• Start
  • Wiadomości
  • Prezydent Adamowicz w Echu Moskwy - o wojennych ranach Gdańska

Prezydent Adamowicz w Echu Moskwy - o wojennych ranach Gdańska

To już trzeci wpis prezydenta Gdańska na portalu rozgłośni Echo Moskwy, gdzie Paweł Adamowicz prowadzi rosyjskojęzycznego bloga. Tym razem przedstawia czytelnikom refleksje na temat zdobycia niemieckiego Gdańska w 1945 r. i uwarunkowań, które determinują polski punkt widzenia, co do oceny tamtych wydarzeń.
29.03.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Obchody wyzwolenia Gdańska w dniu 29 marca 2013 r. Na ośnieżonym wówczas Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich przy Bramie Oliwskiej złożono - jak co roku - m.in. żółto-niebieskie kwiaty, które mają przypominać, że w walkach z Niemcami w 1945 r. ginęli nie tylko Rosjanie, ale też Ukraińcy

Wpis pod tytułem “29 marca >>Powrót Gdańska do macierzy<< - rocznica wyzwolenia Gdańska” ukazał się na portalu Echa Moskwy w poniedziałek 27 marca (pełną treść przytaczamy na końcu publikcji). Paweł Adamowicz przypomina m.in., że dzień zawieszenia w 1945 r. biało-czerwonej flagi na Dworze Artusa obchodzony był uroczyście czasach PRL, a następnie - po przełomie ustrojowym - próbowano o nim zapomnieć, jako o święcie narzuconym, mającym na celu propagandowe odnawianie “nierozerwalnego” sojuszu powojennej Polski z ZSRR. Prezydent podkreśla, że to on - jeszcze jako Przewodniczący Rady Miasta Gdańska - podjął w 1995 r. decyzję o przywróceniu obchodów wyzwolenia Gdańska. Okazją było 50-lecie tamtego historycznego wydarzenia. Paweł Adamowicz pisze m.in.: “Gdy podejmowałem decyzję o przywróceniu tego, zdawałoby się, komunistycznego, święta, pamiętałem przecież, że wyzwalający żołnierze wolności nam nie przynieśli. Wiedziałem już wtedy, bo znane były relacje naocznych świadków i opracowania historyków, o haniebnych postępkach niektórych żołnierzy radzieckich, którzy gwałcili i grabili. Pytania historyków o sens zniszczenia wtedy, w te marcowe 2-3 dni, całego ogromnego dziedzictwa średniowiecznego Gdańska, i 800 lat jego rozkwitu, nie przestaną nas nigdy nurtować”.

Prezydent Adamowicz dodaje też: “Niestety, w ostatnich latach, gdy do głosu w Polsce doszły środowiska nacjonalistyczne, coraz trudniej jest dbać o symbole czasów uważanych przez większość za >>słusznie minione<<. Nasze obchody na cmentarzu żołnierzy radzieckich są corocznie zakłócane głośnymi okrzykami protestujących przeciw oddawaniu hołdu >>najeźdźcom<<, a ja sam już dawno okrzyknięty przez nich >>zdrajcą<< i >>putinowcem<<”.

Wcześniejsze dwa wpisy do bloga na portalu Echa Moskwy dotyczyły innych kwestii. Pierwszy z nich pojawił się 21 lutego 2017 r.

Czytaj: Prezydent Paweł Adamowicz podbija... Moskwę jako bloger. „Zainteresowanie nas zaskoczyło”

Drugi wpis prezydenta Gdańska, pod tytułem “O tym, jak Gdańsk współpracuje z miastami Rosji”, opublikowano 6 marca 2017 r. Zobacz - TUTAJ

Paweł Adamowicz prowadzi też anglojęzycznego bloga na wpływowym amerykańskim portalu The Huffington Post.

Czytaj: 60 lat Unii Europejskiej - prezydent Gdańska pisze o tym w Huffington Post


PEŁNA TREŚĆ WPISU DLA ECHA MOSKWY Z 27 MARCA 2017 r.:

Koniec marca to dla nas, gdańszczan, szczególny czas. Obchodzimy w tym czasie rocznicę „wyzwolenia Gdańska”, czy, jak to nazywamy, „Powrotu Gdańska do Macierzy”. Jak co roku, w ramach organizowanych przez Radę Miasta, tradycyjnych obchodów rocznicy wywieszenia na Dworze Artusa polskiej flagi, w pierwszym geście składamy wieńce na Cmentarzu Wojennym Żołnierzy Radzieckich przy Placu Zebrań Ludowych. Zaraz potem spotykamy się przy pomniku "Tym Co Za Polskość Gdańska". Główna część uroczystości odbywa się w samo południe przy Długim Targu, gdzie następuje uroczyste wciągnięcie flagi państwowej na szczyt historycznego Dworu Artusa.

