To miał być hit sezonu PlusLigi, przynajmniej z gdańskiej perspektywy. W ekipie z Bełchatowa grają przecież mistrzowie świata Mariusz Wlazły, Andrzej Wrona i Karol Kłos, są inni świetni gracze, reprezentanci swoich krajów, medaliści ważnych imprez: Argentyńczycy Nicolas Uriarte i Facundo Conte, Hiszpan Israel Rodriguez czy Francuz Nicolas Marechal.
- W Gdańsku powalczymy o trzy punkty - zapowiadał ten ostatni.
Jego pewność siebie nie była bezpodstawna, tydzień wcześniej PGE Skra wywalczyła we Wrocławiu Puchar Polski (Lotos Trefl odpadł w półfinale) a w minionej kolejce ligowej pokonała na wyjeździe aktualnego mistrza kraju Asseco Resovię Rzeszów 3:2.
Na trybunach Ergo Areny w sobotę, 13 lutego, zasiadło ponad siedem tysięcy kibiców. Wśród nich nie brakowało tych z Bełchatowa. Ci nie mieli jednak zadowolonych min, może tylko na początku.
Trener Andrea Anastasi nie eksperymentował, postawił na doświadczonych i sprawdzonych zawodników. I nie zawiódł się, może lekko zwątpił jedynie w pierwszym secie, gdy jego podopieczni prowadzili 5:2, ale w ciągu kilku chwil pozwolili rywalom dojść na 7:7.
Gdańszczanie ponownie odjechali (15:10), rywale jednak nie dawali za wygraną. Tak było, gdy Rodriguez minął po skosie potrójny blok gdańszczan a sytuację „szczupakiem” - nieskutecznie - próbował jeszcze ratować Piotr Gacek (18:16). Anastasi natychmiast poprosił o czas.
Zaraz po wznowieniu Wlazły z zagrywki huknął w aut, z kolei Mateusz Mika w tej samej sytuacji uderzył lekko, piłka opadła na taśmę a potem spadła na stronę Skry. 20:16.
W ekipie gości słaby był Wlazły, za to gospodarze rozgrywali bardzo dobre zawody. W ataku rządził Sebastian Schwarz, który miał mocne wsparcie w Murphy Troyu. Na całym boisku walczył Wojciech Grzyb, który został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania. No i Mika, który wyłapywał niemal wszystkie piłki w końcu boiska a po odbiorze kilkoma susami dobiegał do ataku z drugiej linii.
Swoje dodali pozostali siatkarze Lotosu Trefl.
- Nareszcie na swoim wysokim poziomie zagrali Mateusz i Sebastian - cieszył się trener Anastasi.
Czy PGE Skra mogła wygrać? Nie była w stanie, o czym świadczą dwie sytuacje z kolejnych partii.
W drugim secie piłka znalazła się po gdańskiej stronie, którą jedną ręką podbił Marco Falaschi, w końcu boiska dopadł do niej Mika - odbił też jedną ręką. I znowu Falaschi, tym razem z siódmego metra plecami do siatki - oczywiście jedną ręką - przebił na stronę rywali. Zaskoczony Wrona zszedł nisko na nogach, przyklęknął, wyciągnął ręce do odbioru dołem, ale nie zdołał piłki opanować. 16:11. Najbardziej niewiarygodny punkt w całym spotkaniu.
W trzecim secie gdańszczanie prowadzili 13:7, 16:7, 16:10, 16:12. Robiło się niebezpiecznie, na szczęście Marcin Janusz z zagrywki walnął w siatkę. Ufff. 17:12. Jeszcze tylko osiem punktów do szczęścia. I wtedy Wlazły zaatakował. W aut! 18:12. Potem jeszcze raz. 20:12.
Stało się jasne, że Lotos Trefl tego meczu nie może przegrać. Spotkanie asem serwisowym w końcową linię boiska zakończył Falaschi.
Tegoroczny sezon jest inny od poprzednich, gdyż nie będzie fazy play off. Po sezonie zasadniczym dwa najlepsze zespoły od razu będą rywalizować o złoto, drużyny z trzeciego i czwartego miejsca o brąz.
Dlatego każdy mecz jest tak ważny, każdy zdobyty punkt na wagę być może finału PlusLigi.
- Gdybyśmy przegrali, szanse na finał byłyby znikome. Teraz wszystko jest jeszcze możliwe, a jak wygramy zaległe spotkanie (z BBTS Bielsko Biała - przyp. red.) , to my będziemy wiceliderami - przypominał Anastasi. - Oczywiście droga do finału jest jeszcze daleka, ale wciąż możemy walczyć o złoto.
Kibiców gdańskiej drużyny wielkie emocje czekają już we wtorek, 16 lutego. Rywalem Lotosu Trefl w Ergo Arenie w meczu fazy play off Ligi Mistrzów będzie galaktyczny, uważany za najlepszy siatkarski zespół świata - Zenit Kazań. Początek spotkania o godz. 20. W sprzedaży są jeszcze bilety.
Po takiej grze, jak z PGE Skrą, wicemistrzowie Polski z bardzo utytułowanym rywalem wcale nie muszą stać na straconej pozycji.
Lotos Trefl Gdańsk – PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:17, 25:20, 25:16)
Lotos Trefl: Falaschi 4, Grzyb 5, Mika 8, Troy 14, Schwarz 13, Gawryszewski 4, Gacek (libero) oraz Czunkiewicz
PGE Skra: Uriarte 4, Conte 5, Lisinac, Wlazły 10, Marechal 3, Wrona 6, Piechocki (libero) oraz Janusz 1, Stanković 2, Kłos 2, Gromadowski, Rodriguez 4