• Start
  • Wiadomości
  • Opera Bałtycka. Wychodzimy z kryzysu i jesteśmy w dialogu ROZMOWA

Opera Bałtycka. "Wychodzimy z kryzysu i jesteśmy w dialogu" ROZMOWA

- Nie myślę o operze, jak o chwilowym romansie - zapewnia Romuald Wicza-Pokojski, który od 1 lipca tego roku jest dyrektorem Opery Bałtyckiej. A jaki ma pomysł na tę instytucję?
29.09.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Romuald Wilcza-Pokojski, dyrektor Opery Bałtyckiej
Romuald Wilcza-Pokojski, dyrektor Opery Bałtyckiej: - Nasze wyzwanie to prezentacja ciekawych i porywających spektakli, i to chcemy tworzyć
Grzegorz Mehring/gdansk.pl

Anna Umięcka: Minęły już trzy miesiące od pana nominacji na stanowisko dyrektora Opery Bałtyckiej. Jak pan się czuje? Nie przygniotły pana problemy instytucji?

Romuald Wicza-Pokojski: Refleksja po tych miesiącach jest taka, że w Zespole Opery tkwi ogromny potencjał. Odkrywam osoby mocno zaangażowane w życie opery i jej rozwój artystów, pracowników administracji, techniki. Jest dla kogo i z kim pracować. Przychodzimy razem  z maestro José Maria Florêncio - dyrektorem muzycznym, który jest dla mnie bardzo dużym wsparciem. Repertuar w zasadniczej części jest wynikiem  kreacji maestro.

A co z konfliktami, które wstrząsały operą?

Wychodzimy z kryzysu i jesteśmy w dialogu. Droga dopiero się rozpoczyna i dopiero się rozpoznajemy. Na nas wszystkich spoczywa spora odpowiedzialność. Sądzę że jest wiele spraw, które możemy załatwić w ramach naszego zespołu, są też takie, wobec których potrzebujemy wsparcia i pomocy naszego organizatora. Oczywiście, jesteśmy na początku naszych starań, ale czuję że nie jestem w nich sam.

Widzi pan wolę porozumienia z obu stron?

Widzę i doświadczam. Tu naprawdę pracuje bardzo wiele osób, dla których los opery i dbanie o nią są rzeczywiste. Podejrzewam, że jeszcze niejeden problem jest przed nami, ale poprzez dialog możemy dochodzić do wspólnych rozwiązań.    



_S6A3377-044
30 września o godzinie 19, zespoły artystyczne Opery Bałtyckiej wraz zaproszonymi solistami, pod muzycznym kierownictwem maestro Jose Maria Florencio, zainaugurują sezon artystyczny 2018/ 2019 

Krzysztof Mystkowski/KFP




Znany jest też od lat zły stan budynku opery i pytania: remontować czy zamykać?
 

Jesteśmy już po pierwszych działaniach, przed nami inwentaryzacja architektoniczno- budowlana oraz ekspertyzy dotyczące budynków, gruntów i możliwości. Wykonamy ją do końca roku i wtedy powstaną wytyczne, które będą pierwszym krokiem w kierunku dalszych decyzji.

Czy to znaczy, że już w przyszłym roku będziecie pracować nad projektem?

Najpierw musi powstać program funkcjonalno-użytkowy, a potem można przystąpić do procedury konkursowej dotyczącej rozbudowy. Ale już po inwentaryzacji będziemy wiedzieć, na ile można tu zadziałać. Z pewnością nie można już odwlekać decyzji związanych z budynkiem opery.

A jaki dziś jest pana największy problem?

Finanse.

Marszałek obiecywał podwyżkę.

Tak, ona się odbyła. Mamy jeszcze wsparcie 1 mln zł w tym roku, walczymy też o dobry budżet dla opery na przyszłość... Natomiast jasno mogę powiedzieć, że w Polsce tak potężna instytucja nie jest nigdy obciążeniem dla tylko jednego gospodarza. Panuje model współprowadzenia. My mamy najmniejsze dofinansowanie ze wszystkich polskich teatrów operowych, ale jednocześnie największe spośród wszystkich pomorskich instytucji kultury. Jesteśmy więc w kleszczach, a naszym zadaniem i staraniem jest tworzyć sztukę na wysokim poziomie, ale też dostępną dla ludzi spragnionych tego rodzaju emocji.

