• Start
  • Wiadomości
  • Muzeum II Wojny Światowej. Wiadomo już, co chce zrobić nowa dyrekcja

Muzeum II Wojny Światowej. Wiadomo już, co chce zrobić nowa dyrekcja

Nie będzie większych zmian w istniejącej dotąd wystawie głównej, ale polskie wątki zostaną szczegółowo opowiedziane w innych pomieszczeniach - zapowiada nowa “pisowska” dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej. Wśród planów na najbliższe lata jest m.in. stworzenie nowoczesnej wystawy na Westerplatte, ale - zdaniem wicedyrektora Grzegorza Berendta - jest to zadanie najtrudniejsze, bowiem..: “władze Gdańska pod obecnym kierownictwem zrobią wszystko, co w ich mocy, aby zablokować prace nad ekspozycją na Westerplatte”.
17.10.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Wicedyrektor Grzegorz Berendt w czasie wystąpienia na konferencji

O tym wszystkim mówiono w poniedziałek, 16 października, na całodniowej konferencji naukowej “Wojna i Pamięć”, która odbyła się w gmachu MIIWŚ. Poruszano na niej takie tematy jak: “Muzeum i testament. Jak tworzą nas umarli i my umarłych?”, “Memuaryzacja narodowego socjalizmu we Freiburgu” czy “Obraz Wielkiej Wojny Ojczyźnianej we współczesnym kinie rosyjskim”. Dla uczestników było jasne, że centralnym punktem konferencji jest wystąpienie niedawno powołanego wicedyrektora tej placówki, dr. hab. Grzegorza Berendta: “Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku: perspektywy i wyzwania”. Berendt - pracownik naukowy Wydziału Historii Uniwersytetu Gdańskiego - nie uczestniczył dotąd w akcji dezawuowania przez działaczy i sympatyków Prawa i Sprawiedliwości kształtu wystawu głównej, którą prof. Paweł Machcewicz z zespołem przygotował za rządów Platformy Obywatelskiej. Jako prawa ręka “pisowskiego” dyrektora, dr. Karola Nawrockiego, w przeszło 25-minutowym wystąpieniu Berendt zaprezentował punkt widzenia nowej dyrekcji, akceptowalny dla Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Muzeum II Wojny Światowej stało się bowiem przysłowiowym oczkiem w głowie pochodzącego z Gdańska wiceministra kultury Jarosława Sellina (z wykształcenia historyka, absolwenta Uniwersytetu Gdańskiego), który miał otworzyć poniedziałkową konferencję, ale ostatecznie nie przyjechał.

Bardziej polski punkt widzenia

- W polskiej instytucji kultury, poświęconej II wojnie światowej, mamy obowiązek mocno opowiadać o wojennym doświadczeniu obywateli Rzeczpospolitej Polskiej - mówił wicedyrektor Berendt. - Tym tragicznym oraz chwalebnym, oraz tym wstydliwym. Bez żadnej wątpliwości wpisuje się ta opowieść w bardziej ogólną narrację o II wojnie światowej, którą już w tej chwili poznają goście muzeum. Stworzenie spójnej, uzupełniającej się narracji jest wyzwaniem, któremu musimy sprostać. (Obszerne fragmenty wystąpienia dra Berendta cytujemy na końcu tej publikacji).

Tak więc nie będzie istotnych zmian w wystawie głównej, zaplanowanej jeszcze za rządów PO i zrealizowanej przez zespół odwołanego przez rząd PiS pierwszego dyrektora tej placówki, prof. Pawła Machcewicza. Tym bardziej, że ekspozycja się podoba. Berendt: “Widząc rozległość obecnej narracji, jej atrakcyjność dla przeciętnych zwiedzających… Bo ona jest niewątpliwa, proszę państwa, ten rozmach, te kolory, ta różnorodność robi wrażenie i spotykamy się z tymi opiniami ogromnego wręcz podziwu dla tego tak dużego przedsięwzięcia…”.

Wystąpieniu wicedyrektora Berendta z wyraźną aprobatą przysłuchiwał się dr Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej (pośrodku)

W samej wystawie głównej mają być przeprowadzone jedynie korekty. Berendt: “Bo trzeba by wjechać, proszę państwa, buldożerem… Ja w sobie osobiście nie mam tego typu zapędów”. Gdzie więc ma wybrzmieć ten postulowany przez PiS bardziej polski punkt widzenia? W przestrzeniach przeznaczonych dotąd na wystawy czasowe - to 1 tys. metrów kwadratowych powierzchni, przy 5 tys. m2, które zagospodarowano w ramach wystawy głównej. Co będzie można tam zobaczyć? Opowieść o tragedii i bohaterstwie polskiego społeczeństwa pod okupacją dwóch totalitaryzmów: niemieckiego i sowieckiego. Zwiedzający mają się m.in. dowiedzieć o ludobójstwie dokonanym jesienią 1939 roku na mieszkańcach polskiego Pomorza, jako terenu wcielonego do Rzeszy. Ważną część tej ekspozycji ma stanowić opowieść o martyrologii polskiego duchowieństwa, z uwzględnieniem losu o. Maksymiliana Kolbe. Nowa wystawa ma w pełny sposób opowiadać też o dwojgu innych polskich bohaterów czasu wojny: rotmistrzu Witoldzie Pileckim i Irenie Sendlerowej.

