Jeżeli zastanawiali się Państwo, dlaczego w poniedziałek po godz. 17 na al. Hallera można było zaobserwować setki osób niosących ogromne prezenty, to śpieszymy z wyjaśnieniami. W Centrum Nauki i Sportu Gedania 1922, które mieści się przy al. Hallera 201, odbyła się dość nietypowa uroczystość. Święty Mikołaj, z pomocą pracownic gdańskiego MOPR, przekazywał dzieciom prezenty przygotowane przez anonimowe osoby. Dary nie były przypadkowe – przygotowano je dla konkretnego dziecka, ale w tajemnicy przed nim i jego rodziną. Dlatego była to spora niespodzianka dla wszystkich.
Wśród obdarowanych był m.in. Mateusz Gurski. – Dostałem album piłkarski, taki, jaki chciałem! – cieszył się, pokazując mi książkę. – I trochę ubrań, m.in. bluzę i czapkę.
– Ja dostałam bluzkę, buty i kucyka! – wyliczała jego siostra, Laura.
Nie wszyscy jednak na miejscu otwierali paczki. Woleli poczekać z tym na powrót do domu. – Nie wiem jeszcze co jest w środku. Ale marzyła mi się gra komputerowa SIMS 4. Karton jest dość duży, więc pewnie dostałam coś innego – śmiała się Róża Możejko.
– A ja chciałem piłkę i klocki Lego. I dostałem! – brat Róży, Nikodem, rozpakował swój prezent od razu.
Mama i wujek trzyletniej Julki Rydel nie ukrywali zaskoczenia tak dużymi i bogatymi paczkami. – Julka dostała m.in. przybory szkolne i plecak. Nikt się nie spodziewał, że to będą tak duże kartony. Niektóre osoby zastanawiają się teraz, jak się z tym zabiorą do domu. Narzekać chyba jednak nikt nie będzie – mówił Szczepan Rydel, wujek Julki.
I rzeczywiście. Po południu przed Gedanię zajechało kilka taksówek, a obdarowani kierowali się od razu do bagażników. Niektórzy śmiali się, że dostali tyle dobra, że ledwo mogą je unieść.
„Każdy może pomóc” to akcja, którą poprzedza wypełnianie specjalnych ankiet. Pracownicy socjalni pytają dzieci o ich marzenia, pasje i potrzeby. Na tej podstawie powstają listy z charakterystyką konkretnego małego gdańszczanina. Nie sugerują one jednak zakupu konkretnej rzeczy, a jedynie mają dawać pewne wskazówki. Listy są szyfrowane i przekazywane osobom zainteresowanym realizacją dziecięcych marzeń.
Do projektu włączył się m.in. prezydent Gdańska, jego zastępcy i miejscy radni. Do MOPR dzwoniły w tej sprawie osoby prywatne i przedstawiciele firm. Zgłaszały się szkoły i przedszkola. Włączyli się nie tylko mieszkańcy Pomorza, ale i osoby mieszkające w różnych częściach Polski, a nawet za granicą.
– To jest niezwykłe. Ludzie chętnie pomagają i wkładają w to dużo serca, a paczki z roku na rok są coraz większe. My dajemy tylko małą inspirację – zaznacza Magdalena Theus z gdańskiego MOPR, pomysłodawczyni akcji.