Skąd w takim razie brać brakujące środki?

Myślę tu o roli Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale też miasta. Nasze wyzwanie to prezentacja ciekawych i porywających spektakli, i to chcemy tworzyć.


_S6A0926-040
Najbliższa premiera tej jesieni to balet romantyczny „Giselle” Adolpha Adama (premiera 12 października), którego choreografię stworzą Emil Wesołowski oraz kierownictwo baletu Opery Bałtyckiej
Krzysztof Mystkowski/KFP

No właśnie - sztuka. Pomiędzy propozycjami repertuarowymi dwóch ostatnich dyrektorów była przepaść. Jeden sztukę sakralizował, drugi sprzyjał różnym gustom. Jaka jest pana wizja?

Jestem zwolennikiem działań eklektycznych. Dla nas ważny jest każdy odbiorca. Ten obecny, były oraz ci, którzy mogliby do nas przyjść. Uważam, że powinniśmy prezentować premiery, które mogą  zainteresować i szerokie, i wysublimowane grono odbiorców.

Czyli schlebiać odbiorcom czy kształtować ich gust?

Trzeba to wypośrodkować. Jeśli sztuka jest prezentowana na odpowiednim poziomie, bez artystycznego blamażu, to będziemy dotykać wrażliwości osób potrzebujących teatru operowego. Spoglądając na propozycje tego sezonu Opery Bałtyckiej - są tu pozycje klasyczne, ale też oddech współczesności w postaci Bernsteina i premiery “Kandyda” w Sylwestra. Naszym zadaniem jest zadbać o każdego widza, który ma ochotę do nas przyjść. Oczywiście będziemy też zawsze teatrem współczesnym, bo działamy współcześnie. Będziemy się starać, by nasze propozycje były komentarzem do rzeczywistości.

_S6A2098-003
Kolejne premiery to: „Tango” na podstawie sztuki Sławomira Mrożka, „Cyrulik Sewilski” Gioacchinio Rossiniego, „Candide” Leonarda Bernsteina, „Hrabina” Stanisława Moniuszki, „Thais” Jules’a Masseneta oraz „Święto wiosny” Igora Strawińskiego
Krzysztof Mystkowski/KFP



Pewnego rodzaju komentarzem do współczesności może być już pierwsza pozycja - sezon rozpoczyna się, 29 września, koncertem z okazji 35-rocznicy otrzymania Pokojowej Nagrody Nobla przez Lecha Wałęsę. To brzmi jak deklaracja polityczna w dzisiejszych czasach.

Organizatorzy, czyli Fundacja Instytut Lecha Wałęsy zwróciła się do nas — zamówiła koncert. Cieszymy się, że ta wyjątkowa uroczystość, o międzynarodowym znaczeniu odbędzie się akurat u nas. Chociaż my zaczynamy sezon 30 września koncertem  inauguracyjnym, prowadzonym przez Maestro Jose Maria Florencio.

A jeśli chodzi o politykę - sztuka ma łączyć, takie jest jej zadanie.

Ale sztuka może komentować. Można wystawić “Straszny dwór” kanonicznie, a można tak jak Marek Weiss. Ostatnia scena tego spektaklu jest autorską wypowiedzią, rodzajem deklaracji. Bardzo wymowną i poruszającą.

Już Szekspir pisał, że teatr jest zwierciadłem. Ale świat teatru operowego znacznie bardziej dotyka spraw duchowych, związanych z emocjami, z uczuciami, a przez to ludzkich. Mowy o nich nie można zaniedbywać. Trzeba być oczywiście mocno w rzeczywistości, bo nasza widownia jest współczesna. Tu nie ma sztandarów politycznych - to jest teatr publiczny. Publiczność ma prawo mieć różne poglądy, a naszym zadaniem jest je uszanować. Będziemy zawsze mówić przede wszystkim o człowieku.

Romuald Wilcza-Pokojski, dyrektor Opery Bałtyckiej
Romuald Wilcza-Pokojski, dyrektor Opery Bałtyckiej
Grzegorz Mehring/gdansk.pl



Poprzedni dyrektor, Warcisław Kunc, miał bardzo precyzyjną wizję programową teatru - cztery sezony podporządkowane sztuce czterech narodowości, cztery kierunki rozwoju, gdzie edukacja miała bardzo silną pozycję. Czy będzie pan do tego jakoś nawiązywać?

