• Start
  • Wiadomości
  • Chicago spotyka Gdańsk: Vandermark, Trzaska i gdańscy jazzmani razem na scenie

Kiedy Chicago spotyka Gdańsk. Na wspólnej scenie: Ken Vandermark, Mikołaj Trzaska i gdańscy jazzmani

Muzyczne Forum Awangardy to dwudniowe spotkanie muzyków chicagowskiej i trójmiejskiej sceny jazzowej pod mistrzowskim okiem Kena Vandermarka. 15 marca w Instytucie Kultury Miejskiej odbędzie się jedyny w Polsce koncert grupy Marker, którego liderem jest Vandermark. 16 marca, w muzycznym performansie będącym efektem warsztatów, wystąpią członkowie zespołu Marker z gdańszczanami.
14.03.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Steve Marquette – gitara;'Marker' tworzą: Ken Vandermark - saksofon, klarnet; Andrew Clinkman – gitara; Steve Marquette – gitara; Macie Stewart – skrzypce, keybord; Phil Sudderberg – perkusja
'Marker' tworzą: [na zdjęciu od lewej] Steve Marquette - gitara; Phil Sudderberg – perkusja; Andrew Clinkman – gitara; Ken Vandermark - saksofon, klarnet i Macie Stewart – keybord, skrzypce
fot. Julia Dratel

 

Wywiad z Mikołajem Trzaską, gdańskim jazzmenem, saksofonistą, klarnecistą basowym i kompozytorem, m.in. muzyki do filmów Wojciecha Smarzowskiego.

Anna Umięcka: - Z Kenem Vandermarkiem, wybitnym twórcą muzyki improwizowanej z Chicago,  znacie się od lat, od kiedy w 2007 roku w Krakowie dołączyłeś do jego grupy Resonance. Graliście potem razem wielokrotnie, również w naszym mieście. Teraz Vandermark przywozi do Gdańska swój najnowszy projekt “Marker”...

Mikołaj Trzaska: - Rzeczywiście spotkała mnie wiele lat temu taka przyjemność i brałem udział w jego międzynarodowym projekcie, wraz z wieloma muzykami amerykańskimi, skandynawskimi i ukraińskimi. To było niesamowite doświadczenie. Jakiś czas temu też poprosiłem Vandermarka, żebyśmy mogli uczestniczyć we wspólnym projekcie z Michałem Górczyńskim, który nazywa się “Details in the air”. To był moment, w którym role się zmieniły - Ken już nie był liderem, ale współczłonkiem zespołu. A teraz jest taka niebywała sytuacja, kiedy przyjeżdża do Europy i zagra tylko jeden koncert w Polsce.

 

W IKM odbędą się w sumie dwa koncerty. W piątek wystąpi Ken Vandermark i jego muzycy z projektu “Marker”, a w sobotę goście z Chicago zagrają z gdańskimi artystami. Jak doszło do takiej współpracy?

- Pomyśleliśmy sobie, że może już czas, żeby “podzielić” się Vandermarkiem i jego znakomitymi muzykami z Zachodu [śmiech]. Nie trzymać ich tylko dla siebie, tylko dać taką możliwość miastu - muzykom, którzy tu tworzą i pracują. Ogromnie się cieszę, że już nie muszę w tym uczestniczyć jako część niezbędna. Moim nazwiskiem wprawdzie się ten projekt reklamuje, ale tak naprawdę jestem tylko prawą ręką organizatora, czyli Oli Trzaski, która to wszystko zaplanowała - i jednym z członków zespołu. Ta muzyka jest tworzona społecznie. Jest lider, ale rozdaje nam tylko różnego rodzaju obowiązki, które trzeba spełnić, żeby muzyka się wydarzyła.

 

W ten sposób na scenie stanie duża 13-osobowa, międzynarodowa i … męska orkiestra.

- Słusznie zauważyłaś, że troszeczkę jest za mało jest pań. To powinno się w przyszłości zmieniać. Na razie ten ruch muzyczny, który nazywa się w naszym środowisku muzyką intuicyjną, improwizowaną, jest w Polsce raczej domeną mężczyzn. Na Zachodzie, i w reszcie świata, kobiety przejmują już te role. Tak się stanie i tutaj, ale muszą się zacząć takie spotkania wydarzać.

Tak też myślimy o projekcie “Markera” i o koncercie w Gdańsku - jak o serii, którą chcielibyśmy kontynuować.

 

Czego można nauczyć się ze wspólnego grania?

- Chodzi też o to, by spotkać się z innym sposobem patrzenia na muzykę jazzową. Bardziej współczesnym, mniej komercyjnym. Takim, który jest zorientowany na proces twórczy, a nie na oddawanie gotowych projektów. Stąd też taka formuła - składy są wymieszane, jest kilku polskich muzyków, kilku amerykańskich, a przed głównym koncertem “Markera” odbędą się małe wydarzenia, półgodzinne, 20 minutowe czy 40 minutowe. Trochę się będzie działo, zanim zobaczymy produkt finalny.

 

Jak zareagowali gdańscy muzycy na twoją propozycję wspólnej pracy?

