Nowy biskup - skromny, mało kto go nie lubi

Gdański ksiądz Zbigniew Zieliński został nowym biskupem pomocniczym Archidiecezji Gdańskiej. – Nominacja, która bardzo pasuje do stylu papieża Franciszka – uważają rozmówcy portalu gdansk.pl. – To bardzo pozytywny sygnał dla całego polskiego Kościoła.
27.09.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Dwaj gdańscy biskupi pomocniczy: Wiesław Szlachetka i Zbigniew Zieliński (po prawej)

Zdaniem części księży, biskupia nominacja ks. Zielińskiego jest jak prztyczek w nos metropolity gdańskiego, arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia. Nie był to oczywiście cel decyzji Watykanu, ale w pewnym sensie tak wyszło.

Jeden z gdańskich księży wspomina: – Poprzedni metropolita gdański arcybiskup Tadeusz Gocłowski bardzo cenił Zbyszka Zielińskiego i w grudniu 2007 r. mianował go na proboszcza katedry Oliwskiej. Niecałe pół roku później w miejsce Gocłowskiego do Gdańska przyszedł abp Głódź i zaczął robić swoje porządki. Oczywiście każdemu księdzu musiał pokazać jego miejsce w szeregu, a szczególnie ulubieńcom Gocłowskiego. Siedziba kurii sąsiaduje z katedrą, więc ksiądz Zbyszek był pod ręką i dostał większy wycisk niż inni. Głódziowi ciągle się coś nie podobało: a to deski do prac remontowych leżały brzydko, więc trzeba było je przełożyć... Ciągle coś... Zieliński miał dość, złożył dymisję z funkcji proboszcza. Co na to Głódź? Że się nie zgadza, bo to on jest od nominowania i zwalniania księży. Nikt nie będzie robił tego z własnej inicjatywy.

Skromny, w dobrym aucie

Decyzję papieża Nuncjatura Apostolska w Polsce ogłosiła w sobotę, 26 września 2015 r. Księża, którzy znają Zbigniewa Zielińskiego od czasów młodości, nie kryją entuzjazmu: – Dobry, mądry człowiek, żyjący Ewangelią. Nigdy nie zachował się nietaktownie, zawsze trzyma się z dala od intryg i walki o władzę. Mam wrażenie, że cała sytuacja go zaskoczyła, jest nią trochę onieśmielony. Skoro papież Franciszek postanowił wynieść do godności biskupiej takiego właśnie kapłana, jest to bardzo pozytywny sygnał dla całego polskiego Kościoła.

Kolega z lat młodości: – Dla mnie miarą charakteru jest sprawa księdza Stanisława D., byłego proboszcza parafii św. Michała Archanioła w Sopocie. Zbyszek został jego następcą. Z księdzem Stanisławem był poważny problem alkoholowy, parafia zaniedbana, złe warunki mieszkaniowe w plebanii. Zbyszek w krótkim czasie znalazł sponsorów i pomocników, parafia odżyła. Ten sukces sprawił, że dostał awans na proboszcza w Oliwie. Przeniósł się, ale zabrał ze sobą księdza Stanisława, któremu pomógł wyjść z alkoholizmu. Do końca nim się opiekował, pilnował, by nie doszło do nawrotu choroby. Niesamowita relacja: jakby syn podtrzymywał ojca, który pogubił się na pewnym etapie życia.

Inna relacja: – Zbyszek ma ogładę i jakąś wrodzoną przyzwoitość. Na pewno nie jest z tych, którzy z ambony lubią smagać innych za grzechy. Nie jest też przy tym jakoś wylewny, zachowuje raczej życzliwy dystans do rozmówcy. Jest przy tym odporny na blichtr i bogactwo, po prostu mu to nie imponuje. Pamiętam, jak kiedyś mój młodszy brat wrócił z rekolekcji z księdzem Zielińskim. Pytam: „I jak”? Odpowiedział: „Dziwnie. Były wspaniałe słowa o potrzebie chrześcijańskiego życia w ubóstwie, a potem zobaczyliśmy, jak ksiądz odjeżdża sprzed kościoła eleganckim autem”. To działo się jakieś piętnaście lat temu, Zbyszek miał chyba forda escorta. Młodzież była tym wtedy poruszona, dopatrywała się niespójności słów i czynów. Ford escort, dzisiaj to przecież śmieszne... Jestem przekonany, że Zbyszek nie traktował tego auta jako luksusu, ale jako narzędzie pracy. Sam zresztą pochodzi z zamożnej rodziny, do głowy mu pewnie nie przyszło, że ktoś może go oceniać na podstawie samochodu.

