• Start
  • Wiadomości
  • "Nie możemy cicho siedzieć!". Sprzeciw pomorskich samorządowców wobec państwa PiS

"Nie możemy cicho siedzieć!". Sprzeciw pomorskich samorządowców wobec państwa PiS

- Nie możemy iść jak barany na rzeź! Nie możemy cicho siedzieć! - mówił do zebranych prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Blisko 200 samorządowców z całego województwa pomorskiego spotkało się w piątek, 10 marca, w gmachu Amber Expo, by przedyskutować m.in. kwestię ograniczania suwerenności lokalnych władz. Zobacz, co mają do powiedzenia o Polsce pod rządami Prawa i Sprawiedliwości.
10.03.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Organizatorzy pomorskiej Konwencji w obronie samorządności przygotowali tablicę z konturem województwa - była to oryginalna lista obecności, na którą wpisywali się poszczególni radni, wójtowie, burmistrzowie i prezydenci

Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego:

- W piątek wielokrotnie słyszeliśmy, że samorządowcy zgadzają się z tezami zawartymi w lutowym apelu. Jest on skierowany nie tylko do obozu rządzącego w Polsce, parlamentarzystów, ale też do mieszkańców, dolokalnych wspólnot. Dziś ten apel ponawiamy. Potrzebna jest edukacja ukierunkowana na mieszkańców. Trzeba mówić o tym, jakie są konsekwencje centralizacji państwa, jakie będą konsekwencje niszczenia samorządów, o tym, że w istocie jest to odbieranie uprawnień i praw samych mieszkańców. Warto o tym mówić. Jeżeli zobaczymy, że zapowiedzi dzisiejszego obozu rządzącego będą realizowane, myślę, że o protesty lokalnych społeczności, samorządów, nie będzie trudno. 


Mieczysław Gołuński, burmistrz Kartuz:

- Samorządowcy są i będą głośni, nie będą siedzieć cicho. Dzisiaj mówimy o tym, żeby nie siedzieć z założonymi rękoma, żeby mówić o tym głośno naszym mieszkańcom, bo to oni są najważniejsi i tworzą demokrację. To ich trzeba teraz uświadomić, że demokracja jest zbudowana przez nich i oby nie zostało zmarnowane to, co wypracowaliśmy przez ostatnie 27 lat. Dzisiaj największym zagrożeniem jest to, że mieszkańcy nie będą mieli prawa wyboru, bo ograniczy im się możliwość decydowania o sobie, o ich małych środowiskach. A w niektórych społecznościach trudno będzie znaleźć lidera. Jeżeli jest ktoś dobry, sprawdzony i jeżeli ludzie go wybierają, bo uważają, że jest dobrym gospodarzem to dlaczego go zmieniać? Tylko dlatego, że ktoś chce dokonać zamachu na samorządność?


Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu RP:

- Uważam, że samorząd jest tak istotną instytucją w państwie demokratycznym, w Polsce, że proponowane tu referendum nie wystarczy. Myślę, że samorządowcy będą wiedzieli co zrobić i znajdą skuteczną formę protestu. PiS chce przejąć samorządy. By móc to zrobić musi usunąć tych, którzy mogą wygrać wybory samorządowe. To tylko o to chodzi. Tu nie chodzi o usprawnienie funkcjonowania samorządów, w ogóle się o tym nie mówi.

Socjolog, prof. Cezary Obracht-Prondzyński:

- Lech Bądkowski (kaszubski działacz polityczno-społeczny – red.) mówił, że systemu demokratycznego nie uzyskuje się dzięki zwalczającym się partiom. One są istotne, ale muszą być równoważone przez inny czynnik – przez czynnik terytorialny. Trochę nas zaskakuje obecna sytuacja i trochę sami jesteśmy winni, że nas to zaskakuje, bo wydawało się nam, że wszystko mamy załatwione, że wszystko jest już poustawiane. A tu nagle się okazuje, że wszystko zostaje wywrócone, że demokracja jest trudnym mechanizmem permanentnego odtwarzania się - to oznacza, że wymaga ona pracy i dbałości o te mechanizmy. W demokrację trzeba zainwestować, a my zainwestowaliśmy dotąd niewiele. Przed wami, samorządowcami, stoi też wyzwanie autentyczności. Nie jest łatwo przyjść i powiedzieć dzisiaj, że stawiacie na "model partycypacji, dyskusji, debaty". W tym wszystkim trzeba być bardzo autentycznym. Jakakolwiek nuta fałszu, bazująca na pewnej pamięci i doświadczeniach ludzi, na tym co obserwowali w minionych latach, od razu skieruje się przeciwko wam. Przekonują czyny. Praktyka jest sprawdzianem intencji. To ostatni moment, aby w wielu miejscach wziąć sobie do serca dobre praktyki, i model uobywatelnienia mieszkańców realizować nie tylko deklaratywnie.


Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska:

Pamiętacie jak 2 lutego spotkaliśmy się w Europejskim Centrum Solidarności? Byli to wójtowie, burmistrzowie, prezydenci. Dzisiaj jesteśmy wszyscy, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci, ale też radni wszystkich szczebli samorządu terytorialnego, włącznie ze starostami, członkami zarządów powiatów, oczywiście włącznie z zarządem województwa pomorskiego. Po co się spotykamy? Czy w ogóle jest sens spotykania się? Bo może nie ma sensu… Ja uważam: tak, jest najwyższy sens. Nie możemy iść jak barany na rzeź! Nie możemy cicho siedzieć! (oklaski z sali) Jeżeli my, koleżanki i koledzy, nie upomnimy się o prawa samorządu terytorialnego, to nie oczekujmy, że obywatelki i obywatele będą się o te prawa domagać. To my, liderzy lokalnych społeczności, musimy siebie - na początek - radnych, pracowników samorządowych, a następnie mieszkańców wspólnot samorządowych zmotywować do oporu, do protestu. To nie może być tak, że jeden wywiad dla “Gazety Polskiej” czy dla “Telewizji trwam” ma zastąpić proces legislacyjny (oklaski). To nie może być tak, że wizyta w jakimś ośrodku telewizji Kurskiego ma zastąpić Komisję Wspólną Rządu i Samorządu.... To nie może być tak, że my się dowiadujemy z enuncjacji jednego posła, doktora Jarosława Kaczyńskiego, jak ma wyglądać ustrój samorządu terytorialnego… W jakim kierunku mają iść zmiany w prawie wyborczym… No, nie możemy zgodzić się wreszcie na to, że pokątnie, w kuluarach Sejmu czy Senatu, dowiadujemy się co jakiś czas - na zasadzie być może próbnego balonu - że już PiS wykupił, czy zarezerwował, bilbordy w poszczególnych firmach outdoorowych w Polsce i szykuje na jesień wybory przyspieszone do samorządu terytorialnego. No, nie możemy się wreszcie zgodzić na to, że pewnego ranka obudzimy się i dowiemy się z mediów, że projekt poselski do laski marszałkowskiej popłynął, który przewróci do góry nogami to, do czego my Polacy zostaliśmy przyzwyczajeni od 1990 roku. Nie może być wreszcie tak, że jeden człowiek mówi, że Tusk nie będzie przewodniczącym Rady Europejskiej... który wyciąga z kapelusza kontrkandydata i to, że ośmiesza siebie to jest jego prywatna sprawa, ale on ośmiesza Polskę. On przesuwa Polskę na peryferie Unii Europejskiej. Czyni z nas po prostu pośmiewisko. (Oklaski) Nikt w Europie nie wie o co chodzi Kaczyńskiemu, nikt w Europie nie wie dlaczego to premier Szydło, czy prezydent Duda, podpisuje. Nawet ulubiony partner spotkań opłacanych przez podatników Wiktor Orban, premier rządu węgierskiego, też głosował za Donaldem Tuskiem. Ulubiony partner polityczny z Wysp Brytyjskich - również rząd konserwatywny zresztą, jak wiecie PiS jest członkiem tej frakcji w Parlamencie Europejskim - również głosował za Tuskiem.


W piątkowym spotkaniu wzięło udział około 200 samorządowców z całego województwa pomorskiego

TV

Czwarty mikrolas już rośnie - zobacz, jak powstawał na Oruni Górnej