Naszym pomysłem jest prezentowanie wyjątkowych dzieł, ale bez sztywnych podziałów na wieki czy kraje. Chcemy wystawiać dzieła operowe znane na świecie, a u nas rzadko obecne, jak “ThaïsMasseneta – opera długo wyczekiwana w Polsce.

Chcemy być teatrem, który jest otwarty na dialog poprzez sztukę i jest w stanie zaciekawiać spektaklami - ich formą, klasą wykonawczą oraz autonomiczną wypowiedzią każdego z nich.

Chcemy też sprawiać wiele radosnych niespodzianek odbiorcom. Na przykład, za sprawą działań maestro Jose, czynimy starania o możliwość zaprezentowania wyjątkowej brazylijskiej opery “Olga”, w przyszłym sezonie. Mamy też ambicje, by oglądał i słuchał nas nie tylko Gdańsk.

Pana kontrakt wygasa z końcem sierpnia przyszłego roku. Czy myśli pan o pozostaniu w tej instytucji?

Tak, myślę o tym, ale decyzja będzie wynikiem chłodnej oceny sytuacji, której dokonają: organizator, czyli marszałek województwa, zespół teatru oraz ja sam. Ale na pewno nie myślę o Operze jak o chwilowym romansie.

KONCERT INAUGURACYJNY

W niedzielę, 30 września o godz. 19, zespoły artystyczne Opery Bałtyckiej wraz zaproszonymi solistami, pod muzycznym kierownictwem maestro Jose Maria Florencio, zainaugurują sezon artystyczny 2018/ 2019. Podczas uroczystej gali usłyszymy arię z oper „Cyrulik sewilski” G. Rossiniego, „Traviata” G. Verdiego, „Straszny dwór” S. Moniuszki, a także muzyczne fragmenty z dzieł: „Giselle” A. Adama, „Candide” L. Bernsteina. Na scenie soliści: Edytę Piasecką, Dawida Kwiecińskiego, Pawła Skałubę, Tomasza Raka, Piotra Nowackiego oraz Jana Szurgota, oraz zespół Orkiestry i Chóru Opery Bałyckiej.

Co jeszcze w planach opery na ten sezon?

Najbliższą premierą tej jesieni będzie balet romantyczny „Giselle” Adolpha Adama (premiera 12 października), do którego choreografię stworzą Emil Wesołowski oraz kierownictwo baletu Opery Bałtyckiej: Wojciech Warszawski oraz Izabela Sokołowska Boulton. Kierownictwo muzyczne nad premierą objął Tomasz Tokarczyk, scenografię/światła stworzy Olga Skumiał, kostiumy zaś – Marta Fiedler.
Pod koniec października usłszymy skomponowaną przez Michała Dobrzyńskiego operę „Tango” na podstawie sztuki Sławomira Mrożka, w reżyserii Macieja Wojtyszki. Spektakl realizowany jest we współpracy z Warszawską Operą Kameralną. Z tym spektaklem artyści OB będą też gościć w Talinie.

16 listopada odbędzie się premiera opery Gioacchinio Rossiniego „Cyrulik Sewilski”, pod kierownictwem muzycznym Jose[[[ Maria Florencio. Reżyserem opery będzie Paweł Szkotak, za scenografię i kostiumy odpowiedzialna jest Anna Chadaj.

Kolejne premiery to: „Candide” Leonarda Bernsteina, „Hrabina” Stanisława Moniuszki, „Thais” Jules’a Masseneta oraz „Święto wiosny” Igora Strawińskiego.
Do repertuaru Opery powrócą spektakle „Traviata” Giuseppe Verdiego, „Poławiacze pereł” Georgesa Bizeta, „Dziadek do orzechów” Piotra Czajkowskiego.

WIĘCEJ: 
Romuald Wicza-Pokojski nowym dyrektorem Opery Bałtyckiej. Wraca też José Maria Florêncio

“Poławiacze pereł” i narodziny gwiazdy w Operze Bałtyckiej


Opera Bałtycka. Premiera “Dziadka do orzechów” i wielkie brawa na stojąco

TV

Obrona Westerplatte – pierwsze starcie II wojny. Rozmowa z dr. Janem Szkudlińskim