• Start
  • Wiadomości
  • Mocny poziom i kameralność - Magdalena Kalisz o pomysłach i dacie 3. Targów Książki

Mocny poziom i kameralność - Magdalena Kalisz o terminie i pomysłach na 3. edycję Gdańskich Targów Książki

- Mamy ochotę na nieoczywiste archipelagi literatury - mówi laureatka nagrody Splendor Gedanensis i zdradza, co jest dla niej najważniejsze przy organizacji Targów Książki, dlaczego - choć już ciasno - tak fajnie jest na Ołowiance, kto odwiedza targi i kto będzie gościem honorowym kolejnej edycji imprezy.   
04.04.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Magdalena Kalisz kreuje wydarzenia promujące sztukę, literaturę, design, animuje i ożywia trójmiejskie życie kulturalne, jest dyrektorką programową Gdańskich Targów Książki i wraz z Pawłem Szopowskim założyła i kieruje Sztuką Wyboru
Magdalena Kalisz kreuje wydarzenia promujące sztukę, literaturę, design, animuje i ożywia trójmiejskie życie kulturalne, jest dyrektorką programową Gdańskich Targów Książki i wraz z Pawłem Szopowskim założyła i kieruje Sztuką Wyboru
Anna Rezulak/KFP


Anna Umięcka: - W tym roku Gdańskie Targi Książki odwiedziło 16 tysięcy osób, o 3 tysiące więcej niż rok temu. Jak można to policzyć?

Magdalena Kalisz: - Liczymy sprzedane bilety dla dorosłych [od red.: dzieci wchodzą za darmo] - wydane opaski w Filharmonii i bilety kupione na portalu Evenea i w Sztuce Wyboru (do zakupionych książek dodawaliśmy bilet na targi.) Informacji dostarczają nam również wystawcy, którzy zauważyli, że w tym roku na stoiskach pojawiło się dużo więcej osób. Zwłaszcza ostatni dzień targów był bardzo mocny. Niedziela to zdecydowanie czas dla rodzin - przychodzili tłumnie rodzice z dziećmi, dziadkowie... Była piękna pogoda i widzieliśmy z okien, że kiedy otwierała się dla pieszych kładka na Ołowiankę pod Filharmonię przypływała fala ludzi. Czuło się, że jest nas bardzo dużo.

 

Druga edycja pokazała, że łączenie tradycji warsztatów i spotkań w stylu Literackiego Sopotu z elementem komercyjnym, targowym daje dobry efekt. Czy w tym kierunku chcecie się rozwijać?

- Dla Pawła Szopowskiego ważny jest element targowy, ja chcę się rozwijać w kierunku programowym. Fakt, że Islandia była gościem honorowym targów i odbyło się tyle spotkań z pisarzami i wokół tematyki Północy, Skandynawii, Islandii i tłumaczeń, uświadomił mi, jak ważny jest ukierunkowany program. W przyszłym roku będziemy starali się również wybrać temat główny i dwa albo nawet trzy dla nas interesujące i ważne. Na przykład społeczne, bo przecież tegoroczna debata o kulturze czytelniczej i jej wpływie na demokrację zgromadziła mnóstwo ludzi. Zresztą spotkania z pisarzami islandzkimi to też nie zawsze były typowe spotkania wokół książki. Tak było w przypadku Einara Karasona, jego książka pt. „Wyspa diabła” została wydana ponad dwadzieścia lat temu w Polsce i od dawna jest niedostępna. W tym roku szykuje się mocny powrót Karasona - dwa polskie wydawnictwa zapowiedziały właśnie premiery książkowe tego autora. Również książki Steinunn Sigurðardóttir po raz pierwszy pojawią się na polskim rynku w tym roku.

Na targi zaprosiliśmy czołówkę islandzkiego świata literatury, pisarzy nagradzanych i docenianych. I choć dla większości z nas ich nazwiska nie są znane, to z przyjemnością muszę powiedzieć, że frekwencja na spotkaniach była bardzo duża. To pokazuje, jak mocno metropolia jest zainteresowana tym, co dzieje się poza Pomorzem, poza Polską. Widać też dużą potrzebę nie tylko kupienia książki w dobrej cenie, czy uczestnictwa w wydarzeniach, ale po prostu spotkania - swojego idola - pisarza, wydawców, redaktorów książek i tłumaczy literatury. Bardzo nas cieszy, że udało się zorganizować w Gdańsku targi, że dopisali goście i co ważne czytelnicy, nie tylko z Pomorza, ale z całej Polski. Odwiedzili nas też wydawcy z Islandii, agenci reprezentujący islandzkich pisarzy w Polsce, a także organizatorzy Międzynarodowego Festiwalu Literackiego Bok & Hav z Karlskrony. Udało nawiązać się nie tylko nowe przyjaźnie, ale jest też potencjał na przyszłe wspólne projekty wokół literatury. Takie wydarzenia muszą się w Gdańsku odbywać i mamy nadzieję, że Gdańskie Targi Książki na stałe wpiszą się w kalendarz najważniejszych miejskich wydarzeń kulturalnych.

