• Start
  • Wiadomości
  • Lechia - Wisła Kraków 0:0. Gdańszczanie zagrali rezerwami, by oszczędzić siły na Brøndby IF

Lechia - Wisła Kraków 0:0. Gdańszczanie zagrali rezerwami, by oszczędzić siły na Brøndby IF

Lechia zaledwie zremisowała na własnym boisku z Wisłą Kraków. Kibice mają prawo ubolewać nad kolejną stratą punktów w nowym sezonie, ale można też spojrzeć na to inaczej: trener Piotr Stokowiec zaryzykował, by dalej grać w Lidze Europy i zmierzyć się w Gdańsku z portugalskim SC Braga.
28.07.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Trener Piotr Stokowiec zaryzykował wystawiając przeciwko Wiśle Kraków rezerwowy skład. Wszystko po to, by w czwartek, 1 sierpnia, mieć jak największe szanse w rewanżowym meczu z duńskim Brøndby IF, w Lidze Europy. Jeśli się uda, na pojedynek z kolejnym rywalem (SC Braga) może przyjść nawet 30 tys. kibiców. Nz. fani Biało-Zielonych na meczu z Brøndby IF, na trybunach zasiadło wówczas 25 tys. osób
Trener Piotr Stokowiec zaryzykował wystawiając przeciwko Wiśle Kraków rezerwowy skład. Wszystko po to, by w czwartek, 1 sierpnia, mieć jak największe szanse w rewanżowym meczu z duńskim Brøndby IF, w Lidze Europy. Jeśli się uda, na pojedynek z kolejnym rywalem (SC Braga) może przyjść nawet 30 tys. kibiców. Nz. fani Biało-Zielonych na meczu z Brøndby IF, na trybunach zasiadło wówczas 25 tys. osób
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl

 

Była to druga kolejka PKO Ekstraklasy. Mecz z Wisłą Kraków odbył się w niedzielę, 28 lipca, na Stadionie Energa Gdańsk. Warunki były ciężkie: 27 stopni C. w cieniu i wysoka wilgotność powietrza. Ryzyko polegało na tym, że najlepsi zawodnicy gdańszczan wymęczyliby się w starciu z Wisłą i cztery dni później nie zaprezentowaliby pełni swoich możliwości w Lidze Europy przeciwko Brøndby IF - trener Stokowiec wystawił więc przeciwko gościom z Krakowa praktycznie drużynę rezerwowych. To, że nie przegrali z zawsze groźną przecież Wisłą, należy zapisać na plus, jako sygnał, że w tym sezonie Lechia ma mocną i szeroką ławkę rezerwowych. Brak wystarczającej liczby pełnowartościowych zmienników był w ubiegłym sezonie jedną z przyczyn, dla których Lechia przegrała współzawodnictwo o tytuł Mistrza Polski.  

Rezerwowi nie mogli oczywiście zagrać tak dobrze, jak zawodnicy podstawowego składu. Dlatego Wiślacy mieli w Gdańsku przewagę. Kibice Biało-Zielonych, którzy przyszli na mecz w liczbie 13 tys. mogli czuć lekkie rozczarowanie. 

Statystyki niedzielnego meczu wyraźnie przemawiają na korzyść Wisły Kraków. Goście więcej byli przy piłce (60 proc. do 40 proc. po stronie Lechii), więcej biegali (ponad 108,5 km do 105,9 km), wymieniali więcej podań (474 do 284) i ich podania były celniejsze (81 proc. do 71 proc.). Jednak nie umieli przewyższyć gdańszczan skutecznością pod bramką przeciwnika: Wisła strzelała w sumie 13 razy, w tym trzykrotnie celnie. Lechia - 11 razy, i też trzykrotnie celnie.

