• Start
  • Wiadomości
  • Piecki-Migowo. Spór o działkę, interwencja radnych PiS. Miasto: - To element kampanii wyborczej

Piecki-Migowo. Spór o działkę przy ul. Migowskiej. Radni PiS interweniują. Miasto: - Tu musi być realizowany cel publiczny

Przy ul. Migowskiej rozpoczęły się prace związane z budową nowej, 250-metrowej drogi, która w przyszłości prowadzić będzie do planowanej zabudowy mieszkaniowej, a także żłobka bądź przedszkola w tej okolicy. Inwestycja prowadzona jest na gruncie miejskim. Tymczasem jeden z mieszkańców walczy o prawo do wykupu tego terenu, argumentując, iż jego ojciec był dzierżawcą przez ponad 50 lat. Miasto nie widzi jednak możliwości rezygnacji z realizacji celów publicznych planowanych w tym miejscu.
19.09.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Daniel Stenzel, rzecznik Prezydent Gdańska, wyjaśniał w czwartek m.in. kwestię własności gruntów przy ul. Migowskiej
Daniel Stenzel, rzecznik Prezydent Gdańska, wyjaśniał w czwartek m.in. kwestię własności gruntów przy ul. Migowskiej
Fot. Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

 

Chodzi o teren o dużej wartości w Pieckach Migowie, którego umowa dzierżawy wygasła przed trzema laty. Wcześniej, przez ponad 50 lat, jeden z mieszkańców prowadził tam owocowy sad. Po jego śmierci o teren ten walczy syn byłego dzierżawcy domagając się prawa pierwokupu oraz dowodząc, że korzysta z prawa zasiedzenia. Radni PiS zdecydowali się stanąć po jego stronie. Miasto zamierza tymczasem działkę wykorzystywać na cele publiczne: chce by na tym miejskim gruncie powstała droga, ogólnodostępny park, przedszkole lub żłobek. Cele te przewiduje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego.

W czwartek, 19 września, Miasto odniosło się do zarzutów, które w filmie w internecie opublikował radny Kacper Płażyński (PiS).

- Pan, który zgłosił się z roszczeniami do Pana Płażyńskiego, nie ma żadnego tytułu prawnego do tej działki. Jego nieżyjący już ojciec posiadał prawo z tytułu dzierżawy, które wygasło przed trzema laty - podkreślał Daniel Stenzel, rzecznik prasowy Prezydent Gdańska.

Niezależnie od działki, która była dzierżawiona legalnie, dzierżawca - przed laty, już nielegalnie - zajął pas ziemi o szerokości 1,5 metra sąsiadujący z działką. Obecnie jego syn domaga się tego gruntu na mocy zasiedzenia. 

- Mężczyzna, który zgłosił się po pomoc do Pana Płażyńskiego, sam wskazuje na to, że jego ojciec zajął nielegalnie 1,5 metra na granicy działki, którą gospodarował, a która jest we własności Miasta - zaznaczał Daniel Stenzel, dodając, że postanowienie sądu, o którym mowa jest m.in. we wspomnianym nagraniu, nie jest wyrokiem sądu, a takiego stwierdzenia użył radny. - Miasto złożyło zażalenie na to postanowienie, natomiast urzędnicy miejscy nie przeprowadzali żadnych czynności od momentu jego wydania. W związku z tym, że wszystko to, co dzieje się po wydaniu pozwolenia na budowę, jest już w gestii Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, proponuję, by pan radny, podejmując taką interwencję, zadał też pytania panu wojewodzie i Wojewódzkiemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego, dlaczego nie byli na placu budowy, skoro jest taka potrzeba - dodawał rzecznik.

Dlaczego Miasto nie uznało argumentów mieszkańca dotyczących pierwokupu działki?

- Prawo pierwokupu dotyczy działek, które są wystawione na sprzedaż. Ten przypadek nie ma tu miejsca. Działki, którą wcześniej dzierżawiono ojcu tego pana, Miasto nie zamierza sprzedać. Plan zagospodarowania zakłada w tym miejscu m.in. usługi edukacyjne, żłobkowe, przedszkolne, a także funkcje parkowe. To nie był teren przeznaczony do sprzedaży. W momencie, kiedy wygasła dzierżawa tego gruntu, Miasto realizuje interes mieszkańców na miejskim terenie - tłumaczy Daniel Stenzel.

Dlaczego więc na tym terenie budowę drogi dojazdowej prowadzi obecnie deweloper? Dzieje się tak na mocy ustawy o drogach publicznych, a ściślej ustępu 1.art. 16.,  zwanego "szesnastką". Przepis ten pozwala nałozyć na inwestorów (np. deweloperów, centra handlowe itp.), obowiązek partycypowania w kosztach budowy lub przebudowowy dróg, o ile ich inwestycja wywołuje skutki w postaci zwiększonego natężenia ruchu. Tak właśnie dzieje się i w tym przypadku: inwestor buduje drogę, chociaż działka nie należy do niego.

