• Start
  • Wiadomości
  • Nowa praca Julity Wójcik. Przyjdź na Górę Szubieniczną i zobacz ją z bliska. WYWIAD

Nowa praca Julity Wójcik. Przyjdź na Górę Szubieniczną i zobacz ją z bliska. WYWIAD

Od niedzieli, 7 października, Gdańsk będzie mógł się pochwalić pierwszą stałą pracą Julity Wójcik, niezwykle cenionej artystki, autorki m.in. słynnej „Tęczy” przy placu Zbawiciela. Jej „Ekonomiczne epitafia” powstają w ramach „Miejsc” - projektu Instytutu Kultury Miejskiej - na Szubienicznej Górze we Wrzeszczu. Tuż przed odsłonięciem pracy artystka opowiada nam o niej, o dawnym urnowym cmentarzu krematoryjnym, na którym się znajdzie, i o kryzysie ekonomicznym.
06.10.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Tak powstają Ekonomiczne epitafia , pierwsza stała praca Julity Wójcik w Gdańsku
Tak powstają "Ekonomiczne epitafia", pierwsza stała praca Julity Wójcik w Gdańsku
Fot. Emil Neuman

Agata Olszewska: W niedzielę, 7 października, o godz. 12, odbędzie się odsłonięcie pani pierwszej stałej pracy w Gdańsku - na zboczach Góry Szubienicznej, nad stadionem miejskim na Traugutta we Wrzeszczu. Dlaczego właśnie tam?

Julita Wójcik: - Natalia Cyrzan (przyp. red. kuratorka projektu) zapraszając mnie do projektu „Miejsca” zaproponowała, aby tegoroczna, trzecia już edycja odbyła się na Aniołkach. Jako miejsce sugerowała Stadion Lechii. Zaproponowałam, żeby może przesunąć się w trochę mniej spektakularne miejsce, w krzaki za płotem, tam gdzie kiedyś podobno była tak zwana „leśna trybuna”. Do dziś znajdują się tam także resztki cmentarza urnowego, który funkcjonował w latach od 1914 do 1945 roku. To bardzo intrygujące miejsce. Tajemnicze, zapomniane, na uboczu. Lekko zaśmiecone, porośnięte chaszczami i bluszczem. Panuje tam przygnębiająca atmosfera końca. Wyśmienite miejsce na stałą realizację - każdy kiedyś będzie taką miał.

O czym mówi instalacja „Ekonomiczne epitafia”?

- O tym, że nie możemy już liczyć na ekspertów od ekonomii. O wyczerpaniu się wiary w niewidzialną rękę rynku. O tym, wraz ze wzrostem gospodarczym wzrosła nam nieufność, ta międzyludzka, ale również nieufność do różnego typu instytucji, które miały budować w nas poczucie bezpieczeństwa. Nie zrobiły tego, bo liczono, że zrobi to za nie wolny rynek. Kiedyś, spacerując po cmentarzu w Płocku natknęłam się na bardzo interesujące epitafium. Było bardzo lakoniczne: „Tu spoczywa w spokoju Jan Kowalski - Emeryt”. Niestety dzisiaj już coraz trudniej będzie o takie sentencje. To, co za kilka lat będziemy spotykać na cmentarzach, to epitafia w stylu: „Tu spoczął w niepokoju Jan Nowakowski - frankowicz”. O tym właśnie opowiadają moje „Ekonomiczne Epitafia” - o narastającym niepokoju.

Julita Wójcik w Gdańskiej Galerii Miejskiej podczas wernisażu wystawy “Bez widoków”, 2016 r.
Julita Wójcik w Gdańskiej Galerii Miejskiej podczas wernisażu wystawy “Bez widoków”, 2016 r.
mat. Gdańskiej Galerii Miejskiej

W jaki sposób ta praca odwołuje się do Góry Szubienicznej i mieszczącego się tam dawnego urnowego cmentarza krematoryjnego?

