• Start
  • Wiadomości
  • Ma 21 lat, zostanie rodziną zastępczą dla młodszego rodzeństwa. Jak można mu pomóc?

Ma 21 lat, zostanie rodziną zastępczą dla młodszego rodzeństwa. Jak można mu pomóc?

Krzysztof ma w sobie dużo młodzieńczej odwagi i optymizmu, a jednocześnie ogromną, jak na swój wiek, dojrzałość. Po nagłej śmierci mamy postanowił zostać rodziną zastępczą dla trójki młodszego rodzeństwa. Poznaj ich historię i jeśli możesz - pomóż im stanąć na nogi.
28.02.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Większą część swojego życia Krzysztof spędził w Gdańsku mieszkając z mamą, tatą i trójką młodszego rodzeństwa. Z czasem jego rodzice rozstali się, a tata wyjechał do Warszawy. Po ukończeniu gimnazjum Krzysztof dołączył do ojca, by kontynuować naukę w stolicy.

Mieszkając w Warszawie regularnie odwiedzał mamę i rodzeństwo w Gdańsku. Kiedy w nocy 12 lutego 2017 roku zadzwonił telefon, życie legło mu w gruzach.

- Dowiedziałem się, że zmarła moja mama. Stało się to przy moim młodszym rodzeństwie... - mówi Krzysztof, walcząc z łamiącym się głosem. - Mama wstała od stołu i upadła na ziemię. Straciła przytomność i oddech. Pogotowie reanimowało ją przez godzinę, ale nie udało się. Miała 44 lata i nigdy nie chorowała. Nikt się tego nie spodziewał.

Ponieważ rodzice rozwiedli się ponad trzy lata temu, a matka nie miała ślubu ze swoim nowym partnerem, to na Krzysztofa spadły obowiązki związane z organizacją pogrzebu.

- To straszne kiedy jest się w tak młodym wieku i twoja mama odchodzi, a ty, kiedy przeżywasz to wszystko, musisz jeszcze wybrać dla niej trumnę i rozpoznać ją przed pochowaniem. Ciągle nie mogę zapomnieć tego obrazu - wyznaje chłopak.


Nawet Laura rozumie

Ale 21-letni Krzysztof musi wziąć się w garść. Ma przecież młodsze rodzeństwo.

16-letni Krystian jest zamknięty w sobie i trudno do niego dotrzeć, udaje że wszystko jest w porządku.

12-letni Kevin przez kilka dni po tragedii w ogóle się nie odzywał. Ratuje go szkoła, która pozwala mu uciec na chwilę od tego co przeżył.

Karolina ma 9 lat i jest najmłodsza z biologicznego rodzeństwa Krzysztofa.

Jest jeszcze niespełna 4-letnia Laura. Kiedy Krzysztof odbierał ją ostatnio z przedszkola, to zadała pytanie, które zadawała zawsze, gdy po nią przychodził: “Czy mama jest w domu”.

- Powiedziałem, że nie ma. A ona odpowiedziała: “wiem, bo mama nie żyje”. Nawet malutka Laura rozumie, co się stało - opowiada Krzysztof. - Ona ma innego tatę, partnera mojej mamy i myślę, że zostanie przy nim, ale resztą rodzeństwa ja będę chciał się zaopiekować. Aktualnie dopinam wszystkie sprawy prawne i staram się o to, by zostać rodziną zastępczą dla pozostałej trójki, chcę przejąć nad nimi większość opieki prawnej.


Najlepiej jeśli zostaną u siebie

Dlaczego on, a nie tata, albo dziadkowie?

- Wszyscy dziadkowie już nie żyją, a tata nie jest aktualnie w stanie przyjąć do siebie dzieci. Ani finansowo, ani mieszkaniowo. Prowadzi swój biznes i raz ma stabilną sytuację, raz nie - tłumaczy chłopak. - Zresztą, to nie jest tylko ta kwestia. Najważniejsze jest to, że przy tak traumatycznej sytuacji zmiana środowiska byłaby dla rodzeństwa bardzo trudnym przeżyciem. Uznaliśmy wspólnie z tatą, że najlepiej będzie jeśli będą dalej chodzić do szkoły w Gdańsku. Chcę jako opiekun prawny zajmować się nimi, żeby mogły tu zostać. Dopóki nie będzie innej możliwości, żeby na przykład tata mógł się nimi zaopiekować, ja chcę to robić.


To przecież normalne

Dla Krzysztofa takie rozwiązanie jest oczywiste.

- To jest moje rodzeństwo. Kocham ich i nie uważam, żebym robił coś ponad to, co powinienem. Nie jestem superbohaterem. To przecież normalne, że chcę im pomóc, każdy człowiek powinien dbać o swoich bliskich jak najlepiej potrafi - tłumaczy chłopak, uważnie dobierając każde słowo. - Przecież na tym polega miłość, że dobro innych stawiamy ponad własne. Często w życiu myślimy o sobie, ale jeśli kogoś kochamy, to będziemy chcieli dla tej osoby lepiej niż mamy sami, nawet własnym kosztem. Chociaż ja nie uważam, że się poświęcam. To naturalne dla mnie.