Berendt zapowiedział też m.in. ukazywanie się pisma muzealnego od roku 2018, a także zwiększenie liczby pracowników muzeum - ma to m.in. sprawić, że zbiory biblioteczne i czytelnia MIIWŚ będą dostępne dla wszystkich zainteresowanych.

Zdaniem wicedyrektora Berendta, największym wyzwaniem będzie powiększenie MIIWŚ o pole bitwy na Westerplatte. Dyrekcja placówki zakłada jednak z góry, że wyniknie z tego konflikt. Berendt: “Władze Gdańska pod obecnym kierownictwem zrobią wszystko, co w ich mocy, aby zablokować prace nad ekspozycją na Westerplatte. Miejsce ważne dla dziejów Polski pada ofiarą bieżących rozgrywek politycznych i jest zamrażane w kształcie, jaki nadano mu w okresie głębokiego komunizmu”.

Wojna - doświadczenie uniwersalne

Po wystąpieniu wicedyrektora Berendta przeznaczono czas na dyskusję. Szczególnie interesująco zaprezentowały się dwa głosy: Jerzego Halbersztadta (byłego dyrektora Muzeum Żydów Polskich) i prof. Tomasza Schramma, historyka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Jerzy Halbersztadt, jako wiceprzewodniczący Komitetu Narodowego ICOM POLSKA Międzynarodowej Rady Muzeów, powoływał się na opinie o Muzeum II Wojny Światowej dominujące wśród muzealników: - Zdaniem całego naszego środowiska, które ma zróżnicowane poglądy, jest w nim pewnie wiele osób, które krytycznie oceniają wymowę tej wystawy… Ale generalnie rzecz biorąc, środowisko muzealników w Polsce i szerzej na świecie, choć oczywiście tam mniej osób zna gdańskie muzeum, generalnie istnieje bardzo pozytywna ocena tej wystawy i tego muzeum, jako bardzo poważnego osiągnięcia muzealniczego. Myśmy to wyrazili w naszych pismach do ministra kultury, na różnych etapach sugerując - co po części spotkało się z pozytywną reakcją - by delikatnie i ostrożnie podejmował wszelkie kroki w stosunku do Muzeum II Wojny Światowej, żeby nie zniszczyć tej wartości, która została stworzona.

Jerzy Halbersztadt: - Generalnie istnieje bardzo pozytywna ocena tej wystawy i tego muzeum, jako bardzo poważnego osiągnięcia muzealniczego

Na czym polega wyjątkowość gdańskiej ekspozycji?

- Po pierwsze, ona jest bardzo nowatorska intelektualnie - stwierdza Jerzy Halbersztadt. - Muzeum II Wojny Światowej kładzie nacisk nie na militarystyczne myślenie o wojnie, ale na myślenie o wojnie jako doświadczeniu cywilizacyjnym. Takiego muzeum, nie tylko w Polsce, nie było dotąd. Nie ma go w całej Europie i to jest szalenie ważna sprawa. (...) Przestrzegam bardzo przed “majdrowaniem”, mówiąc krótko, przy wystawie stałej. Oczywiście można dodawać, uzupełniać różne rzeczy, natomiast bardzo łatwo zepsuć te dobrze przemyślane i dobrze zrealizowane efekty.

Prof. Tomasz Schramm podkreślił, że przyjechał z Poznania na gdańską konferencję prywatnie: - To co tutaj jest w tej chwili, to jest opowieść o doświadczeniu uniwersalnym, i to naprawdę o skali zupełnie wyjątkowej w dziejach. (...) Ilu Polaków wie o tym, jak wyglądała okupacja nazistowska w innych częściach Europy? Ile wiemy o wojnie światowej, jak się toczyła na Dalekim Wschodzie? Wydaje się, że ten walor obecnej wystawy należy bardzo mocno podkreślić. Walor właśnie dla Polaków. I jeszcze na zakończenie tylko - wobec głosów podnoszących prawo do “naszej własnej narracji”. Mamy prawo do naszej, własnej narracji. Dla niej jest miejsce, powtarzam, w Muzeum Historii Polski. Dlatego na zakończenie krótka anegdota. Egzaminowałem w tym albo zeszłym roku studentkę, Ukrainkę, która studiuje w Poznaniu, maturzystkę niepodległej Ukrainy, urodzoną na niepodległej Ukrainie. Pytanie: “kto pokonał III Rzeszę”. Odpowiedź: “Związek Radziecki”. “A kto jeszcze?”. Cisza. To jest skutek realizowania “prawa do własnej opowieści”.

