Nie tak, panowie, nie tak! Pechowy remis piłkarzy Lechii

- Zremisowaliśmy wygrany mecz - podsumował niedzielne wyjazdowe spotkanie Lechii z Górnikiem Zabrze, szkoleniowiec gdańszczan Piotr Nowak. Biało-zieloni od 55. minuty prowadzili 1:0, od 57. minuty grali w przewadze jednego zawodnika. Przeważali na boisku a mimo to zdobyli tylko jeden punkt.
13.03.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Na boisko wrócił Sławomir Peszko, który w Zabrzu zagrał pół godziny. Na zdjęciu w spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

W 88. minucie gospodarze wykonywali rzut rożny. W środku pola karnego - na szóstym metrze - stał niepilnowany przez nikogo Bartosz Kopacz, piłka trafiła właśnie do niego, obrońca Górnika bez problemów skierował ją głową do siatki.

Biało-zieloni byli skonsternowani. - Jak to możliwe? Dlaczego? - zdawali się pytać samych siebie.

Przecież prowadzili, byli zdecydowanie lepsi.

Można też zapytać: co w całej sytuacji zrobił Vanja Milinković-Savić, który po raz drugi był pierwszym bramkarzem Lechii?

Otóż 19-letni Serb, chłop, jak dąb, mierzący 202 cm wzrostu, stał cztery metry od linii bramkowej. Zamiast ruszyć do Kopacza, zgarnąć mu piłkę znad głowy, cofnął się o dwa metry i czekał na strzał. Doczekał się, ale niestety nie potrafił zapobiec utracie gola.

- Zabrzanie grali do końca i czekali na swoją szansę. Tę szansę od nas otrzymali i w stu procentach wykorzystali - mówił po meczu szkoleniowiec Lechii Piotr Nowak.

Gdańszczanie po stracie gola ruszyli jeszcze do odrabiania strat. W doliczonym czasie gry najbliżej szczęścia był Flavio Paixao, który po podaniu Aleksandara Kovacevicia z piątego metra trafił w poprzeczkę a dobitkę Sławomira Peszki obronił Grzegorz Kasprzik.

Lechia pod wodzą Nowaka gra świetnie w Gdańsku, wygrywa różnicą kilku goli (z Podbeskidziem Bielsko-Białą 5:0, Piastem Gliwice 3:1, Jagiellonią Białystok 5:1). Na wyjazdach nie może wygrać (z Koroną Kielce 2:4, Zagłębiem Lubin 0:1), choć i tak jest progres, bo w niedzielę, 13 marca, zremisowała z Górnikiem 1:1. Zremisowała na własne życzenie, bo była zespołem lepszym, powinna odnieść zwycięstwo. Dlaczego tylko zremisowała?

- W końcówce spotkania zagraliśmy zbyt naiwnie i zbyt nonszalancko. Niepotrzebne staraliśmy się za wszelką cenę strzelić drugą bramkę i często posyłaliśmy piłkę w te sektory boiska, gdzie nie mieliśmy przewagi - oceniał swój zespół Nowak w meczu w Zabrzu.

Jego podopieczni pierwszą znakomitą okazję do strzelania bramki mieli w 21. minucie. Wówczas Paixao fantastycznie posłał piłkę przed pole karne, gdzie wbiegał Grzegorz Kuświk. Napastnik Lechii chwilę później znalazł się sam przed Kasprzikiem, niestety strzelił wprost w golkipera Górnika.

- Operowaliśmy piłką, utrzymywaliśmy się przy niej i stwarzaliśmy sobie okazje strzeleckie, także ja miałem okazję, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać - tłumaczył Michał Chrapek.

W 29. minucie pomocnik biało-zielonych z około 20 metrów strzelił... niewiele nad poprzeczką.

W końcu padł gol dla Lechii. Dokładne podania: Chrapek do Kuświka, Kuświk do Kovacevicia, który strzelił precyzyjnie sprzed pola karnego, płasko, tuż nad ziemią i tuż przy słupku. Kasprzik był bez szans. 1:0.

To była 55. minuta spotkania. Gdy 120 sekund później z boiska zszedł Roman Gergel za dwie żółte kartki, wydawało się, że gdańszczanie będą rządzić i dzielić a kolejne bramki będą tylko kwestią czasu. Rządzić rządzili, dzielić nie mieli czym, a kolejne bramki dla gości niestety nie padały, choć okazji nie brakowało.

W 70. minucie w pole karne z piłką wpadł, jak zawsze aktywny w ofensywie Jakub Wawrzyniak, jednak trafił wprost w bramkarza. Do odbitej w bok piłki doszedł jeszcze Milos Krasić, który dośrodkował. Główkował w polu karnym Paixao, ale minimalnie nad poprzeczką.

W 80. minucie Portugalczyk dostał dokładne podanie od Wawrzyniaka, strzelał głową, ale świetnie bronił Kasprzik.

- Zmiany, których dokonałem, miały służyć temu, byśmy poszanowali piłkę i grali mądrzej. Tego nam zabrakło i nad tym musimy pracować - podsumował spotkanie trener Nowak. - Nie zawsze można wygrywać 5:0 czy 5:1, czasem trzeba umieć wygrać 1:0, a my w meczu z Górnikiem tego nie potrafiliśmy.

Gdańszczanie po remisie w Zabrzu wypadli z czołowej ósemki ekstraklasy.

- Nie ma co patrzeć na tabelę. Trzeba robić to, co do nas należy, bo jak widać sporo pracy jeszcze przed nami - zaznacza Chrapek.

Do zakończenia sezonu zasadniczego pozostały jeszcze do rozegrania trzy kolejki. Biało-zielonych czekają mecze z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza (u siebie), Legią Warszawa (na wyjeździe) i Ruchem Chorzów (u siebie). Najlepiej byłoby wszystkie wygrać, o co będzie jednak bardzo bardzo trudno.

Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk 1:1 (0:0)

Bramki: 0:1 - Aleksandar Kovacević 55', 1:1 - Bartosz Kopacz 88'

Żółte kartki: Roman Gergel 54' i 57', Jose Kante 73'

Czerwona kartka: Roman Gergel 57' (za dwie żółte)

Górnik: Kasprzik - Widanow, Danch, Kopacz, Kallaste - Sobolewski (63' Oss), Przybylski, Matuszek (63' Kante), Madej, Gergel - Steblecki (76' Kurzawa)

Lechia: Milinković-Savić - Janicki, Maloca, Wawrzyniak, Stolarski – F. Paixao, Chrapek, Kovacević, Krasić (75' Mila), Haraslin (46' Mak) - Kuświk (61' Peszko)

 

TV

Uniwersytet WSB Merito ma nowy kampus