- To był pomysł Oli. Miała taką myśl, żeby zacząć tworzyć scenę. Nie stworzymy sceny muzyków, jeśli będziemy grać tylko festiwale i pławić się w jednym sosie. Festiwale i “własny sos” są bardzo ważne i dobrze, że się dzieją, ale żeby mogła się pojawić jakaś cyrkulacja, jakiś proces rozwoju, trzeba wpuścić w to wszystko prąd rzeki, czyli kogoś kto będzie pojawiał się i przepływał. W ten sposób zaczepi nam coraz to nowe inspiracje. Liczę na to, że przyjazd Vandermarka i jego przyjaciół z Chicago, bardzo nam w tym pomoże. Znam swój proces rozwoju kariery twórczej i wiem, że potrzebujemy już nie takich nauczycieli, którzy uczą grać c-moll czy e-moll, tylko takich, którzy pokażą nam jak używać muzyki do tworzenia sztuki. Muzyki jako języka artystycznego, który pozwala przekazywać coś więcej, niż tylko puszczanie oczka do widza. Pozwoli nam rozumieć muzykę jako zjawisko, które ma sens społeczny. Myślę, że tylko taki jazz, i w ogóle taka muzyka przetrwa i jest w stanie poddać się rozwojowi.  

Dla mnie to też ciekawe, bo poznam wielu gdańskich muzyków, z którymi nie miałem okazji jeszcze grać.

 

Czy będzie to tylko jednorazowy projekt czy myślisz o czymś większym?

- Miejmy nadzieję, że wcześniej czy później będziemy mogli o tym myśleć nie jako o warsztacie, tylko o stałym projekcie. Ken Vandermark nie będzie jedynym muzykiem, z którym planujemy grać. Chcemy zapraszać ludzi z Niemiec, ze Skandynawii, “iść miastami” - być może zaprosimy Paryż, być może Sztokholm, który jest naszym następnym przyczółkiem. Wiedeń jest też kapitalny. Będziemy szukali współpracy pomiędzy miastami, ponieważ w każdym z nich jest jakaś scena muzyków, a chcemy, żeby gdańscy muzycy się też wymieniali, żeby to nie była wciąż ta sama scena. I w taki sposób często powstają nowe projekty.

Takie jest moje doświadczenie - trzeba pozwolić zagrać komuś z kimś zupełnie nowym, nastawić go na trud i element zaskoczenia. Chodzi o to, żeby się wzajemnie zaskakiwać, o sobie i o innych czegoś dowiadywać.

 

Jak ważna jest publiczność w tworzeniu?

- Ważna. Ta muzyka pojawia się na żywo, a publiczność bardzo w tym pomaga, inspiruje. Bardzo serdecznie więc zapraszam. Biorę udział w takich projektach na całym świecie od wielu lat i zawsze jest to coś ciekawego.    

 

PROGRAM Muzycznego Forum Awangardy

Piątek, 15 marca, godz. 20. Koncert zespołu Marker (dwa sety) | Instytut Kultury Miejskiej, ul.Długi Targ 39/40.

Marker to unikalny projekt muzyczny, który przyciąga uwagę krytyków i publiczność od czasu zeszłorocznego debiutu w Chicago. Powołując do życia zespół Marker, Ken Vandermark stworzył nowe metody improwizacji i kompozycji, które równoważą niezwykłą, twórczą zabawę z wirtuozowskim rygorem. Metody te czerpią inspirację z wielu pokoleń muzyki, sztuki wizualnej i kina - od George'a Clintona do Roberta Rauschenberga i post-punka.

Gdański występ będzie pierwszym (i jedynym) koncertem grupy w Polsce.

Członkowie kwintetu pochodzą z różnych środowisk, które pozwalają na potężną syntezę wielu wpływów, dzięki temu tych pięciu muzyków przenosi znajome nam dźwięki na ryzykowne terytorium. Skład: Ken Vandermark - saksofon, klarnet; Andrew Clinkman – gitara; Steve Marquette – gitara; Macie Stewart – skrzypce, keybord; Phil Sudderberg – perkusja.

 

Sobota, 16 marca, godz. 19. Chicago w Gdańsku. Koncert małych składów sceny muzycznej z Chicago i Trójmiasta. Gościnnie wystąpi Mikołaj Trzaska | Instytut Kultury Miejskiej, ul. Długi Targ 39/40.

To będzie unikatowy koncert składów, które wcześniej ze sobą nie pracowały. Podczas wydarzenia publiczność usłyszy nowe utwory. Muzycy Markera zrekonstruują swoje kompozycje z udziałem: Mikołaja Trzaski (saksofon, klarnet), Filipa Arasmowicza (bas), Kuby Klemansiewicza (saksofon), Adama Witkowskiego (gitara), Marcina Bożka (bas), Ignacego Wiśniewskiego (pianion), Pawła Sokołowskiego (saksofon), Adama Skorczewskiego (trąbka).

Bilety w cenie 10 zł na jeden koncert lub 15 zł na wydarzenia dostępne na: www.vandermarkgdansk.evenea.pl.

 

TV

Żywie Biełaruś! Białoruski Dzień Wolności w Gdańsku