• Start
  • Wiadomości
  • „Tak jest co roku”. Ogromne zainteresowanie wejściówkami na koncert dla gdańskich babć i dziadków

„Tak jest co roku”. Ogromne zainteresowanie wejściówkami na koncert dla gdańskich babć i dziadków

Kilkudziesięciu emerytowanych mieszkańców, na mrozie, wytrwale czekało na odebranie wejściówek na coroczny koncert z okazji Dnia Babci i Dziadka, w Filharmonii na Ołowiance. - Przyszliśmy tu o 7 rano - mówili ludzie stojący na początku kolejki. Budynek, w którym mieszczą się kasy, pracownicy otwierali o... godzinie 10.30.
19.01.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Kilkadziesiąt osób stanęło w czwartek, 18 stycznia, 2018 r. przed budynkiem kas Filharmonii Bałtyckiej na Ołowiance

- Jestem tutaj od 8.20. Ale tamten pan jest od 7. I tamci państwo też - mówi pani z pierwszej „dziesiątki”. Razem z kilkudziesięcioma innymi babciami i dziadkami stoi pod niedużym ceglanym budynkiem z napisem KASA. Wszyscy czekają w kolejce, żeby odebrać bezpłatne wejściówki na coroczny koncert z okazji Dnia Babci i Dziadka, który odbywa się w Filharmonii Bałtyckiej.

- Jak w zeszłym roku byłam o 9, to już nie dostałam biletów. Stałam tam, gdzie to drzewo. A kasy otwierali o 9.30 - dodaje kobieta, której tym razem raczej się poszczęści.

Jest zimny styczniowy dzień, wszędzie wokoło śnieg. Godzina 10, do otwarcia drzwi budynku z kasami zostało pół godziny. Kasy czynne będą do godziny 17, podobnie następnego dnia, chociaż zupełnie niepotrzebnie, bo wszystkie wejściówki (jedna osoba może wziąć maksymalnie dwie) rozejdą się dzisiaj w ciągu około 20. minut. Tymczasem marzniemy.

W melodii jest siła zamknięta

Organizowany przez miasto od dwunastu lat coroczny koncert, który odbywa się w Filharmonii na Ołowiance z okazji święta wszystkich babć i dziadków, stał się już tradycją i zawsze cieszy się ogromnym powodzeniem. Pula biletów zazwyczaj zostaje wyczerpana przed czasem. Tak było i w przypadku poprzedniej, 11. edycji, podczas której zabrzmiały największe szlagiery muzyki filmowej, i tak było w przypadku tegorocznej, poświęconej muzyce dwudziestolecia międzywojennego.

Najwytrwalsi zajęli miejsca nawet 3,5 godziny przed otwarciem kas. Wśród nich byli m.in. ci, którym w ubiegłym roku bilety przeszły koło nosa

- Tak jest co roku - mówi profesor Roman Perucki, dyrektor Filharmonii Bałtyckiej. - Kolejki ustawiają się na długo przed otwarciem kas, część osób odchodzi z kwitkiem. Niestety, chcielibyśmy, żeby nie dochodziło do takich sytuacji, ale nasza Sala Koncertowa ma ograniczoną ilość miejsc. Te koncerty cieszą się ogromną popularnością, bo to okazja, żeby usłyszeć wybitne wykonania muzyki popularnej.

Podczas tegorocznej imprezy soliści Ewa Prus i Łukasz Talik, przy akompaniamencie Orkiestry Symfonicznej Polskiej Filharmonii Bałtyckiej pod batutą Jana Walczyńskiego, zaprezentują szlagiery dwudziestolecia międzywojennego. Usłyszymy m.in. takie piosenki, jak: „Ach, jak przyjemnie”, „Umówiłem się z nią na dziewiątą”, „Miłość ci wszystko wybaczy”, „To ostatnia niedziela” czy „Pamiętasz, była jesień”. A to wszystko w znakomitych, ale przystępnych aranżacjach, które umożliwią publiczności włączenie się do wspólnego śpiewania.