Prof. Tomasz Schramm przyjechał z Poznania do Gdańska prywatnie, po to by osobiście dowiedzieć się jakie są dalsze plany wobec Muzeum II Wojny Światowej

Obszerne fragmenty wystąpienia wicedyrektora Grzegorza Berendta na konferencji "Wojna i Pamięć":

  • Dobrze się stało, że w Polsce, w Gdańsku, powstało Muzeum II Wojny Światowej jako państwowa instytucja kultury. Dzięki niemu zwiększono możliwość edukacji historycznej na temat najtragiczniejszego w skutkach konfliktu w dziejach świata. Wsparcie rządu Rzeczpospolitej Polskiej zapewnia mu większe możliwości działania, niż w przypadku instytucji afiliowanych przy lokalnych agendach władzy, na przykład władz samorządowych. W trakcie tworzenia projektów, oraz realizacji budynku i wystawy głównej odwołano się do najnowszych rozwiązań technicznych i ekspozycyjnych, znanych w kraju i poza jego granicami. Większość zwiedzających, którzy przekazywali mi swoje wrażenia po obejrzeniu wystawy - nie byli to muzealnicy - wyraża swoje uznanie dla rozmachu, z jakim zrealizowano to przedsięwzięcie. Wpływające uwagi korygujące są nieliczne pod względem ilości, w zestawieniu z liczbą około 300 tysięcy gości, którzy do tej pory trafili w nasze mury. Aczkolwiek tych uwag absolutnie nie można ignorować, ponieważ dotyczą zauważonych błędów oraz rażących braków w prezentowanych treściach lub sposobie ich eksponownia. W zwiąku z tym możliwie szybko należy uzupełnić przekaz na istniejącej wystawie głównej.
  • Już przedstawiono informacje o prześladowaniu polskiej mniejszości narodowej w Wolnym Mieście Gdańsku przed wybuchem wojny. Wkrótce pojawią się informacje statystyczne o skali zbrodni dokonanych przez reżim bolszewicki na terenie Związku Sowieckiego do września 1939 roku, ponieważ to reżim bolszewicki był pierwszym reżimem ludobójczym na naszym kontynencie, który pozbawił życia tak ogromną liczbę ofiar, mierzoną w milionach. Też doprowadzimy do tego, by jak najszybciej w części obozowej znalazły się informacje o martyrologii duchowieństwa chrześcijańskiego w nazistowskich obozach koncentracyjnych, ze szczególnym podkreśleniem losów polskich duchownych po 1 września 1939 roku.
  • Bez wątpienia zwiedzający uzyskali unikalną w skali Polski możliwość zetknięcia się w jednym miejscu z bardzo wieloma - przedstawionymi na różne sposoby - aspektami II wojny światowej. Drugiego takiego miejsca nie ma obecnie w naszym kraju i najpewniej nie będzie, gdyż budżet państwa nie udźwignie podobnego wydatku dla stworzenia i utrzymania instytucji poświęconej tej samej problematyce.
  • Obecna wersja wystawy głównej jest wynikiem subiektywnego doboru informacji i subiektywnej narracji, opartej na obiektywnych treściach. Widząc rozległość obecnej narracji, jej atrakcyjność dla przeciętnych zwiedzających… Bo ona jest niewątpliwa, proszę państwa, ten rozmach, te kolory, ta różnorodność robi wrażenie i spotykamy się z tymi opiniami ogromnego wręcz podziwu dla tego tak dużego przedsięwzięcia... W każdym bądź razie, widząc rozległość narracji i atrakcyjność formy i prezentacji, oraz wiedząc jakim nakładem sił i środków powstała - uznajemy, że podstawowy korpus powinien być utrzymany. Co jest częścią ustosunkowania się do zagadnienia niezwykle trudnego: co zrobić w miejscu, które funkcjonuje wśród zwiedzających i które przygotowano kosztem 56 milionów złotych. Czy można je ot tak sobie zrujnować, a te pieniądze po prostu wyrzucić w błoto. Bo trzeba by wjechać, proszę państwa, buldożerem… Ja w sobie osobiście nie mam tego typu zapędów.
