• Start
  • Wiadomości
  • Gdańszczanie marnują co roku 100 tys. ton żywności. Jak skutecznie z tym walczyć?

Gdańszczanie marnują co roku 100 tys. ton żywności. Jak skutecznie z tym walczyć?

W Gdańsku marnujemy co roku ok. 100 tys. ton żywności, w skali kraju - 9 mln ton. Co zrobić, by zmniejszyć skalę marnotrawstwa? To było pytanie przewodnie konferencji “Razem przeciwko marnowaniu żywności”, która zgromadziła w Gdańskim Inkubatorze Przedsiębiorczości STARTER przedstawicieli organizacji pozarządowych, samorządu i biznesu. Przestać marnować jedzenie może każdy. Radzimy, jak lepiej zarządzać własną lodówką.
16.10.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Warzywna instalacja w STARTERZE, przygotowana na konferencję o marnowaniu żywności. Wszystko z pewnością zostanie zjedzone...

Organizatorem konferencji, która odbyła się 16 października 2017 r. (poniedziałek) był Bank Żywności w Trójmieście. Ta organizacja pozarządowa zajmuje się nie tylko przekazywaniem żywności pozyskanej od producentów i supermarketów ludziom, którzy jej potrzebują. Pod hasłem “Ej, weź nie marnuj”, namawia np. restauratorów, ale także każdego Kowalskiego, do bardziej przemyślanej konsumpcji.

Ratujmy przed zmarnowaniem

- Z jednej strony żywność jest marnowana, a z drugiej wciąż są ludzie cierpiący z powodu niedożywienia. To dwa występujące łącznie problemy - podkreśliła Anna Kobiela-Kanaan

dyrektorka Banku Żywności w Trójmieście i przytoczyła druzgocące statystyki nie wymagające już w zasadzie komentarza. - Rocznie na świecie marnuje się 1,3 mld ton żywności, a jednocześnie 795 mln ludzi zmaga się z głodem. W Polsce wyrzucamy ponad 9 mln ton jedzenia, czyli jedną trzecią produkcji, a jednocześnie 22 proc. mieszkańców naszego kraju zagrożonych jest ubóstwem lub wykluczeniem społecznym. Polska zajmuje piąte miejsce na liście najbardziej marnujących jedzenie krajów w Europie (na pierwszym jest Wielka Brytania - red.).

NA SLAJDZIE ZOBACZYSZ, GDZIE MARNUJE SIĘ NAJWIĘCEJ JEDZENIA. Warto dodać, że dane dotyczące Polski pochodzą z 2006 r. - jak twierdzą przedstawiciele Banku Żywności w Trójmieście, obecnie bliższe polskim są dane dotyczące UE.

Anna Kobiela - Kanaan podkreśliła, że ratowanie przed zmarnowaniem żywności pochodzącej z nadprodukcji lub niesprzedanej w supermarketach (z terminami do spożycia liczonymi w tygodniach, dniach, a nawet godzinach) to wielkie wyzwanie.

- W zeszłym roku za pośrednictwem naszego banku rozdysponowano 2 tys. ton takich towarów, trafiły do 15 tys. potrzebujących w całym województwie - wyliczała. - Sami nie bylibyśmy w stanie podołać temu wyzwaniu, współpracujemy z 50 różnymi instytucjami. Żeby zwiększyć te wyniki, potrzebujemy systemu skutecznej i szybkiej dystrybucji, i miejsc gdzie żywność będzie bezpiecznie przechowywana, przetwarzana i zjadana.

Anna Kobiela - Kanaan dyrektorka Banku Żywności w Trójmieście

Odczarowują gastronomiczny temat tabu

W poniedziałek w STARTERZE pojawili się także gdańscy szefowie kuchni, którym leży na sercu jak najlepsze wykorzystanie produktów spożywczych z restauracyjnych zasobów.

- Marnowanie jedzenia w gastronomii to w Polsce wciąż temat tabu, dlatego tu jestem - oznajmił Piotr Ślusarz, szef kuchni w hotelu Scandic i Senso Restaurant&Bar, ambasador Banku Żywności w Trójmieście i przedstawił kilka przykładów kreatywnego podejścia do “resztek” w swojej restauracji. Z ugotowanej kaszy gryczanej lub ryżu robione są chipsy, z okrawków sera koziego gotowanych w wodzie razem z mąką powstają przekąski churros; ze śmietany kremówki, której kończy się data przydatności do spożycia kucharze ubijają masło wykorzystywane do smażenia i bejcowania mięs. (W dolnej części artykułu Piotr Ślusarz radzi, jak nie marnować jedzenia w domowej kuchni).

Dawid Klekociuk, szef kuchni w restauracji Zaufajni mówił, że w jego lokalu nie obiera się ziemniaków, ani żadnych warzyw korzennych - przed gotowaniem czy pieczeniem są po prostu porządnie szorowane. Każdy skrawek mięsa czy ryby służy do gotowania bulionów - bazy do tworzenia sosów czy zup. Skórki cytrusów są kandyzowane, a niewykorzystane owoce i warzywa są przez tutejszych kucharzy marynowane i kiszone.

- Radzę nie przechowywać ziemniaków, cytrusów i jabłek w lodówce, bo w ten sposób skracamy ich przydatność do spożycia - podkreślił Dawid Klekociuk. - Z kolei brokuły i sałaty trzymane na dolnej półce lodówki dłużej zachowają świeżość, kładziemy je na ręczniku papierowym, który odciągnie nadmiar wilgoci.

