglądać na tę stronę.

Prelegentka uzmysłowiła uczniom, że uciekinierzy nie wiedzą, że trafią do obozu uchodźców. Myślą, że będą wieść normalne życie, zarabiać na siebie, a ich dzieci pójdą do szkoły.


...i pokazała mnóstwo materiałów filmowych i zdjęciowych

Jak na obozie harcerskim, ale na dużo dłużej

- Na rozpatrzenie wniosku o azyl czekają w prowadzonym przez grecką armię obozie Moria, założonym w byłym więzieniu, w bardzo ciężkich warunkach sanitarnych. Obóz przeznaczony był dla 1,6 tys. ludzi, obecnie jest tu 6 tys.osób. Wielu mieszka w zwykłych namiotach, trochę jak na obozie harcerskim, prawda? Ale z obozu wracacie po tygodniu do domu, a oni mieszkają tak nawet dwa lata. Również w zimie. W zeszłym roku w Mori zamarzło dziewięć osób - tłumaczyła Alina Czyżewska. - Uchodźcy żyją w zawieszeniu, nie mogą uciec, bo nie mają jak, nie mogą zacząć żyć własnym życiem. Nie mają szkół, nie mają pracy. Nie mają nic.

Gość przywiózł ze sobą mnóstwo zdjęć dokumentujących warunki życia w obozie, np. fotografie codziennego śniadania - rogalika zapakowanego w folię oraz obiadów i kolacji - miski ryżu z oliwą i strzępkami warzyw, czy też zdjęcie “placu zabaw” dzieci, które z powodu braku przestrzeni, bawią się między śmietnikami. Pokazując kolejne fotografie Alina Czyżewska opowiedziała historie życia kilku uchodźców, których poznała podczas pobytu na Lesbos. Mówiła o rodzinie z Kamerunu, która nie miała pieniędzy, żeby wykupić lekarstwa, bo przybyła na wyspę przed wypłatą comiesięcznych zapomóg dla uchodźców (wynosi 90 euro). O 6.letniej Sammie, która wraz z rodzicami uciekła z Mosulu, po tym jak jej ojciec został ciężko pobity przez żołnierzy ISIS za to, że jego żona wyszła na chwilę przed dom nie zakrywając włosów. O Nigeryjce, którą porwano z rodzinnej wioski i sprzedano jako prostytutkę…


Opowieść gościa była barwna, pełna faktów i jasna, miejscami zapewne trudna dla młodych ludzi

Czy Grecy boją się uchodźców?

Wspomniała także swoje codzienne rozmowy z Grekami z Lesbos, których pytała, czy boją się uchodźców.

- Nie rozumiem tego pytania, przecież sam Jezus Chrystus był uchodźcą, dlaczego miałbym się ich bać? - odpowiedział jej ksiądz z miejscowej katolickiej parafii, gdzie na niedzielną mszę przychodzą także wierni z obozu.

- To nie uchodźcy są naszym problemem. Byli normalnymi ludźmi w swoich krajach, dlaczego mieliby nam zagrażać. Problemem jest Europa, która nie chce pomóc Grecji - mówił jeden z zastępców burmistrza Mityleny, stolicy Lesbos.

- Wszystkie kraje Europy, w tym Polska podpisały Konwencję Genewską, która mówi że pierwszy kraj, w którym uchodźca postawi swoją nogę na naszym kontynencie zajmie się procedurą imigracyjną, ale konwencję napisano w latach 50.tych, kiedy nikt nie mógł przewidzieć kryzysu uchodźczego z XXI wieku - tłumaczyła stanowisko greckiego burmistrza Alina Czyżewska. - Unia Europejska to przecież jeden organizm i jesteśmy zobowiązani do solidarności z krajami, do których przybywają uchodźcy. Polska miała przyjąć 7 tys. osób. Wiecie ile rodzin przypadłoby statystycznie na jedną gminę w naszym kraju? Jedna!

