Maciej Kosycarz, znany i zasłużony dla Gdańska i regionu fotoreporter zmarł 26 marca. Msza św. za jego duszę i pogrzeb odbyły się 7 kwietnia. Niestety ze względu na obostrzenia związane z epidemią koronawirusa mogło w nich wówczas uczestniczyć jedynie kilkuosobowe grono osób z najbliższej rodziny.
Zmarł Maciej Kosycarz - gdańszczanin, dobry człowiek, świetny fotoreporter
Teraz, kiedy powoli ograniczenia związane z Covid-19 są uchylane, a cmentarze są już otwarte dla wszystkich, przyjaciele Macieja Kosycarza postanowili w symboliczny sposób pożegnać go. Wydarzenie zainicjował dziennikarz Tomasz Gawiński. O swoim pomyśle poinformował na facebookowym profilu, prosząc jednocześnie uczestników o zachowanie zasad profilaktyki. Okazało się, że bardzo wielu znajomych zmarłego fotoreportera, bo około stu osób, pojawiło się w sobotnie popołudnie na oliwskiej nekropolii. Maciej Kosycarz pochowany jest we wspólnym grobie wraz z ojcem Zbigniewem i matką Ludmiłą. Jego imię widnieje na świeżym drewnianym krzyżu, a na zdjęciu, które bliscy postawili na grobie widać go uśmiechniętego jak przemierza wraz z aparatem Wiadukt Biskupia Górka.
Tomasz Gawiński powiedział, że zainicjował to pożegnanie, bo czuł wewnętrzną potrzebę, że kiedy tylko pojawi się taka możliwość, trzeba wspólnie oddać hołd przyjacielowi.
- Obserwowałem w internecie żałobną mszę św. za Maćka, gdzie tak na prawdę w tej ogromnej bazylice, poza księżmi i rodziną, Hanią z dzieci i teściami nie było nikogo. Były duchy... i to było przerażające dla mnie, powiedziałem więc sobie, że trzeba zorganizować takie pożegnanie jakie się da, w przyjacielskim gronie - mówił Tomasz Gawiński.
Spotkanie na oliwskim cmentarzu nie było drugim pogrzebem, to było wspólne uczczenie pamięci zmarłego. Na jego grobie kwiaty złożyli koledzy dziennikarze, ale też samorządowcy i posłowie. Maciej był osobą powszechnie znaną z racji swojego zawodu, a z racji pozytywnego, otwartego charakteru był też ogólnie lubiany i szanowany. Potrafił się mocno angażować w społeczne inicjatywy, w sprawy miejskie, czy w walkę o demokrację.
Atmosferę po śmierci Macieja Kosycarza i trudne wydarzenia, które towarzyszyły pochówkowi wspominał ks. Krzysztof Niedałtowski, duszpasterz środowisk twórczych archidiecezji gdańskiej. Z powodu koronawirusa w mszy żałobnej, którą odprawił w Kościele Św. Jana, mogło wziąć udział jedynie pięć osób. Nie można było go wówczas właściwie pożegnać.
- Wspominałem Maćka wtedy jako swojego kolegę ze szkoły i z "pięćdziesiątki", i z "jedynki", ze wszystkich podwórkowych spotkań i z działań, które podejmował na rzecz miasta - mówił ks. Niedałtowski. - Sam się kiedyś, w dawnych czasach bawiłem w fotografię, miałem ciemnię w łazience. Były takie dwa pojęcia wywoływacz i utrwalacz. I one kojarzą mi się z rolą Maćka w naszym społecznym życiu. Miał on dar "wywoływania", czyli sprawiania, że coś staje się widoczne, wyłania się z nicości. Utrwalał rzeczywistość, a oprócz tego umiał wywoływać ważne rozmowy i dyskusje o kształcie i pięknie naszego miasta.
Uczestnicy spotkania wspominali go publicznie nad jego grobem, przytaczali różne, często zabawne anegdoty i wydarzenia z jego życia.
- Maciek i ja mieliśmy podobne bujne czupryny. Raz nawet doszło do ciekawego zdarzenia. Otóż otrzymał on przeznaczoną dla mnie książkę w prezencie od człowieka, który wziął go za prezydenta Sopotu – wspominał Jacek Karnowski.
Ks. Niedałtowski poprowadził też krótką modlitwę w intencji zmarłego. Andrzej Stelmasiewicz w imieniu gdańskich radnych przypomniał o inicjatywie upamiętnienia fotoreporterów Macieja i Zbigniewa Kosycarzy przez nadanie imienia gdańskiemu tramwajowi. Z kolei prof. Paweł Burkiewicz, scenograf przestrzeni i autor projektu Spojrzenie na Gdańsk zaprosił wszystkich na otwarcie 13 września o godz. 14.00 nowego widoku na Winnej Górze. Będzie to już dziewiętnasty widok, a każdy z oddanych do użytku ma swojego patrona. Ten nowy będzie widokiem Macieja Kosycarza.
Msza św. w intencji zmarłego Macieja Kosycarza – 7 kwietnia 2020 r.: