• Start
  • Wiadomości
  • Prof. Tomasz Smiatacz z GUMed: - Czekam aż koronawirus w końcu złagodnieje ROZMOWA

Prof. Tomasz Smiatacz z GUMed: - Czekam aż koronawirus w końcu złagodnieje ROZMOWA

Koronawirusy z całą pewnością atakowały nas już w przeszłości, ale nie mamy na to jasnych i precyzyjnych dowodów. Pod względem epidemiologicznym najbliżej mu chyba do tzw. grypy hiszpanki - mówi Tomasz Smiatacz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultant wojewódzki chorób zakaźnych.
17.04.2020
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Wirusdobry33

Z koronawirusem zetknie się większość z nas, chyba że wcześniej uzyskamy dostęp do skutecznej, bezpiecznej i taniej szczepionki 
Pixabay


Alicja Katarzyńska: Z szacunków Ministerstwa Zdrowia wynika, że na Pomorzu jest cały czas statystycznie niewiele zakażeń koronawirusem na tle kraju. Czy to kwestia zbyt małej liczby wykonywanych testów, czy rzeczywiście mamy mniej zakażonych?  

Profesor Tomasz Smiatacz: W mojej opinii prawdziwe są proporcje liczby zachorowań pomiędzy poszczególnymi regionami w Polsce, zakładam też, że w poszczególnych województwach stopień niedoszacowania liczby przypadków i ilość trudności logistycznych są podobne. Gdyby było inaczej, mielibyśmy znacznie więcej chorych wentylowanych mechanicznie z niewydolnością oddechową niewiadomego pochodzenia, a tak nie jest. Natomiast na temat przyczyn takiego stanu, można jedynie spekulować: może mieliśmy więcej szczęścia niż inne regiony, może przez Pomorze nie przebiegały autostradowe szlaki komunikacyjne tak intensywnie eksploatowane przed zamknięciem granic, a może jesteśmy od siebie bardziej zdystansowani i karniej podporządkowujemy się zaleceniom służb epidemiologicznych? Analizy opiszą to za kilka miesięcy.

 

Czy wszyscy zetkniemy się z wirusem, czy tylko określony procent populacji? Czy można realnie uniknąć zetknięcia się z koronawirusem na przykład przez rok nie wychodząc z domu? Czy i tak prędzej czy później wirus znajdzie do nas drogę?

Z koronawirusem zetknie się większość z nas, chyba że wcześniej uzyskamy dostęp do skutecznej, bezpiecznej i taniej szczepionki. Gdybyśmy przez rok nie kontaktowali się bezpośrednio z nikim i opuścilibyśmy kryjówkę dopiero, gdy wszyscy wokół nas nabędą odporności chorobowej lub poszczepiennej, to teoretycznie możliwe byłoby uniknięcie zakażenia. W praktyce jest to skrajnie trudne i bardzo traumatyczne doznanie. Jesteśmy tak stworzeni, aby często kontaktować się ze sobą, co sprytnie wykorzystuje wirus. Wszystko, czego powinniśmy od siebie wymagać, to realne ograniczenie bezpośrednich kontaktów do absolutnego minimum, tak aby zyskać czas na stworzenie leku bądź szczepionki.

 

Piątek: Już ponad 8 tysięcy zakażeń wirusem covid-19 w kraju, cztery nowe przypadki na Pomorzu

 

Co się musi zdarzyć, żeby koronawirus przestał być dla nas tak niebezpieczny?

Zakłada się, że nabycie odporności przez ok. 70 proc. populacji wygasi epidemię, a wtedy również seniorzy będą bezpieczni.

 

Czy starania typu dieta, wzmacnianie odporności, wzmacnianie płuc (w internecie pojawił się nawet filmik instruktażowy jak oddychać, żeby wzmocnić płuca), czosnek itp. mają jakieś znaczenie?

Zdecydowanie nie! Wirus to bardzo precyzyjna maszyna do zakażania, nie ma jakichkolwiek dowodów na to, że czosnek, alkohol czy suplementy diety mogą nas przed nim uchronić. Niedobory żywieniowe rzeczywiście zwiększają ryzyko zakażenia, jednak obecnie mamy raczej problem z nadmiernym odżywianiem, a nie ze znaczącymi niedoborami w typowej diecie urozmaiconej, a powyżej pewnej ilości spożywanych np. witamin, nie osiągamy już dalszego "wzrostu odporności". Ja raczej postrzegam te "domowe" metody jako zaspokojenie wewnętrznej potrzeby zrobienia czegokolwiek, aby się ratować w sytuacji pewnej bezradności i braku leków. W tej sytuacji raczej doradzam zatrzymać się, przemyśleć, poczytać u źródeł i zaufać wiedzy ekspertów, a dopiero potem działać.

 

Koronawirus. Otwarto pierwsze na Pomorzu centrum testowe drive-thru

 

Nie wszyscy pacjenci wyleczeni z COVID-19 mają przeciwciała, co to znaczy?

