18, 5, 16, 12, 3 – to liczby Lechii Gdańsk.
7, 1, 14, 20, 15 – to liczby Zagłębia Sosnowiec.
Co oznaczają?
- pierwsze to zdobyte punkty w dziesięciu rozegranych do tej pory ligowych kolejkach
- drugie to ilość zwycięstw
- trzecie to ilość zdobytych bramek
- czwarte to stracone gole
- piąte to miejsce w tabeli ekstraklasy
Tylko to zestawienie pokazuje, że w sobotę, 6 października, na Stadionie Energa Gdańsk faworyt jest jeden: Lechia.
- Pracujemy dbając o nasze standardy, o jakość pracy i myślę, że ta nasza gra, szczególnie w ofensywie, przyniosła nam wiele sytuacji podbramkowych i stwarzamy dobre widowiska. Coraz więcej ekspertów stwierdza, że Lechię się coraz lepiej ogląda, że Lechia stwarza widowiska, zdobywa bramki, stwarza sytuacje - mówi Piotr Stokowiec, trener Lechii. - Jesteśmy zdolni, by wygrywać z każdym i stwarzać dobre widowiska. Jednym z naszych celów jest przyciągnięcie kibiców na stadion. Kibice mogą czuć niedosyt po tych ostatnich kolejkach, ale potrzebujemy wsparcia i tylko razem możemy stwarzać fajne widowiska. Trzeba z optymizmem patrzeć na Lechię.
Lechia jest trzecia w tabeli ekstraklasy, ale mogła być wyżej. Ostatnie trzy mecze ligowe to niedosyt: porażka na wyjeździe z Wisłą Kraków 2:5, tylko remis u siebie z Zagłębiem Lubin 3:3 - tylko, bo zespół po pierwszej połowie prowadził 3:0 oraz porażka w Płocku z Wisłą 0:1. W trzech ostatnich meczach gdańszczanie zdobyli zaledwie 1 (słownie: jeden) punkt.
- Wynik to wypadkowa wielu rzeczy. Ostatni tydzień to rollercoaster, bo poradziliśmy sobie fajnie w Pucharze Polski, wcześniej był taki bardzo energetyczny mecz z Zagłębiem i słabszy nasz występ w Płocku. Ten wrzesień był obfitujący w wiele wydarzeń. Panujemy nad tym, co się dzieje, nie ma symptomów, by działo się coś złego w drużynie - zapewnia szkoleniowiec Lechii.
A co o najbliższym rywalu myśli trener Stokowiec?
- Zagłębie to nieobliczalny zespół, który nie pokazał jeszcze wszystkich swoich walorów. Pod względem parametrów fizycznych są w ścisłej czołówce. Nie ma to jednak przełożenia na wyniki, ale mogą zaskoczyć. Na pewno trzeba będzie bardzo uważać, no i grać swoje. Nie ma łatwych spotkań. Przekonały się o tym zespoły ekstraklasy grające w Pucharze Polski. Myśląc tymi kategoriami, łatwo można się oszukać i przedwcześnie dopisać sobie punkty - mówi.
W Lechii w ostatnich meczach było sporo zmian. Wyjazdowe jedenastki w ekstraklasie i Pucharze Polski wyglądały następująco:
28 września – na wyjeździe z Wisłą Płock 0:1
Lechia: Alomerović - Fila, Nalepa, Augustyn, Mladenović - Łukasik, Kubicki, Wolski - Paixao, Sobiech, Haraslin
25 września - pucharowy na wyjeździe z Wisłą Kraków 1:1, awans po rzutach karnych
Lechia: Alomerović - Nunes, Nalepa, Vitoria, Chrzanowski - Makowski, Kubicki, Lipski - Mak, Michalak, Arak
22 września – u siebie z Zagłębiem Lubin 3:3
Lechia: Kuciak - Fila, Nalepa, Augustyn, Lewandowski - Łukasik - Paixao, Kubicki, Wolski, Haraslin - Sobiech
15 września – na wyjeździe z Wisłą Kraków 2:5
Lechia: Kuciak - Fila, Nalepa, Vitoria, Mladenović - Łukasik, Kubicki, Lipski - Mak, Sobiech, Paixao
- Jeśli chodzi o ostatnie rotacje, to wszystko było w miarę zaplanowane. Niektórym zawodnikom daliśmy odpocząć, bo trudno oczekiwać po zawodnikach po kontuzji, żeby za dwa dni byli gotowi do następnego meczu, jak choćby ostatnio Tomek Makowski, który zaliczył 120 minut w meczu pucharowym. To jak dobieramy skład jest bardzo złożone i zależy od wielu czynników. Często jest to takie inwestowanie w przyszłość - mówi trener Stokowiec.
Mecz Lechii z przedostatnim w tabeli ekstraklasy Zagłębiem Sosnowiec odbędzie się w sobotę, 6 października, na Stadionie Energa Gdańsk. Początek o godz. 18.00.