- Przy planowaniu tej realizacji towarzyszył mi wisielczy humor. A tak na poważnie zainteresowały mnie racjonalne, ekonomiczne względy powstania tego cmentarza. Spora część dzielnicy Aniołki to przed wojną były cmentarze. Zajmowały one coraz więcej miejsca, więc w początkach XX wieku, kierując się racjonalnym ekonomicznym myśleniem zaczęto rozpowszechniać bardziej oszczędne ekonomiczne sposoby grzebania zmarłych. Czyli kremowanie i chowanie prochów w urnach. Takie rozwiązanie pozwalało czterokrotnie zagęścić liczbę pochowanych osób na danym terenie. Oszczędzano również na trumnach. To była taka ekonomiczna wersja pochówku. Trochę tak jak klasa ekonomiczna w tanich liniach lotniczych. Niestety to racjonalne ekonomiczne myślenie nie uratowało ludzi przed kryzysem lat 30., którego efektem był tryumf faszystowskich populistów i druga wojna. Wręcz przeciwnie, owa krematoryjna ekonomia została jeszcze przez populistów wykorzystana. I ten cmentarz krematoryjny, tak zapomniany, dogorywa po tej wojnie. Dzięki temu jest doskonałym tłem, aby przypomnieć, dokąd może nas zepchnąć fala populizmu, która cały czas wzbiera po kryzysie z 2008 roku.

 Ekonomiczne epitafia , które swoją formą nawiązują do płyt nagrobnych, powstawały w klasyczny sposób  w zakładzie kamieniarskim
"Ekonomiczne epitafia", które swoją formą nawiązują do płyt nagrobnych, powstawały w "klasyczny sposób" w zakładzie kamieniarskim
Fot. Emil Neuman

Ta praca to ostrzeżenie?

- Tak, ta praca to ostrzeżenie, że jeśli nic nie zrobimy z narastającym niepewnością losu, masowym niepokojem towarzyszącym wielu ludziom, to ten piękny miraż wspólnej rozwijającej się Europy, do którego zmierzamy przez ostatnie 30 lat, skończy się piękną katastrofą populizmu. Wszyscy o tym mówią wokoło. A dla mnie te szczątki cmentarza pamiętającego dwie wojny światowe jest całkiem niezłym miejscem, aby dołączyć się do tego profetycznego chóru.

Odbiorca znajdzie tu pocieszenie, że taki stan rzeczy może się zmienić? Czy nie ma w wymowie tej pracy nadziei na lepsze jutro?

- Aby zacząć myśleć o lepszym jutrze należałoby się pogodzić z faktem, że nie możemy w nieskończoność opierać lepszego jutra o ciągły wzrost. Wzrost wydajności, wzrost konsumowania, wzrost mobilności, wzrost liczby ludności. Coraz więcej ludzi ma przekonanie, że w końcu musimy się zatrzymać, dokonać refleksji: dokąd nas to prowadzi? Część pewnie pomyśli, że tak czy inaczej na cmentarz. Kiedyś w latach osiemdziesiątych Lombard śpiewał „Śmierć, śmierć, dyskotece”, ja dzisiaj mam ochotę zaśpiewać „Śmierć Ekonomii!” Taki mam właśnie wisielczy humor.

Aby dojść do instalacji, trzeba wspiąć się na Szubieniczną Górę zboczem wzdłuż muru okalającego dawny stadion Lechii
Aby dojść do instalacji, trzeba wspiąć się na Szubieniczną Górę zboczem wzdłuż muru okalającego dawny stadion Lechii
Fot. Lucyna Kolendo

W swoich pracach przykłada pani dużą wagę zarówno do wydźwięku społecznego, jak i do materiałów i formy prac. Z czego wykonane są „Ekonomiczne epitafia”? Jak powstawały?