Mała marchewka i duża marchewka

Michał Gulczyński z Grupy Producentów Warzyw i Owoców Polfarm (firma dostarcza rocznie 30 tys. ton warzyw i owoców na polski rynek) mówił o nawykach konsumentów, które skutkują często marnowaniem dobrych produktów roślinnych.

- Produkty na sklepowych półkach mają być idealne. Oczekujemy, że pomidory będą zawsze czerwone, o odpowiednim kształcie i natężeniu barwy, że cytryny nie będą mieć przebarwień, a marchewka będzie odpowiedniej długości, między 15 a 20 cm - wyliczał. - Prawie połowa owoców i 30 proc. warzyw nie odpowiada tym normom. Odbiorcy zwracają więc towar producentom. Marnuje się przez to nie tylko produkt, ale także opakowanie, paliwo i praca ludzka. Pole to nie fabryka. Pogoda, ukształtowanie terenu, zasobność ziemi w związki organiczne i mineralne, to wszystko wpływa na wielkość i kształt zbioru. A sztuki i te bardzo małe i te bardzo duże, są równie wartościowe.

Piotr Ślusarz, szef kuchni w hotelu Scandic i Senso Restaurant&Bar w Gdańsku, ambasador Banku Żywności w Trójmieście

Od rosołu do pomidorowej, czyli jak nie marnować jedzenia - radzi Piotr Ślusarz w rozmowie gdansk.pl

Izabela Biała: Nie zaboli nas zbytnio, jeśli wyrzucimy po obiedzie pięć ugotowanych ziemniaków czy miseczkę ryżu, prawda? W domu skala marnotrawstwa jest mała w porównaniu z restauracją...

Piotr Ślusarz: - Jednego dnia - owszem, ale w skali miesiąca bardzo dużo marnujemy w domach. Oczywiście, nie można popadać w paranoję, że wykorzystamy wszystko w stu procentach, ale weźmy choćby wyrzucaną często nóżkę brokuła. To warzywo jest do spożycia w całości, nie tylko różyczki są smaczne i pożywne. Nóżka pocięta na cieniutkie plasterki i zblanszowana we wrzątku to świetny składnik sałatki czy dodatek do obiadu.

Co jeszcze możemy zrobić?

- Przede wszystkim planować zakupy i nie robić ich z pustym żołądkiem. Serio - trzeba iść do sklepu z listą produktów i po obiedzie. Inaczej wrzucamy do koszyka wszystko, na co mamy ochotę, wracamy do domu zmęczeni, głodni i… zamawiamy jedzenie przez telefon, bo nie mamy już siły gotować. A to co kupiliśmy - zmarnujemy. Warto też pamiętać, że nie da się zrobić zakupów na miesiąc gotowania, tydzień to realna perspektywa, że przetworzymy to, co kupimy. Dzięki temu zminimalizujemy straty.

Ale chyba jakieś zapasy możemy robić?

- Można bazować na suchych produktach. Kasze, ryże, makaron, ziarna fasoli czy soczewicy magazynujemy, a świeże dodatki, warzywa, czy mięso warto kupować na bieżąco. Z sałaty, która zostanie już z dressingiem, nic już nie zrobimy, ale kiedy zostanie sos boloński, czy inne ciężkie sosy - trzeba je zamrozić i zostawić na później, albo przerobić na inne danie.

Nie musimy zresztą mrozić, możemy także pasteryzować resztki w słoikach.

Przyda się fachowa literatura o resztkowej kuchni?

- Oczywiście, książek na ten temat jest pod dostatkiem, ale każdy w swoim domu ma swoje smaki i sposoby. Książka nie zawsze podpowie, co zrobić. Ważne jest kreatywnie podejście. Warto na pewno poczytać o wartości odżywczej poszczególnych produktów, ponieważ im większą ktoś przykłada miarę do tego, co je, tym lepiej zarządza jedzeniem.

A może obiad na dwa dni jest dobrym sposobem na niemarnowanie?

- Zależy, czy mamy czas i ochotę na to, by codziennie stać przy kuchni. Ale gar zupy - najlepszy przykład to niedzielny rosół i poniedziałkowa pomidorowa. Klasyka. A z resztek pomidorowej można jeszcze zrobić sos…

Chociaż ja osobiście bardziej bym wykorzystał ten niedzielny bulion do ugotowania czegoś nowego. Bulion przygotowany ze świeżych produktów można śmiało zamrozić, żadnej zasady tu nie złamiemy. To sto razy lepsze niż gotowe kostki rosołowe czy przyprawy z dodatkami smakowymi. Wystarczy podzielić go na małe porcje i trzymać w zamrażarce.

Lepiej mrozić świeże warzywa, czy powinno się najpierw coś z nich ugotować?

- Nie jestem zwolennikiem mrożenia świeżych warzyw, szkoda ich. Lepiej przechowywać gotowe dania. Najważniejszy jest rozsądek. Dobrym przykładem jest kalarepa - wiele osób się z nią “męczy”, nie wie jak ją przyrządzić, co ugotować. Kalarepa leży tydzień w lodówce, a najlepiej ją po prostu pokroić na plastry i schrupać, zamiast później rozgotować i zrobić zupę. Po co kombinować i filozofować? Proste rzeczy są najlepsze.


Idea banków żywności wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych. Pierwszy taki bank założył w 1967 roku amerykański działacz społeczny. Obecnie w Stanach działa ponad 200 banków żywności, w Europie blisko 300, w Polsce zaś. 33 banki. Trójmiejski Bank Żywności działa od 2004 r.

TV

Bajpas kartuski działa