Czysto ludzki odruch

Nowy biskup od chwili nominacji nie odbiera telefonu – co chwila ktoś dzwoni, skrzynka głosowa informuje, że nie ma już wolnego miejsca na nagranie wiadomości.

CV ks. Zbigniewa Zielińskiego na pierwszy rzut oka jest dość typowe.

Wiek: 50 lat. Absolwent Technikum Budowy Okrętów „Conradinum” w Gdańsku. Święcenia przyjął w 1991 r. Jako kleryk Gdańskiego Seminarium Duchownego i później jako kapłan posługiwał w pallotyńskim domu opieki społecznej dla osób upośledzonych w Gdańsku. Jeszcze w okresie seminaryjnym odbył praktykę duszpasterską w areszcie śledczym w Gdańsku.

Przez osiem lat był wikarym w kościele pw. Matki Bożej Bolesnej przy ul. Głębokiej, w dzielnicy Dolne Miasto. Sympatia abp Gocłowskiego zaczęła ciągnąć go w górę. W 1999 r. uczestniczył w przygotowaniach do wizyty papieża Jana Pawła II w Trójmieście – to płynący z megafonów głos ks. Zielińskiego zagrzewał wiernych do radosnego udziału w mszy św. na Torze Wyścigów Konnych w Sopocie. Rok później ks. Zbigniew został dyrektorem Wydziału Duszpasterskiego Kurii Metropolitarnej Gdańskiej.

– Na Gocłowskim zrobiło wrażenie, że na pogrzeb jednego z rodziców Zbyszka, chyba ojca, przyszło aż 300 księży – przekonuje jeden z rozmówców. – Kościół to korporacja, masowo odwiedza się tylko ważne pogrzeby. Jeśli księża poszli w takiej liczbie za trumną kogoś mniej ważnego, to znaczy, że kierował nimi czysto ludzki odruch.

W 2004 r. ks. Zieliński obronił doktorat z socjologii w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, tytuł pracy: „Przekaz wartości religijnych w zreformowanej polskiej szkole publicznej po roku 1990”.

Proboszczem parafii św. Michała Archanioła w Sopocie był w latach 2004-2007. Następnie został proboszczem w Oliwie.

– Jest świetnie zorganizowany i konsekwentny w działaniu – podkreślają jego znajomi. – Warto zobaczyć prowadzone przez niego księgi, zapisane maczkiem, obłożone folią i pieczołowicie poukładane. Skrzyknął konserwatorów zabytków i speców od pozyskiwania środków finansowych Unii Europejskiej. Efekt jest taki, że za grube pieniądze udało się wyremontować katedrę Oliwską.

W październiku 2014 r. abp Głódź mianował ks. Zielińskiego na proboszcza Bazyliki Mariackiej w Gdańsku. Środowisko kapłańskie komentowało, że czeka go wyjątkowo trudne zadanie: przejście na emeryturę dotychczasowego wieloletniego proboszcza Stanisława Bogdanowicza nie oznaczało, że zrezygnuje on z wpływania na decyzje dotyczące świątyni – tym bardziej że jest otoczony wielkim szacunkiem parafian. Ks. Zieliński dzielnie zniósł ograniczenia swobody działania i skupił się na pozyskiwaniu środków m.in. na remont okien i dachu Bazyliki Mariackiej. Nie dopuścił do konfliktu z infułatem Bogdanowiczem.

– Woli zrobić krok w tył, żeby potem wykonać trzy do przodu – mówią gdańscy księża. – To dobra metoda w polskim Kościele. Z arcybiskupem Głódziem też sobie jakoś ułoży relacje. Nie dlatego, że jest cwany, on po prostu ma taki charakter. Głódź za pięć lat przejdzie na emeryturę, nikogo nie zdziwi, jeśli jego następcą zostanie Zbyszek.

TV

MEVO rozkręca wiosnę. Wsiadaj i jedź: do pracy, na uczelnię, na plażę