Opieka nad młodszym rodzeństwem nie jest dla Krzysztofa czymś nowym. Podkreśla, że gdy jeszcze mieszkał w Gdańsku, a rodzice byli razem, zawsze starał się jak najwięcej pomagać.

- Tata często wyjeżdżał w sprawach zawodowych, mama pracowała w szpitalu na oddziale intensywnej opieki medycznej noworodka, a w domu wiadomo: dużo dzieci, a opiekunka to spory koszt, dlatego pomagałem ile mogłem - wspomina Krzysztof i wylicza: - Przychodziłem ze szkoły, po drodze odbierałem Karolinę z przedszkola, gotowałem obiady i sprzątałem w domu, bo chciałem żeby mama wracając z pracy nie martwiła się, że jest bałagan. Musiałem zająć się rodzeństwem, a później odrobić lekcje. Przez te lata nauczyłem się radzić sobie z odpowiedzialnością.


Kwestie moralne między ojcem i synem

Bracia i siostry Krzysztofa żyją w wynajmowanym dotąd z mamą i jej nowym partnerem. trzypokojowym mieszkaniu. Za sam dach nad głową miesięcznie trzeba zapłacić ponad dwa tysiące złotych. Jak - czyniąc plany przejęcia opieki nad rodzeństwem - starszy brat wyobraża sobie finansową stronę ich wspólnego życia?

- Na pierwsze miesiące dostaliśmy zapomogę od miasta, zostało też trochę pieniędzy po mamie a tata dalej będzie płacił alimenty - zanzacza Krzysztof. - Jest jeszcze program 500 plus... Jeśli stanę się rodziną zastępczą, będziemy mieć regularną pomoc finansową. Poza tym, uczę się zaocznie, znajdę więc jeszcze czas na pracę. Jeśli zebrać to wszystko, sądzę że sobie poradzimy.

Krzysztof chciałby jak najszybciej uregulować status prawny swojej rodziny, żeby zyskać stabilizację. Wkrótce spotka się z prawnikiem przypisanym mu przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Gdańsku, który specjalizuje się w prawie rodzinnym. Podkreśla, że wszystko robi w porozumieniu ze swoim tatą.

- Żebym ja mógł zostać dla dzieci rodziną zastępczą, on będzie miał częściowo ograniczone prawa rodzicielskie. Ustaliliśmy to wspólnie. To jest tylko kwestia prawna, kwestie moralne są zupełnie inne, ustalane między ojcem i synem - podkreśla chłopak.


Będę dalej po prostu bratem

Co na to Krystian, Kevin i Karolina? Czy znają już plany starszego brata na przyszłość?

- Oczywiście, wiedzą o wszystkim i zgadzają się. Kochają tatę i myślę, że zrozumieli jego decyzję, która również dla niego nie była łatwa - odpowiada Krzysztof. - A ja będę dalej po prostu ich bratem, rodzina zastępcza nic tu nie zmienia. Nie zrobię nic nowego czego nie robiłem wcześniej. Poza tym, że teraz nie będzie tej osoby, która była z nimi zawsze. Mamy. Tego im nigdy nie dam, ale całą resztę wiedzą już, że potrafię.

Starszy brat nie zastanawia się, jak będzie wyglądało jego życie za rok czy dwa, jego droga zawodowa, jego osobiste sprawy.

- Życie osobiste? Też jest ważne, ale rodzina jest ważniejsza. Myślę, że jestem w stanie sobie tak poradzić, żeby ucierpiało jak najmniej - mówi bez wahania. - Jeśli chodzi o moją przyszłość, jeszcze szukam swego celu, poznaję samego siebie. Przed tym wszystkim myślałem, żeby zacząć kurs programowania. Lubię składać komputery, interesuje mnie informatyka.

Krzysztof podkreśla, że ma wielu przyjaciół w Gdańsku, którzy go wspierają. Byli na pogrzebie mamy, dzwonią i piszą, pytając, jak sobie radzi. O dzieciach nie zapomnieli także znajomi mamy. Ma ich wsparcie. Da sobie radę.


Apel do mecenasów z dobrym sercem

- Krzysztof bierze na siebie ogromne zobowiązanie. Jego ogromna dojrzałość zbudowana jest z pewnością w dużej mierze na tym, jak wychowała go mama. Miasto wsparło go w ramach pomocy w kryzysie i skomplikowanej sytuacji życiowej. Nie potrzebują obiadów w szkole i nowych butów, są pod opieką psychologa... - mówi Piotr Kowalczuk, zastępca prezydenta Gdańska ds. społecznych. - Szukamy takiej pomocy, która ich umocni: trochę jak ten starszy brat, który wziął na siebie wszystko, potrzebujemy takich starszych braci dla całej rodziny. Dlatego apeluję do firm i osób, które są w stanie ufundować stałe stypendia dla dzieci i Krzysztofa. Warto dać im wszystkim coś, co pozwoli zbudować poczucie bezpieczeństwa na przyszłość i rozwinąć skrzydła.


Osoby, które chciałyby wesprzeć Krzysztofa i jego rodzeństwo fundując stypendium, prosimy o kontakt mailowy z autorką tekstu izabela.biala@gdansk.pl.



TV

Gdański zegar spełnia życzenia?