• Start
  • Wiadomości
  • Piotr Stokowiec o Gdańsku: świetne miejsce do życia, chcę z Lechią zrobić coś wielkiego. ROZMOWA

Piotr Stokowiec o Gdańsku: świetne miejsce do życia, chcę z Lechią zrobić coś wielkiego. ROZMOWA

Lechia jest liderem piłkarskiej ekstraklasy, najbliższy mecz rozegra 29 marca. Trener biało-zielonych udzielił wywiadu portalowi gdansk.pl. Piotr Stokowiec mówi m.in. o planach i celach, marzeniach, dlaczego Lechia gra słabiej w ofensywie, przeprowadzce do Gdańska, Patryku Lipskim i Filipie Mladenoviciu, który otrzymał powołanie do reprezentacji Serbii.
22.03.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Wrzesień 2018, Stadion Energa Gdańsk. Piotr Stokowiec podczas meczu Lechia Gdańsk - Zagłębie Lublin, zremisowanego 3:3
Wrzesień 2018, Stadion Energa Gdańsk. Piotr Stokowiec podczas meczu Lechia Gdańsk - Zagłębie Lublin, zremisowanego 3:3
fot. Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

 

Roman Daszczyński: Jurgen Klopp uważa, że liczy się tylko następny mecz. Skończyliśmy jeden, zapominamy, nie myślimy jakie cele mamy do osiągnięcia. Suma wygranych meczów daje sukces. Pan podobnie chyba na to patrzy.

Piotr Stokowiec: - Właśnie się zastanawiam, czy Jurgen Klopp ściągnął to ode mnie, czy ja od Jurgena Kloppa. Myślę, że to jest filozofia pasująca do nas. Myślenie o zdobyciu mistrzostwa czy pucharu nic nie da. Wiemy dobrze o co gramy, najważniejsze jest skupienie się na tym, co mamy zrobić konkretnie w danym meczu. Metoda małych kroków, przechodząc krok po kroku do kolejnych zadań, daje najlepsze efekty. Samo myślenie do niczego nie doprowadzi. To bardzo prosta zasada, widać chyba po nas, że niczego nie bagatelizujemy. Trzeba się skupić na tym, co jest do zrobienia.


Na czym polega fenomen obecnej Lechii? Jeszcze rok temu była walka o utrzymanie, dzisiaj, od wielu tygodni, jesteście liderem ekstraklasy.

- Czy fenomen? Myślę, że znajdą się sceptycy, jak to w naszym kraju, którzy będą narzekać i mówić, że Lechia to lider, który nie dominuje, nie gra. Uważam, że gramy na wysokim procencie swoich umiejętności i skuteczności. Jest wielu zawodników, dla których jest to pierwszy sezon w ekstraklasie a odgrywają znaczącą rolę w naszej drużynie...


Choćby Makowski.
- Makowski, Fila... jest wielu utalentowanych młodych zawodników. Zmieniliśmy kurs na Lechię o 180 stopni. Poszliśmy w pracę, rzetelność i myślę, że kibice to widzą. Może nam wiele rzeczy nie wychodzić, ale trudno, żeby nasza gra ofensywna nie ucierpiała, gdy ze składu wypadają Wolski, Lipski i Haraslin. Zdajemy sobie sprawę z jakiś niedociągnięć. Myślę, że kontroluję to, co się dzieje. Myślę, że będziemy grać jeszcze lepiej, Na pewno pomogliby w tym kibice, bo to oni powodują, że drużyna wznosi się na wyżyny i potrafi dokonywać wielkich rzeczy. Zachęcam więc kibiców do przyjścia na nasze mecze. Nie będzie mocnej Lechii bez kibiców, bez tworzenia dobrej atmosfery. Póki co jest to wyjątkowy sezon: jesteśmy w półfinale Pucharu Polski, jesteśmy liderem ekstraklasy. Zdajemy sobie sprawę, że potrzebujemy tego dwunastego zawodnika w postaci kibiców. Myślę, że to może odgrywać kluczową rolę.

Haraslin już wrócił na boisko, Wolski długo nie wróci, a co z Lipskim?
- Lipski zaczął z nami trenować, także jest dobry prognostyk. Atak Kamila Drygasa na nogę (do zdarzenia doszło 9 lutego podczas meczu z Pogonią Szczecin, wygranym 2:1 - red.), trochę przypadkowy, spowodował dziwne stłuczenie kości czy nawet szpiku kostnego. Lekki ból jest, ale już trenuje z drużyną, robi tyle ile może, bierze udział w grach trochę jako zawodnik neutralny, powoli wchodzi na pełne obciążenia. Jeśli noga przestanie go boleć, to będzie brany pod uwagę.