Przeczytaj także: Budowa dróg za prywatne pieniądze. W Gdańsku firmy przeznaczyły na ten cel ponad 450 mln zł

Rzecznik Prezydent Gdańska zaapelował też do Radnego Płażyńskiego, by ten "nie wprowadzał w błąd mieszkańców, zarzucając urzędnikom działanie na szkodę Miasta i mieszkańców".

- Chciałbym zaapelować do Kacpra Płażyńskiego, aby faktycznie działał w interesie mieszkańców, którzy potrzebują drogi dojazdowej, usług publicznych w postaci przedszkola czy żłobka, parku i różnego rodzaju innych terenów rekreacyjnych. Chciałbym też zaapelować, aby działał on w interesie Miasta, w rozumieniu własności, dlatego, że Miasto jest właścicielem gruntów, na których mają powstać nowe inwestycje. A do tych inwestycji potrzebna jest po prostu droga dojazdowa - podkreślał Stenzel.

 

Radny Kacper Płażyński (PiS) w trakcie interwencji na rzecz syna sadownika
Radny Kacper Płażyński (PiS) w trakcie interwencji na rzecz syna sadownika
kadr z filmu Radnego Kacpra Płażyńskiego

 

 

W środę, 18 września, w internecie pojawiło się nagranie - widać na nim, jak przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska, Kacper Płażyński wraz z Radnym Romualdem Plewą, prowadzi interwencję, którą podjął jako Radny Miasta w imieniu mieszkańca.

- Zgłosił się do mnie pan, którego tata, zmarły jakiś czas temu, dzierżawił sad owocowy od 1959 roku, na granicy dzielnic Wrzeszcz Górny i Morena. Mieli prawo do pierwokupu tego terenu, ale mimo iż złożyli (wniosek - dop.red.) w 2015 roku, w czasie trwania umowy dzierżawy, nigdy nie zostało to rozpatrzone. W międzyczasie wygasła umowa - informuje na nagraniu radny Płażyński, dodając, że sprawa trafiła do sądu.

Kacper Płażyński zwraca uwagę, że w 2018 roku sąd wydał postanowienie, w którym nakazał "Gminie Gdańsk wstrzymanie się od podejmowania jakichkolwiek czynności na tej nieruchomości".  

Miasto podkreśla natomiast, że w żaden sposób nie narusza postanowienia sądu. - Mając na uwadze fakt, że decyzja o pozwoleniu na budowę została wydana dnia 15.05.2018 r. zaś postanowienie Sądu o zabezpieczeniu wydane dnia 27.11.2018 r. to decyzja o pozwoleniu na budowę została wydana zgodnie z przepisami. Co do przeniesienia pozwolenia także zostało wydane prawidłowo, gdyż spełnienie przez wnioskodawcę (obecnego inwestora) przesłanek wymienionych w przepisie (art. 40 Prawa budowlanego) nie pozostawiało organowi budowlanemu możliwości zablokowania takiego przeniesienia - informuje Olimpia Schneider z Biura Prasowego gdańskiego magistratu. - Należy podkreślić, że wskazane postanowienie zostało przez Gminę zaskarżone, gdyż m.in. dotyczy całej działki nr 3/4, zaś wniosek o zasiedzenie dotyczy jedynie pasa ziemi na tej działce o szerokości ok. 1,5 m od jej granicy. Do dnia dzisiejszego Sąd nie rozstrzygnął zażalenia złożonego przez Gminę dnia 13.12.2018 r.

 

 

Teren, o który walczy jeden z mieszkańców, znajduje się w atrakcyjnej lokalizacji na granicy Piecek-Migowa i Górnego Wrzeszcza
Teren, o który walczy jeden z mieszkańców, znajduje się w atrakcyjnej lokalizacji na granicy Piecek-Migowa i Górnego Wrzeszcza
gdansk.ukosne.pl

 

 

Na pytanie jednej z dziennnikarek o to, czy Miasto zamierza podjąć w tej sytuacji jakieś kroki prawne, Daniel Stenzel zaznaczył, że trwa kampania wyborcza.

- Pan Płażyński nagrał swego rodzaju spot wyborczy, który opublikował w internecie. Zarzuca nam złą wolę, złe działanie urzędników, co jest nieprawdą. Myślę, że musimy wziąć poprawkę na to, że do 13 października tego typu sytuacje będą się zdarzały. Natomiast apeluję do Pana Płażyńskiego, by nie wprowadzał celowo w błąd mieszkańców i nie siał zbędnego zamieszania, ale by dbał o interes wszystkich gdańszczanek i gdańszczan - podkreślał Daniel Stenzel.

 

 

TV

W zoo zamieszkały dwa lemury