Nie są przyjaciółmi, sąsiadami czy kolegami ze szkolnej ławki, choć wyglądają na ludzi o podobnych metrykach. Zdawać by się mogło, że jedyne co ich łączy, to fakt, że obaj są gdańszczanami. Niezupełnie. Łączy ich chęć niesienia pomocy potrzebującym. A takimi bez wątpienia są podopieczni Pomorskiego Hospicjum dla Dzieci. Można powiedzieć, że Paweł Adamowicz i Jacek Trojański spotkali się w połowie drogi. To oczywiście przenośnia, bo naprawdę spotkali się w restauracji La Cucina, która mieści się u zbiegu ulic Tandeta i Szerokiej.
Prezydent Gdańska zadeklarował chęć udziału w aukcji, której przedmiotem była kolacja z nim, jako gospodarzem w roli głównej. Jacek Trojański udziela się charytatywnie, ale kolacji ze znaną osobą jeszcze nigdy nie licytował. Dla Pawła Adamowicza pomaganie też nie jest nowością, ale w takich okolicznościach również znalazł się po raz pierwszy. Okazja, by zjeść smaczny posiłek z prezydentem Gdańska nie zdarza się często, jeśli nie nigdy. Dlatego mężczyzna, który wygrał aukcję poszedł o krok dalej. Wykazał się większą hojnością niż zakładała umowa i dzięki temu na spotkanie nie przyszedł sam, lecz w towarzystwie swojej partnerki.
Koncentrator tlenu, który ufundował gdańszczanin, kosztował prawie 2,5 tysiąca złotych. Rachunek za kolację zapłacił gospodarz. Finalnie, w spotkaniu udział wzięły cztery osoby. Do stołu dołączyła także Małgorzata Bałkowska, prezes Fundacji Pomorskie Hospicjum dla Dzieci. Zaraz po powitaniu, wręczyła obu panom podziękowania oprawione w ramę.
Nie było łatwo zsynchronizować kalendarze obu zainteresowanych. Prezydent Gdańska zawsze ma napięty grafik, a pan Jacek który jest informatykiem, pracuje w różnych zakątkach świata. Z tego powodu spotkanie było kilka razy przekładane, ale najważniejsze, że się udało. Jacek Trojański ma nie tylko dobre serce, ale i gest wyrażany czymś więcej, niż pieniędzmi. Potwierdza to miły akcent, którym powitał gospodarza wieczoru.
- Wiem, że za dwa dni ma pan urodziny, panie prezydencie - tymi słowami zaczął rozmowę Jacek Trojański. - Z tej okazji przyniosłem dla pana wino.
Miły gest, prawda?