Gdańskie Targi Książki przyniosły jej już w tym roku Pomorskie Sztormy, nagrodę Gazety Wyborczej
Organizacja Gdańskich Targów Książki przyniosła Magdalenie Kalisz rok temu Pomorskie Sztormy, nagrodę Gazety Wyborczej
Grzegorz Mehring/gdansk.pl


To zainteresowanie inną kultura, w tym wypadku islandzką, innym człowiekiem to również dowód na otwartość gdańszczan.

- Drugi człowiek jest bardzo ważny. To on jest nieodłączną częścią wydarzenia i to on współtworzy wyjątkową atmosferę, a taka właśnie panowała w ostatni weekend na Ołowiance. Na targi nie przychodzili przypadkowi ludzie, oni mocno na nie czekali. W sobotę miała spotkanie z czytelnikami Sigríður Hagalín Björnsdóttir i przed stoiskiem wydawnictwa, które wydało jej książkę w zeszłym roku, ustawiła się ogromna kolejka po autografy, a jej książki się wyprzedały. Na niedzielę już ich zabrakło. Sigríður została gwiazdą sobotniego dnia! Oprócz Mariusza Szczygła (śmiech).

 

Jacy ludzie przychodzą na targi?

- To są niezwykli odbiorcy, bardzo wrażliwi, uważni, zainteresowani i ciekawi. Na poszczególnych stoiskach wydawnictw można spotkać redaktorów naczelnych wydawnictw, wydawców, ilustratorów książek, grafików, tłumaczy - ludzi którzy pracują na co dzień, żeby książka mogła powstać. Te rozmowy przy stoiskach z czytelnikami są bardzo cenne, wzruszające i dające “kopa” tym, którzy pracują w branży wydawniczej.

 

Czy macie już termin i pomysł na następną edycję? Czy będzie równie egzotycznie?

- Trzecie Gdańskie Targi Książki odbędą się w dniach 27-29 marca 2020 r. Mamy kilka przemyśleń co do programu, ale żadnych konkretów w tej chwili. Na pewno powinien być gość honorowy, ale nie wiem czy wyjdziemy poza granice kraju. Myśleliśmy o tym, żeby pokazać jedno polskie miasto. Szczególne. Na przykład Kraków - stolica literatury, miasto UNESCO, noblistów, najlepszych wydawnictw, ale też dobre do życia dla literatów, bo mieszka tam silna grupa pisarzy i poetów. Kraków jest dla nas tak odległy terytorialnie i tak odległy atmosferą od Gdańska. Może to jest trop? A jeśli chodzi o inne kraje - chcielibyśmy, żeby zawsze były tak oryginalne jak Islandia. Może takie, które są wyspami? Jak Japonia czy Malta? Na pewno chcemy pokazywać mniejsze kultury, te duże pozostawiając krakowskim i warszawskim targom książki.

Mamy ochotę na nieoczywiste archipelagi literatury, bardziej odległe nam - zarówno terytorialnie, jak i mentalnie. Chociaż techniczne jest to oczywiście trudniejsze do zrealizowania. Islandia nie leży przecież daleko, a nikt z pisarzy nie doleciał na czas, bo burze śnieżne szalały na Reykjavikiem.

Magdalena Kalisz podczas gali Splendor Gedanense`2019
Magdalena Kalisz podczas gali Splendor Gedanense`2019
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

 

Czy myśleliście o zmianie miejsca? Coraz ciaśniej robi się w Filharmonii Bałtyckiej.

- Faktycznie, robi się ciasno, bo przychodzi mnóstwo ludzi, ale nie chciałabym się przenosić do typowo targowego wnętrza, do hali targowej. Na świecie tak się dzieje, ale hale są najczęściej w otoczeniu miejskim.  

Filharmonia ma wspaniały klimat - piękne wnętrza, jest na wyspie, blisko Motławy, kładki, w otoczeniu najstarszej części Gdańska. To wpływa dobrze na wystawców, autorów, na gości. Nie wiem czy uda nam się znaleźć lepszą lokalizację.

Zobaczymy, co dalej. Nie chcielibyśmy się też za bardzo rozbudowywać, jak Kraków czy Poznań. W tym roku było 80 wystawców, myślimy maksymalnie o 100. Wolimy zachować mocny poziom i kameralność, żeby wszyscy dobrze się czuli.

 

TV

Po Wielkanocy zacznie jeździć autobus na wodór