Koncert, zatytułowany „W melodii jest siła zamknięta”, odbędzie się 21 stycznia 2018 r. o godz. 17.

- Bardzo się cieszę, że po raz kolejny gdańskie babcie i dziadkowie będą mogli spotkać się i spędzić miło czas przy muzyce. Okazją do wspólnego świętowania jest nadchodzący Dzień Babci i Dziadka. Aktywność osób starszych jest dla mnie bardzo ważna i uważam za niezwykle istotne wspieranie udziału naszych seniorów w życiu społecznym. Dlatego zapraszam serdecznie na niedzielny koncert - zaprasza prezydent Paweł Adamowicz, który także będzie obecny podczas koncertu - oficjalnie powita przybyłych, wraz z przewodniczącą Gdańskiej Rady Seniorów - Bożeną Grzywaczewską.

Otwarcie drzwi - na ten moment wszyscy czekali!

Inicjatywa świetna. Jedno „ale”

I tylko jeden lekko fałszywy dźwięk pojawia się przy tym tak wyczekiwanym przecież co roku muzycznym wydarzeniu, jeden zgrzyt - to nieszczęsne stanie po wejściówki. Co prawda seniorzy jakoś szczególnie nie narzekają, bardziej nieśmiało zwracają uwagę, z obawy, że wydarzenie mogłoby się w ogóle nie odbyć, ale biorąc pod uwagę, że sytuacja powtarza się co roku, może trzeba by coś zmienić. Tylko co?

- Powinny być dwa takie koncerty, nie jeden - podpowiada jeden z mieszkańców. - Powinno się rozprowadzać wejściówki w cieplejszym miejscu, żebyśmy nie musieli stać na dworze. Dwie panie tutaj chciały wejść do budynku filharmonii, żeby się ogrzać, ale portier je przegonił. Proszę nas zrozumieć, wszyscy tutaj to starsi ludzie. Po 70-tce, niektórzy mają już nawet i 80 lat - dodaje inna mieszkanka.

Pytam, czy nie kusiło ich, żeby machnąć ręką i odpuścić. Bo te dwie, a nawet trzy godziny czekania... - Lubię koncerty. A poza tym siedzę sama w domu. Wychodzę więc po prostu „do ludzi”. Bo inaczej to depresja. Samotność doskwiera. Jak się przyjdzie tak tutaj między ludzi, to od razu jest przyjemniej. A to się pokłócą, czy ta pani tu stała, czy nie stała, taka atrakcja - dodaje pani z pierwszej „dziesiątki”. Ktoś w tle żartuje „komuna się przypomina”.

Inni dodają jeszcze, że przyszli dla pięknej muzyki i dla odnowionego budynku filharmonii, którego jeszcze nie mieli okazji oglądać.

Są i szczęśliwcy z biletami

Bo nie tylko samotność emerytowanych mieszkańców tu przygnała. Wśród nich są nierzadko osoby ubogie, które gdyby nie takie bezpłatne wejściówki nie miałyby innej możliwości, by posłuchać na żywo muzyki w tak znakomitych wykonaniach. Są tutaj i po prostu tacy, którzy żyją z wynoszącej tysiąc złotych emerytury.

Dlatego, kiedy jeden z panów podnosi głos, że trzeba wprowadzić częściową odpłatność za taki koncert, to skończą się kolejki, słychać protesty. - Nie ma pan racji - pada z tyłu. - Wie pan, a ja wolałbym zapłacić 10 złotych - nie ustępuje pan, który wyszedł z inicjatywą. - Proszę bardzo, to ma pan koncert 26 stycznia za 10 złotych, to niech pan sobie idzie - pada błyskawiczna riposta.

Przez kolejkę przechodzi fala śmiechu - ta kłótnia wszystkim coś przypomina. Ale po chwili kolejkowicze poważnieją. - Są ludzie, którzy naprawdę nie mają pieniędzy. Gdyby nie takie bezpłatne wejściówki, nigdy nie mogłabym sobie pozwolić, żeby pójść do filharmonii - komentuje jedna z mieszkanek.

TV

Gdański zegar spełnia życzenia?