Sytuacje, które warto zauważyć:

 

  • Uderzenie piłki ręką przez zawodnika Wisły w polu karnym. Gdyby sędzia podyktował “jedenastkę” dla Lechii, nikt nie mógłby mieć pretensji. Jednak arbiter, który był blisko, w kategoryczny sposób pokazał, że karnego nie ma.

 

  • 21. minuta: grający w Lechii zawodnik z Indonezji, Egy Vikri, po raz kolejny błysnął doskonałym wyszkoleniem technicznym - założył tzw. siatkę Maciejowi Sadlokowi. Vikri uciekłby z piłką, ale ośmieszony Sadlok nie zamierzał na to pozwolić - machnął ręką na wysokości twarzy gdańskiego piłkarza i trafił go dłonią w oko. Egy padł na murawę. Sadlok dostał od sędziego żółtą kartkę. W przerwie okazało się, że Egy ma spuchnięte oko - nie nadawał się do dalszej gry, zawieziono go do szpitala. 



  • 22. minuta - znakomity strzał zawodnika Lechii, Macieja Gajosa, z rzutu wolnego. Od bramki dzieliło go 25 m i mur Wiślaków. Strzelił mocno, ponad głowami obrońców drużyny przeciwnej - piłka poleciała w stronę dalszego słupka i uderzyła w poprzeczkę, po czym wyszła poza boisko. Gdyby trafiła 15 centymetrów niżej, bramkarz byłby bez szans.

 

  • Wisła odgryzła się w 30 minucie. Z dystansu trzydziestu metrów uderzył Wojtkowski. Alomerović rzucił się, wyciągnięty jak przysłowiowa struna, w kierunku lewego okienka bramki, ale i tak nie dałby rady. Piłka uderzyła w poprzeczkę, tuż przy spojeniu ze słupkiem, po czym wyszła na aut bramkowy.

 

  • 84 minuta - mocny strzał Gajosa z 25 m, obroniony przez golkipera Wisły.

 

Trener Stokowiec nie stawiał na remis, chciał wygrać ten mecz jak najmniejszym nakładem sił. W trakcie drugiej połowy wpuścił na boisko dwóch ofensywnych graczy podstawowego składu - Flavio Paixao i Lukasa Haraslina, ale to nie wystarczyło przeciwko Wiśle.

Lechia po dwóch kolejkach PKO Ekstraklasy ma na koncie dwa remisy i zero strzelonych bramek (ale też zero straconych). To oznacza zaledwie dwa punkty i miejsce w dolnej połowie ligowej tabeli. 

Czy ryzykowanie ligowymi punktami opłaciło się, będziemy wiedzieli w czwartek późnym wieczorem, po rewanżowym meczu z Brøndby IF, który Lechia rozegra w Danii.

Jeśli Biało-Zieloni zdołają awansować, w następnej rundzie zobaczymy w Gdańsku silny portugalski klub SC Braga, którego kadra wyceniana jest przez specjalistyczny portal Transfermarkt na ponad 100 mln euro. Ten sam portal szacuje wartość Lechii na nieco ponad 14 mln euro. Różnica potencjałów ogromna, ale pieniądze nie grają na boisku - Stokowiec i jego zawodnicy najwyraźniej podchodzą do piłkarskiej rywalizacji bez kompleksów.

 

LECHIA GDAŃSK - WISŁA KRAKÓW 0:0

Lechia: Alomerović - Kobryń, Nalepa, Malocza, Chrzanowski - Wolski (57. Haraslin), Makowski, Gajos - Egy (46. Kubicki), Sobiech, Peszko (72. Paixao)

Wisła: Buchalik - Niepsuj, Klemenz, Janicki (79. Wasilewski), Sadlok - Boguski, Basha, Wojtkowski - Carlos (76. Buksa), Drzazga, Mak (88. Morys)

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce)

Żółte kartki: Sadlok 21', Klemenz 80', Wasilewski 90' (wszyscy Wisła); Wolski 52' (Lechia)

Widzów 13270

TV

Nowi mieszkańcy na Ujeścisku