Mam rodowód antysystemowy, dlatego też, w roku 1995, gdy byłem Przewodniczącym Rady Miasta, przywróciłem obchody uroczystości wyzwolenia Gdańska z niemieckiej okupacji. Już wtedy wiedziałem, że nie była to ani klasyczna „okupacja”, ani klasyczne „wyzwolenie”, bo to właśnie przed wojną miasto było Wolnym Miastem Gdańskiem (niem. Freie Stadt Danzig), a w 1945 roku stało się innym miastem, w nowych granicach i z nową, narzuconą władzą. Uznałem jednak, że marcowe zdobycie miasta przez Armię Czerwoną, wspomaganą przez oddziały polskie, jest dobrą okazją żeby opowiedzieć gdańszczanom o ich historii i oddać hołd „militarnym wyzwolicielom” Gdańska.

Ze szkoły pamiętam jeszcze, jak obowiązkowo wysyłano nas na Cmentarz Żołnierzy Radzieckich przy pobliskiej Bramie Oliwskiej, żeby sprzątać tam groby w czynie społecznym. Miejsce to, przepięknie położone, przy leśnym parku krajobrazowym, z rzędami gwiazd zamiast krzyży, robiło na mnie wrażenie. Uczono nas o ogromnej, niewyobrażalnej daninie krwi, którą na naszej ziemi pozostawił radziecki żołnierz.

Gdy podejmowałem decyzję o przywróceniu tego, zdawałoby się, komunistycznego, święta, pamiętałem przecież, że wyzwalający żołnierze wolności nam nie przynieśli. Wiedziałem już wtedy, bo znane były relacje naocznych świadków i opracowania historyków, o haniebnych postępkach niektórych żołnierzy radzieckich, którzy gwałcili i grabili. Pytania historyków o sens zniszczenia wtedy, w te marcowe 2-3 dni, całego ogromnego dziedzictwa średniowiecznego Gdańska, i 800 lat jego rozkwitu, nie przestaną nas nigdy nurtować. W rozmowach z Rosjanami słyszę często argument o potrzebie żołnierzy radzieckich wzięcia całkowitego odwetu na ciemiężcach niemieckich, o wypełnieniu rozkazu Stalina obrócenia miasta w niwecz.

Gdańsk bardzo długo leczył swoje wojenne rany. Niektóre z nich nie zabliźnią się nigdy. Ale to nie zwalnia nas z konieczności rozmowy, z bezustannego objaśniania sobie nawzajem motywów swojego postępowania i źródła swoich emocji. Jest to obowiązek wszystkich, a już na pewno elit. Szczególnie krajów, które są tak bliskimi sąsiadami.

Nasuwają się słowa węgierskiego pisarza Sandora Marai, które później, przy spotkaniu z Wladimirem Putinem, cytował też Donald Tusk: – Żołnierze radzieccy oswobodzili nasze ziemie, ale nie mogli nam dać wolności, bo sami jej nie mieli … Te słowa, tak kiedyś skrytykowane przez ambasadora Rosji w Polsce, jednak dużo nam, Polakom wyjaśniają i pozwalają zrozumieć. I wybaczyć.

Dlatego trzeba o tym mówić. W Gdańsku i w świecie. Dlatego przywróciłem to święto i corocznie z gdańszczanami modlimy się za żołnierzy sowieckich i polskich, którzy dali ofiarę krwi za te ziemie. Dlatego też pielęgnujemy znaki pamięci tych czasów.

Niestety, w ostatnich latach, gdy do głosu w Polsce doszły środowiska nacjonalistyczne, coraz trudniej jest dbać o symbole czasów uważanych przez większość za „słusznie minione”. Nasze obchody na cmentarzu żołnierzy radzieckich są corocznie zakłócane głośnymi okrzykami protestujących przeciw oddawaniu hołdu „najeźdźcom”, a ja sam już dawno okrzyknięty przez nich „zdrajcą” i „putinowcem”.

A rozmowa i tak musi trwać.

TV

Uniwersytet WSB Merito ma nowy kampus