- Moje epitafia mają wtopić się w zastany pejzaż. W związku z tym powstawały w bardzo klasyczny sposób w zakładzie kamieniarskim. Formą nawiązują do płyt nagrobnych, jakie tam się już znajdują. Zarówno wybór materiału, wielkość jak i sposób umieszczenia ich w terenie dopasowałam do charakteru tego miejsca. Będzie można odnaleźć 10 wykonanych z lastriko płyt z wykutymi napisami - epitafiami ekonomicznymi. Będą porozrzucane pomiędzy pozostałymi płytami nagrobnymi, których napisy trudno dziś odczytać, nazwiska zmarłych są nieczytelne - zarówno ze względu na upływ czasu, ale i na użytą na nich czcionkę, – Szwabachę. Swoje napisy także projektowałam specjalnie tworząc odręczną czcionkę, w taki sposób, aby nawiązywała do sentencji wycinanych scyzorykiem przez ludzi w korze drzew, czy na drewnianych ławkach, to takie pierwowzory graffiti. Moje liternictwo oddaje ręczny charakter pisma, który od wieków stosują ludzie przekazując swoje myśli w niezbyt formalny sposób, bo np.: bazgroląc na murze. Takie napisy można znaleźć nawet w rzymskich katakumbach, czy w kościelnych ławkach, szkolnych ubikacjach itd. Z tą różnicą, że u mnie zgodnie ze sztuką cmentarną napisy zostały wykute w lastriko.

Ich forma nawiązuje do mieszczącego się tam stadionu piłkarskiego?

Można i tak to ująć. Betonowy płot, który oddziela cmentarz od stadionu został opatrzony wieloma graffiti. I jak już wcześniej wspomniałam, też po części czuję się jak chuligan, który wkracza w ten teren ze swoimi sentencjami.

Odsłonięciu instalacji towarzyszyć będzie koncert Emitera w alei lipowej, poświęcony Szubienicznej Górze
Odsłonięciu instalacji towarzyszyć będzie koncert Emitera w alei lipowej, poświęcony Szubienicznej Górze
Fot. Lucyna Kolendo

„Ekonomiczne epitafia” to bezpośrednia kontynuacja pani poprzednich projektów artystycznych z ekonomią w tytule?

- Tak, to kontynuacja ekonomicznych Bezwidokówek, słanych pocztą do Tarnowa oraz rozsyłanych w formie zaproszeń na wystawę w Gdańskiej Galerii Miejskiej. Te działania również kontynuowałam pod postacią Wróżb ekonomicznych, zamkniętych w czekoladowych sercach rozdawanych na ulicach Belo Horizonte w Brazylii... Trochę to już trwa. W końcu obchodzimy w tym roku dziesiątą rocznicę kryzysu ekonomicznego z 2008 roku.

Zobacz ostatnie dzieła Wójcik w Gdańsku: Powrót kontrowersyjnej artystki. Nowe prace Julity Wójcik

Będą kolejne prace z tego ekonomicznego cyklu?

- Zobaczymy - właśnie zaraz po odsłonięciu mojej pierwszej stałej realizacji w Gdańsku jadę do Strasburga wypatrywać nowych miraży. Może to utopia o tej porze roku, ale zobaczymy, może także będą ekonomiczne.

Wernisaż pracy Julity Wójcik „Ekonomiczne epitafia” odbędzie się w niedzielę, 7 października, 2018 r., o godz. 12.00. Instalacja powstała w ramach cyklu „Miejsca” Instytutu Kultury Miejskiej, na terenie dawnego urnowego cmentarza krematoryjnego, który znajdował się na Szubienicznej Górze w dzielnicy Wrzeszcz (dojście od ulicy Traugutta 27, z miejsca przy tablicy pamiątkowej).

Dodatkowo, 7 października o godz. 18.00 Marcin Dymiter w alei lipowej przed Cerkwią św. Mikołaja zagra koncert zatytułowany „Requiem dla Szubienicznej Góry” (w razie niepogody wydarzenie odbędzie się w Synagodze we Wrzeszczu).

Na oba wydarzenia wstęp wolny.

Julita Wójcik - artystka urodzona (1971 r.), mieszkająca i pracująca w Gdańsku. Ukończyła studia na wydziale rzeźby gdańskiej ASP (1997). Performerka, autorka akcji artystycznych. Laureatka Paszportu Polityki za rok 2012. Autorka m.in. „Tęczy” na Placu Zbawiciela (2012-2015), szydełkowanego „Falowca” (2006), czy „Obierania ziemniaków” (2001). Jej prace znajdują się w licznych publicznych kolekcjach.

Ekonomiczne epitafia są jej pierwszą pracą stałą ulokowaną w Gdańsku.

TV

120-letnia kamienica jak nowa