  • Z drugiej strony obecna dyrekcja uważa, że przekaz należy uzupełnić w części dotyczącej Polski. Musi on być bardziej zwarty, wyrazisty i jasny. To będzie naszym głównym celem w najbliższych latach. Dlatego zwróciliśmy się do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z sugestią, aby w skład nowej Rady Muzeum weszły przede wszystkim osoby dysponujące dużą wiedzą na temat polskich realiów z lat 1939-1945. Dzięki temu mamy nadzieję uzyskać kompetentną ewaluację planów dotyczących rozbudowy wystawy głównej. Do tego celu ma być wykorzystana przestrzeń obecnej sali wystaw czasowych. Kto zwiedzał wystawę poświęconą zabytkom z Westerplatte, wie o jak ogromnej przestrzeni mowa. Wystawa główna - istniejąca - ma 5 tysięcy metrów kwadratowych, wraz z korytarzem. Natomiast ta przestrzeń wystawy czasowej to tysiąc metrów kwadratowych. Duże możliwości, gdzie nie będzie trzeba niczego rujnować, a można wypełnić to tym, co uznajemy za istotne.
  • Okupacja, zwłaszcza jej niemiecka odsłona, była najbardziej traumatycznym i bezprecedensowym doświadczeniem mieszkańców Polski w całej jej historii. Jest więc wyzwaniem i obowiązkiem polskiej instytucji kultury zrobienie tego co możliwe, aby ten fakt należycie uwypuklić, aby zwiedzający opuścili nasze muzeum z tą wiedzą, niezależnie od swojego obywatelstwa. Nie muszą tej wiedzy szukać w takim natężeniu w zagranicznym muzeum, ale w polskim muzeum mają oczywiste prawo jej oczekiwać i się z nią zetknąć.
  • Co i jak powinniśmy więc jeszcze opowiedzieć tam, gdzie istnieją ku temu możliwości? Po pierwsze w kilku odsłonach, w układzie problemowo-chronologicznym, mamy obowiązek pokazać tragedię społeczeństwa skazanego w swojej podstawowej części na zagładę w dwóch wymiarach: narodowo-kulturowym i fizycznym. Wynikiem okupacji sowieckiej miało być zniszczenie wolnego społeczeństwa i pojawienie się człowieka sowieckiego. Pierwszym tego etapem stała się eliminacja niekomunistycznych elit społecznych - tu między innymi Zbrodnia Katyńska jako może najbardziej znany dziś przykład eliminacji tych elit. (...) Natomiast wynikiem okupacji niemiecko-nazistowskiej miała być eksterminacja podstawowej części polskich obywateli i oddanie obszaru Polski pod totalitarną w formie i zasięgu nową odsłonę niemieckiej kolonizacji wschodniej.
  • Nie tylko śmierć była “Mistrzem z Niemiec”. Stamtąd przybyli także siewcy zła przybierającego inną postać. Trzeba to jasno powiedzieć. Aby to uzmysłowić zwiedzającym, nasze muzeum potrzebuje między innymi dobrego filmu na temat nacjonalistycznej polityki reżimu nazistowskiego na terenach wcielonych do Rzeszy w październiku 1939 roku - co najmniej tak dobrego, jak ten film, który już teraz opowiada w naszym muzeum o realiach na terenach anektowanych przez Związek Sowiecki w latach 1939-1940. Nie ma powodu aby nie powiedzieć systematycznie, jak realizowano eksterminację, materialną eksploatację i barbaryzację życia w okupowanej Polsce, doprowadzając ją i jej społeczeństwo do stanu zapaści z wiosny 1945 roku. Agresja niemiecko-nazistowska uczyniła zresztą możliwą sowiecką dominację nad Polską przez kolejne kilkadziesiąt lat.
  • Druga kwestia, która powinna mocno wybrzmieć, to stanowisko polskich elit narodowych i społecznych wobec reżimów totalitarnych oraz przejawów ich działań. W muzeum należy jasno i dobitnie powiedzieć, że polskie elity nigdy nie pogodziły się z obcą okupacją i nieprzerwanie działały na rzecz odzyskania niepodległości.
  • Idealnym rozwiązaniem będzie stworzenie możliwości zwiedzania obiektu w muzeum głównym i ekspozycji na polu bitwy, która rozegrała się na terenie dawnej Polskiej Składnicy Wojskowej we wrześniu 1939 roku. Planujemy urządzenie na Westerplatte nowoczesnej ekspozycji - jest to jednak z przyczyn od nas niezależnych najtrudniejsze zadanie, jakie nam przyjdzie realizować. W przypadku działań w budynku głównym możemy liczyć na poparcie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jako organu nadzorującego naszą pracę. Podobnie jest i byłoby przy realizacji planów na Westerplatte. Niestety, występują przesłanki, by twierdzić, że władze Gdańska pod obecnym kierownictwem zrobią wszystko, co w ich mocy, aby zablokować prace nad ekspozycją na Westerplatte. Miejsce ważne dla dziejów Polski pada ofiarą bieżących rozgrywek politycznych i jest zamrażane w kształcie, jaki nadano mu w okresie głębokiego komunizmu.

TV

Alia - nowa żyrafa w gdańskim zoo