• Start
  • Wiadomości
  • Prof. Omilanowska o gdańskich budowlach, których nie zrealizowano

Prof. Omilanowska o gdańskich budowlach, których nie zrealizowano

Teatr na Targu Siennym, basen przy Elżbietańskiej? - Te projekty opowiadają nam historię miasta, któremu pewnych rzeczy zabrakło: pieniędzy i chyba silnego społeczeństwa miejskiego na przełomie XIX i XX wieku - mówiła prof. Małgorzata Omilanowska podczas wykładu “Gdańsk, którego nie ma (i nigdy nie było)”, 4 kwietnia 2018 roku w IKM, opowiadając o XIX-wiecznych projektach, które nigdy nie zostały zrealizowane.
05.04.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Prof. Małgorzata Omilanowska



Prof. Małgorzata Omilanowska: - II połowa XIX wieku była w Gdańsku bardzo ciekawym okresem, bo wpłynęło do kasy miasta sporo środków finansowych, chociażby z racji reparacji wojennych francuskich. Ale porównując tempo rozwoju Gdańska do innych miast niemieckich w tym czasie, okazuje się, że było ono dużo wolniejsze. Na przykład, choć mieszkańców przybywało, to jednak w rankingach niemieckich miast jeśli idzie o liczbę ludności, Gdańsk z pierwszej dziesiątki spadł do trzeciej. Historia sztuki a historia architektury szczególnie to lustra, w których odbijają się dzieje. I jak w soczewce ukazują przyczyny i skutki wielu różnych działań, które dzieją się poza historią sztuki.

Bo architektura, co uświadamiała słuchaczom prof. Małgorzata Omilanowska: “to nie tylko zrealizowane budowle, lecz także to, co architekci tworzą „na papierze”. W XIX i pierwszej połowie XX wieku powstało sporo takich projektów dla Gdańska. Nie zrealizowano ich jednak. Dlaczego? Z wielu powodów.

Prof. Małgorzata Omilanowska. Jej wykład miał tytuł 'Gdańsk, którego nie ma (i nigdy nie było)'

Projekty, na które zabrakło pieniędzy

- To największa i najtrudniejsza do zbadania grupa - mówi prof. Omilanowska. - Jakiś zleceniodawca ma szczerze chęci wzniesienia budynku, ale z przyczyn finansowych, bądź dlatego że nie pozyskał działki, do realizacji nie dochodzi. Trudność badawcza polega na ogromie zniszczeń wojennych, które pozbawiły miasto sporej części archiwów.

Projekt przebudowy teatru na Targu Węglowym autorstwa architekta miejskiego Juliusa Alberta Gottlieba Lichta, który pełnił tę funkcję przez 36 lat


Do tej kategorii zaliczają się: rozbudowa, a dokładnie dobudowanie sali w Dworze Artusa - od początku jednoizbowa forma budynku sprawiała trudności w określeniu funkcji tego miejsca; projekt nowego teatru na Targu Siennym; projekt przebudowy teatru na Targu Węglowym - jego autorem był architekt miejski Julius Albert Gottlieb Licht, który pełnił tę funkcję przez 36 lat. - Budynek miał przybrać kształt sporej neogotyckiej harhary, i może dobrze, że zabrakło środków na jego realizację - mówi prof. Omilanowska.

- Projekt teatru na Targu Siennym też był trudny do zaakceptowania - dodaje profesor. - Jego twórca Ernst Schade zajmował się zresztą głównie realizacjami deweloperskimi (jego są m.in. kamienice na Targu Drzewnym), a jedyna chyba realizacja publiczna jego projektu to była ujeżdżalnia przekształcona potem w gmach opery.

Bardzo ciekawie zapowiadał się za to pomysł budowy basenu pływackiego przy ul. Elżbietańskiej. Na rycinie poniżej widać fasadę kamienicy czynszowej, która miała utrzymywać ukryty za nią budynek pływalni.

- Całość miała stanąć mniej więcej tam, gdzie dzisiaj jest Krewetka - tłumaczyła prof. Omilanowska. - Gdańsk miał ze wszystkich miast niemieckich u progu XX wieku, najliczniejsze stowarzyszenie pływackie. Moda na pływanie w Europie rozwijała się już od połowy XIX wieku. Zainteresowanie nią wzrosło gwałtownie wraz z rozwojem miast i budową, najpierw w Hamburgu, systemów wodociągów i kanalizacji. Gdańsk był pierwszym miastem europejskim, w którym tę inwestycję ukończono i miało jako pierwsze w XIX wieku nowoczesny system kanalizacji, co było warunkiem budowy łaźni i basenów. U progu XX wieku właściwie każde miasto miało już basen pływacki, a Gdańsk wciąż nie. Niezwykle silne stowarzyszenie pływackie zebrało więc pieniądze na tę inwestycję, która jednak ostatecznie nie powstała.