U około 5-7 proc. ozdrowieńców nie wykrywa się przeciwciał przeciwko temu wirusowi, trudno to jednoznacznie zinterpretować. Jak widać radzą sobie z nim przy użyciu innych mechanizmów odpornościowych niż produkcja przeciwciał. Oznacza to, że ich osocze nie może być użyte do leczenia innych pacjentów, ale dla wygaszenia całości epidemii nie ma to znaczenia.

 

Eksperci z WHO podkreślają, że osoby, u których jest wykrywalny poziom przeciwciał, powinny być chronione przed kolejnym zakażeniem SARS-CoV-2 - ale nie wiadomo, przez jaki czas. Czy to znaczy, że można się zarazić po raz kolejny, że nie nabywamy odporności na zawsze? Są różne sprzeczne opinie na ten temat.

Dopiero uczymy się choroby COVID-19. Nie wiemy, czy odporność będzie dożywotnia, jak w większości zakażeń wirusowych, stąd sprzeczne przekonania wyrażane publicznie. Zobaczymy jak będzie, ale zawsze lepiej jest mieć przeciwciała ochronne, nawet przejściowo, niż ich nie mieć. Istnieją pojedyncze doniesienia o podejrzeniu powtórnej infekcji, są one szczegółowo analizowane, gdyż mogą być wynikiem błędu laboratoryjnego lub nawrotu nie w pełni wyleczonego zakażenia. Musimy poczekać na pełne odpowiedzi na to pytanie.

 

RazemMożemyWięcej. Przed szpitalem na Zaspie stanął nowoczesny moduł diagnostyczny

 

Z badań koreańskich naukowców wynika, że są pacjenci, u których doszło do reaktywacji wirusa, a nie do powtórnego zarażenia. Co to znaczy? Że wirus może nie zginąć, mimo że wynik testu jest negatywny?

Trochę o tym mówiłem wcześniej - do końca tego nie wiemy. Tak było w przypadku wirusa Ebola. Nie wiemy, czy koronawirus ma takie same zdolności. Trwają badania, ale nawet jeśli tak jest, to reaktywacja jest zjawiskiem skrajnie rzadkim.

 

Czy zarazimy się tylko od drugiego człowieka, czy jeśli zetkniemy się/weźmiemy do ręki na przykład telefon, ubranie, przesyłkę, maseczkę (są informacje, że wirus nawet tydzień może bytować na różnych powierzchniach) to też możemy się zarazić?

W ponad 90 procentach przypadków źródłem zakażenia jest inny człowiek. Wirus może przetrwać na różnych powierzchniach do kilku dni. Zalecam jednak ostrożność w interpretowaniu wyników takich badań: obecność resztek materiału genetycznego wirusa nie jest tożsama z jego zdolnością do zakażania kolejnych osób. Aby zakaził nas wirus, np. z maseczki, musi on być "świeży", nieuszkodzony, skoncentrowany w dużej ilości (to tzw. dawka zakażająca, nie do końca jeszcze zmierzona dla SARS-CoV-2) i trzeba go sobie wprowadzić bezpośrednio do ust lub oczu, np. oblizując palce. Najprostszą profilaktyką jest mycie i dezynfekcja rąk lub użycie rękawiczki, to całkowicie wystarcza.

 

Czy osoby w trakcie leczenia, przyjmujące leki na choroby przewlekłe, z zaplanowanymi zabiegami, operacjami, podczas leczenia onkologicznego powinny odłożyć zabieg, zrezygnować z leczenia, poczekać na przykład z kolejną dawką chemii, czy nie?

Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. W sprawach drobnych i błahych warto poczekać, w przypadku chemioterapii lub zabiegów ratujących życie nie można czekać, bo następstwa mogą być znacznie poważniejsze niż w COVID-19. Indywidualną decyzję należy podjąć w konsultacji ze swoim lekarzem prowadzącym.

 

Miasto kupiło ponad dwa tysiące testów dla pracowników ochrony zdrowia w Gdańsku

 

Czy koronawirusa można porównać do wirusa, z którym ludzkość już miała do czynienia?  

Koronawirusy z całą pewnością atakowały nas już w przeszłości, ale nie mamy na to jasnych i precyzyjnych dowodów. Pod względem epidemiologicznym najbliżej mu chyba do tzw. grypy hiszpanki - na szczęście my jesteśmy już na zupełnie innym poziomie technologicznym niż sto lat temu i mamy nadzieję na szybkie wytworzenie leku lub szczepionki.

Jak koronawirus się zmienia? Nasi czytelnicy pytają, czy w drodze z Chin do Europy koronawirus mógł zmutować i stać się groźniejszy, dawać nowe objawy - opisywane przez lekarzy zmiany skórne, zaburzenia neurologiczne itp?

To wirus RNA, ma łatwość mutowania obserwowaną przez genetyków prowadzących dochodzenia epidemiologiczne i śledzących tzw. szlaki transmisji wirusa. Nie przekłada się to w żaden sposób na przebieg kliniczny zakażenia, ewentualne różnice przypisywałbym raczej odmiennościom pomiędzy różnymi populacjami zakażanych ludzi. Jednak historia uczy, że większość epidemii z czasem łagodniała i szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać tego momentu.

 

TV

Kaszubi – tożsamość obroniona. Rozmowa z prof. Cezarym Obrachtem-Prondzyńskim