Do kadry na mecz z Piastem Gliwice (mecz odbędzie się 29 marca w Gdańsku)?
- Choćby do kadry z Piastem. Jestem zadowolony, że wrócił. Nigdy nie panikowałem, muszę zachować zdrowy rozsądek. Przy okazji mogę powiedzieć, że Filip Mladenović został w trybie pilnym powołany do reprezentacji Serbii na poniedziałkowy (25 marca - red.) mecz z Portugalią. To też świadczy dobrze o nas, o tym jak pracujemy, jak funkcjonujemy.

 

Piotr Stokowiec w naszym studio tuż po wideoczacie, którego tematem był sport wśród dzieci i młodzieży
Piotr Stokowiec w naszym studio tuż po wideoczacie, którego tematem był sport wśród dzieci i młodzieży
fot. Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl

 

Przed Lechią najważniejsze mecze.

- Ze swojej strony mogę zapewnić, że wszystko jest pod kontrolą. Pracujemy teraz, żeby jak najlepiej się przygotować na okres wzmożonej ilości meczów. Nie obawiamy się tego, ale wiadomo, że jest to duży wydatek energetyczny i dlatego trzeba zadbać o każdy szczegół.


Do zakończenia sezonu ligowego zostało jedenaście spotkań. To jedenaście decydujących spotkań. Czego kibice Lechii tak naprawdę mogą się spodziewać po tych spotkaniach?

- Na pewno dużego zaangażowania, dużej determinacji, takiej też dyscypliny i tego, że na boisku zostawimy całe serce, całe zdrowie, które mamy. To jest sport, czynnik psychologiczny jest ważny, ale myślę, że przygotowanie mentalne także okaże się naszą mocną stroną. Widzimy, że Lechia nie wszystkim jest na rękę, niektórzy patrzą na nas z zazdrością, czekają tylko kiedy się potkniemy. Bądźmy silni, bądźmy silni razem. Naszym kibicom nasza gra się podoba. Zdajemy sobie sprawę z naszych niedociągnięć, ale myślę, że kibice utożsamiają się z drużyną, która jest rzetelna, prawdziwa, może nie jest tak efektowna, ale jej zawodnicy, umierają za drużynę, są głodni sukcesu. Kibice też są głodni sukcesu. Jeśli mamy coś zrobić, to zróbmy to razem. Jeszcze raz zapraszam serdecznie do przychodzenia na nasze mecze, wspierania nas, dopingowania, bo może być pięknie.


To już Pana rok życia w Gdańsku. Podoba się?

- Jest pięknie nie tylko ze względu na wyniki. Można powiedzieć, że nie ma lepszego miejsca do życia. Nie mówię tu o jakiś atrakcjach, pracy jest tyle, że nie ma wiele czasu na oddech. Zresztą mam poczucie, jakbym był tu już dwa lata, tyle jest pracy, dużo się zrobiło, podjęło się dużo trudnych decyzji. Dalej mam entuzjazm, dalej mam energię. Piękna kraina, zazdroszczę mieszkańcom, skłaniam się ku temu, by przenieść się tutaj na stałe, niezależnie od tego jak moje losy trenerskie się potoczą. Gdańsk jest miejscem naprawdę wielkich możliwości, tu jest potencjał w postaci kibiców, jest potencjał w postaci klubów. A ja robię to, co do mnie należy, robię to z pasją i wielką przyjemnością.


Rodzina też chce dołączyć do gdańszczan?

- Moje córki są już dorosłe, jedna studiuje w Budapeszcie, druga we Wrocławiu. Jest jeszcze najmłodsza córka, która, myślę, z żoną przeniosą się do Gdańska a starsze córki będą do nas chętnie przyjeżdżały. Nie boję się zmian, takie jest moje życie. Chciałbym zbudować tutaj coś, co jest trwałe, bo myślę, że to jest bardzo istotne.


Duża część kibiców jest przekonana, że następny szczebel w Pana karierze to będzie reprezentacja.

- Spokojnie, nie wybiegajmy w przyszłość, ja też się do niczego nie spieszę. Póki co jest wiele do zrobienia w Lechii, jestem na tyle młodym trenerem, że nie muszę się do niczego spieszyć. Moim marzeniem jest też praca zagranicą, ale chciałbym tutaj zrobić coś, dać początek czemuś wielkiemu, żebyśmy markę Lechii odbudowali, żeby można powalczyć nie tylko na krajowych boiskach, ale i zagranicznych. Ja wiem, że na razie są to tylko marzenia, ale myślę, że od marzeń do realizacji wcale nie jest tak daleko.

 

CZYTAJ TAKŻE: 

Ze sportem na TAK. Jak Lechia Gdańsk motywuje dzieci i młodzież do sportu WIDEOCZAT

 

 

TV

Kaszubi – tożsamość obroniona. Rozmowa z prof. Cezarym Obrachtem-Prondzyńskim