Basen przy ul. Elżbietańskiej. Gdańsk miał ze wszystkich miast niemieckich u progu XX wieku, najliczniejsze stowarzyszenie pływackie

2. Projekty, które zostały świadomie odrzucone

- One są najciekawsze - przekonuje prof. Omilanowska. - Odrzucano je z nie z powodu złej jakości czy kategorii estetycznych, ale dlatego że nie pasowały zleceniodawcy, najczęściej z przyczyn ideologicznych.

W tej kategorii można wymienić: projekt nowego gimnazjum królewskiego przy dawnym Targu Maślanym z 1834 roku, zablokowany przez samego Karla Friedricha Schinkla - pruskiego architekta i urbanisty, który już wtedy uważał że: “Gdańsk powinien mieć architekturę publiczną w stylu charakterystycznym i ważnym dla państwa niemieckiego.”

- Podobna historia stoi za projektem Ernsta Hake’go z roku 1834 r. gmachu poczty głównej przy ul. Długiej, w stylu neorenesansowym. Budynek, który Państwo znają  powstał po roku 1945 i jest w gruncie rzeczy budowlą socrealistyczną. Natomiast ten, który tam stał od końca XIX-wieku był realizacją bardzo mało znanego architekta berlińskiego, prawdopodobnie pracownika poczty.

Do tej kategorii zalicza się projekt przebudowy Katowni na archiwum Biblioteki Miejskiej też w duchu neorenesansu czy pierwsza wersja gmachu głównego Politechniki Gdańskiej z 1899 r. Hermanna Eggerta.

- Decyzja o utworzeniu w Gdańsku politechniki była decyzją polityczno-strategiczną, związaną z planami militarnymi Cesarstwa Niemieckiego - rozbudową Stoczni Cesarskiej i budową floty morskiej - tłumaczy prof. Omilanowska. - Cesarz Wilhelm II nadzorował ją osobiście. On, który państwem się mało interesował a głównie polowaniami (lista zwierząt, które zabił idzie w dziesiątki tysięcy) uważał się jednak za wielkiego znawcę sztuki. Generalnie projekt mu się spodobał, choć dopisał uwagę, że jest “za mało gdański”. Dzisiejszy więc kształt szczytu gmachu - trzy szyldy wzorowane na Wielkiej Zbrojowni - jest efektem osobistej, autorskiej ingerencji cesarza. Cesarz uważał, że w Gdańsku powinien powstać budynek publiczny w narodowym stylu, czyli neorenesansie niemieckim, który ma wielki walor integrujący. Styl architektoniczny Cesarstwa Niemieckiego powinien bowiem jednoczyć, chociaż w wielości, nie unifikacji, bo to będzie budziło opór poszczególnych krajów niemieckich przeciwnych integracji.

Gdańsk doczekał się więc politechniki w stylu neorenesansu północnego z elementami identyfikującymi go z gdańską architekturą.

Niepublikowane zdjęcia Politechniki Gdańskiej. Pierwszy album poświęcony jej architekturze

Budynek Politechniki Gdańskiej. W jego formę ingerował osobiście cesarz Wilhelm II

3. Projekty konkursowe niezrealizowane, bo przegrały z innymi

- Zaskakujące może być to, że było ich bardzo niewiele - mówi prof. Omilanowska. - Pierwszy konkurs, który zdobył popularność odbył się w 1902 roku i był jednym z serii konkursów na fasadę budynków w stylu charakterystycznym dla tego miasta. 

Wykład odbył się w środę 4 kwietnia 2018 r., ramach cyklu Akademia Gdańska, w Instytucie Kultury Miejskiej.

Małgorzata Omilanowska jest historyczką sztuki i profesorem nadzwyczajnym w Instytucie Sztuki PAN. Ukończyła studia na Uniwersytecie Warszawskim, studiowała też architekturę w Berlinie. Specjalizuje się w problemach architektury XIX i XX wieku, publikując na temat takich kwestii jak: architektura inżynieryjna, architektura handlowa, problem kształcenia architektów w XIX wieku oraz poszukiwania stylów narodowych i identyfikacji narodowej i regionalnej w architekturze krajów Europy Środkowowschodniej. Prowadzi badania z zakresu architektury Warszawy i Gdańska, a także budownictwa uzdrowiskowego.

W rządzie Ewy Kopacz zajmowała stanowisko ministra kultury i dziedzictwa narodowego.

W tym roku została wyróżniona gdańską nagrodą Splendor Gedanensis za książkę pt. "Budowanie nad Bałtykiem. Studia architektury i sztuki Gdańska, Pomorza i Żmudzi" oraz nieustającą działalność na rzecz kultury.


Podobne:

Teatr Szekspirowski się nie podoba? Prof. Omilanowska: "Jeszcze go pokochacie"

TV

Czwarty mikrolas już rośnie - zobacz, jak powstawał na Oruni Górnej