Uczniowie pytali gościa, w jaki sposób organizuje się wyjazd wolontariacki na Lesbos (samemu, na miejscu Alina Czyżewska wynajmowała pokój od Greczynki, dzieliła go z dwiema wolontariuszkami, płaciła 5 euro dziennie) i czy dzieci mimo braku szkół, mają szansę czegoś się jednak nauczyć (wolontariusze, którzy przyjeżdżają na Lesbos starają się organizować lekcje, ale po pierwsze zazwyczaj nie są fachowymi nauczycielami, a po drugie wszystko to działa z doskoku, nie ma ciągłości).

Alina Czyżewska przyjechała do gdańskiej szkoły na zaproszenie Katarzyny Szczepańskiej, nauczycielki angielskiego i opiekunki Szkolnego Koła Europejskiego w SP nr 45: - Nasza szkoła przykłada dużą wagę do wolontariatu, a ponieważ żaden z naszych uczniów nie był dotąd na wolontariacie za granicą, postanowiliśmy zaprosić osobę, która na takim, absolutnie wyjątkowym, wolontariacie była - mówi Szczepańska. - Poza tym bardzo cenne jest dla nas to, że Alina Czyżewska jest naocznym świadkiem, że przekazała uczniom relację z pierwszej ręki.

W środę, 17 stycznia, wieczorem Alina Czyżewska uczestniczyła jeszcze w spotkaniu na Politechnice Gdańskiej.


Alina Czyżewska

Mówi jak jest

* Alina Czyżewska - aktorka Teatru Miejskiego w Gliwicach), aktywistka miejska (współliderka ruchu miejskiego Ludzie dla Miasta w Gorzowie Wielkopolskim) i obywatelska (członkini Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska). Minione wakacje spędziła w obozie dla uchodźców, skąd napisała cykl listów do polityków "Listy z wakacji do Jarka i Beaty", które opublikowała Gazeta Wyborcza.

W wolnym czasie odwiedza mniejsze i większe miasta w Polsce, spotykając się głównie z młodzieżą szkolną.

Na pytanie dlaczego to robi, odpowiedziała nam:

- To jest moja grupa docelowa i robię to z poczucia obywatelskiego obowiązku. Kiedy zaczęłam publikować informacje z mojego wyjazdu spotkałam się z lawiną hejtu i z osobami, które miały już w głowach sformatowaną wiedzę na temat uchodźców. Nie docierały do nich żadne argumenty, żadne fakty i dowody. Doszłam do wniosku, że z tymi osobami nie jestem w stanie dyskutować, ponieważ operujemy różnymi systemami wartości i w różny sposób rozumiemy prawo i obowiązki wynikające z umów międzynarodowych, z porządku demokratycznego w jakim żyjemy. Postanowiłam pójść do szkół, żeby rozmawiać z dzieciakami i mówić im, jak jest. Jesteśmy w Polsce zalani półprawdami, zmanipulowanymi faktami. Mało jest u nas świadectw i relacji ludzi, którzy byli w obozie uchodźców. Stąd pomysł, żeby docierać z prawdą do dzieci zanim staną się “ofiarami” matrycy.

Jadąc na Lesbos nie wiedziałam, że będę później opowiadać o tym w szkołach. Podjęłam decyzję o wyjeździe, bo byłam wściekła z powodu kłamstw polityków, manipulacji mediów i wynikających z tego jałowych dyskusji z różnymi znajomymi, którzy powtarzali właśnie te “gotowce”: przyjeżdżają nas zgwałcić, przywożą pasożyty i zaleją naszą cywilizację. Brakowało mi już narzędzi. Stwierdziłam - dobrze jeśli są tacy straszni to tam pojadę. Jeśli mówicie, że zgwałcą, zabiją, maczetą rozwalą głowę - ja się nie boję, pojadę zobaczyć jak tam jest - ok?



TV

Mevo się kręci!