• Start
  • Wiadomości
  • Miał być wieczór kawalerski, była „wytrzeźwiałka” i mandat

Miał być wieczór kawalerski, była „wytrzeźwiałka” i mandat

Życie to nie film, a Gdańsk to nie Las Vegas. Przekonał się o tym 22-letni mieszkaniec województwa kujawsko-pomorskiego, który w Gdańsku miał spędzić wieczór kawalerski. Zamiast na niezapomnianą zabawę w gronie przyjaciół, trafił do aresztu. Zatrzymano go na lotnisku bo udawał, że ma przy sobie bomby!
12.04.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Na służbie straż graniczna nie ma poczucia humoru, zwłaszcza gdy na lotnisku ktoś informuje o bombach.

22-latek przyleciał 12 kwietnia z Warszawy do Gdańska samolotem rejsowym. Towarzyszyli mu przyjaciele. Mężczyźni - jak informuje straż graniczna - mieli w Gdańsku spędzić wieczór kawalerski. Zabawę prawdopodobnie rozpoczęli jeszcze przed odlotem, bo - jak się później okazało - u 22-latka stwierdzono ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Wszystko przebiegało zgodnie z ich planem… do czasu.

Po wylądowaniu w Gdańsku skończyła się dobra zabawa. Kiedy w terminalu lotniska mężczyzna wyszedł ze strefy zastrzeżonej, spostrzegłszy patrol, podniósł ręce i krzyknął po angielsku: „Mam dwie bomby!”. Chciał zapewne rozbawić w ten sposób swoich przyjaciół. Zamiast tego zwrócił na siebie uwagę strażników granicznych, którzy natychmiast podeszli do mężczyzny. 22-latek zaczął tłumaczyć, że to był tylko żart. Tłumaczenia na nic się jednak zdały. Mężczyzna został obezwładniony przez funkcjonariuszy. Założono mu kajdanki i zaprowadzono do pomieszczeń służbowych. Kilka godzin spędził w gdańskim Pogotowiu Socjalnym dla Osób Nietrzeźwych. Po wytrzeźwieniu został ukarany pięćsetzłotowym mandatem.

 

Czytaj także:

Ewakuacja na lotnisku w Gdańsku. Powodem samotny bagaż

TV

Światowa stolica bursztynu