Trener Piotr Stokowiec nie zmienił składu w porównaniu z poprzednim ligowym spotkaniem z Legią Warszawa. W tamtym meczu był remis 0:0. Podobnie było w poniedziałek, 17 grudnia, w Legnicy.
- To był mecz walki - podsumował już po spotkaniu Stokowiec.
W pierwszej połowie gdańszczanie oddali 7 strzałów, gospodarze tylko jeden, ale najniebezpieczniej pod bramką Lechii było chyba, gdy piłkę w pole karne wgrał Mateusz Szczepaniak. Dobrze zachował się Daniel Łukasik, który - pierwszy, ale nie ostatni raz w meczu - przeciął podanie rywali, oddalając niebezpieczeństwo.
W 18. minucie Michał Nalepa po zagraniu z prawej strony przez Filipa Mladenovicia główkował słabo wprost w bramkarza Miedzi.
W 27. minucie Łukasik uderzył tuż zza pola karnego, piłka o centymetry przeleciała nad poprzeczką.
W 31. minucie Flavio Paixao zagrywał do Wolskiego w polu karnym. Pan Rafał przyjął piłkę, ale za chwilę mu odskoczyła, zdołał do niej dobiec, podał, ale z akcji już nic nie wyszło. Może gdyby strzelał z pierwszej...
Po zmianie stron bliscy zdobycia gola byli piłkarze Miedzi, dwukrotnie za sprawą Petteri Forsella, który doskonale wykonywał rzuty wolne. Najpierw uderzył z lewej strony z około 25 metrów, ale efektowną (i efektywną) paradą popisał się Dusan Kuciak. Potem Fin przymierzył z około 30 metrów, piłka przeleciała nad murem, skozłowała przed rzucającym się Kuciakiem, ale Słowak zdołał sparować do boku.
W końcu do głosu doszli biało-zieloni.
W 59. minucie obok słupka strzelił Paixao.
W 63. minucie Mladenović posłał piłkę wysoko w górę z lewej strony, Paixao główkował obok słupka.
W 68. minucie w polu karnym obrońcy gospodarzy przepuścili piłkę, do której na trzecim metrze doszedł Lukas Haraslin. Miał przed sobą tylko zdezorientowanego Antona Kanibołockiego, skrzydłowy Lechii przelobował bramkarza Miedzi oraz bramkę.
W 74. minucie Haraslin świetnie strzelał zza pola karnego, jeszcze lepiej spisał się Kanibołocki, który wybił piłkę na rzut rożny.
W 81. minucie po podaniu z lewej strony Jakuba Araka, Paixao główkował, stojąc tyłem do bramki. na posterunku był golkiper Miedzi.
W końcówce dwie dogodne okazje miał Paweł Zieliński, ale dobrze ustawiony był Kuciak.
Lechia w całym spotkaniu oddała aż 17 strzałów, w tym 5 celnych. Miedź miała 9 strzałów, w tym 3 w światło bramki. Posiadanie piłki obu drużyn było na podobnym poziomie: Lechia - 51 procent, Miedź - 49.
- Nie zagraliśmy perfekcyjnego meczu, niektórzy zawodnicy zagrali trochę słabiej, ale mają do tego prawo. Szukaliśmy bramki, stać nas na to było. Musimy uszanować to, co mamy, dopisujemy sobie jeden punkt - mówił kilka minut po meczu szkoleniowiec Lechii Piotr Stokowiec reporterowi Eurosport. - Rafał Wolski nie jest jeszcze gotowy do gry w środku pola, z kolei Patryk Lipski jest po pierwszych treningach z drużyną, może damy mu szansę z Górnikiem Zabrze.
Lechia z 39 punktami jest nadal liderem ekstraklasy, wyprzedza Legię Warszawa - 36 punktów, Jagiellonię Białystok - 32 oraz Lecha Poznań, Piasta Gliwice i Koronę Kielce - po 30.
W sobotę, 22 grudnia, biało-zieloni podejmą na Stadionie Energa Gdańsk - w ostatnim meczu 2018 roku - Górnika Zabrze.
Miedź Legnica - Lechia Gdańsk 0:0 (0:0)
Żółte kartki: Bojra Fernandez - Błażej Augustun, Daniel Łukasik.
Miedź: Kanibołocki - Bartczak, Osyra, Milijković, Zieliński - Fernandez (78’ Santana), Purzycki, Camara (73’ Pikk), Forsell, Ojamaa - Szczepaniak (90’ Piątkowski)
Lechia: Kuciak - Mladenović, Augustyn, Nalepa, Nunes - Łukasik, Makowski - Haraslin (Arak 75’), Makowski, Wolski (59. Sobiech) - Paixao