Już nie głodują. Protest pracowników Opery Bałtyckiej

Zaledwie kilkanaście godzin trwał protest głodowy związkowców z Opery Bałtyckiej. Rozmyślili się w środę, 2 marca rano - po tym jak okazało się, że swoją akcję mogą prowadzić wewnątrz Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, ale tylko w godzinach urzędowania.
02.03.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Przerwać protest czy go kontynuować? Troje pracowników Opery Bałtyckiej we wtorek nie miało wątpliwości, ale w środę się rozmyślili. Od prawej: Krzysztof Rzeszutek, Danuta Glegoła-Brzostowska i Adam Jałoszyński.

AKTUALIZACJA - ŚRODA, 2 MARCA

Dwoje chórzystów - sopran i tenor - oraz specjalista od montażu scenografii, rozpoczęli we wtorek, 1 marca, protest głodowy. Na miejsce swojej akcji wybrali gmach Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego w Gdańsku. W imieniu całej załogi zażądali 30-procentowej podwyżki. 

We wtorek, ok. godz. 16., Sławomir Kosakowski - dyrektor generalny Urzędu Marszałkowskiego - poinformował ich, że w budynku mogą prostestować tylko w godzinach urzędowania. Związkowcy wieczór spędzili więc przed wejściem głównym do urzędu, po czym wrócili do domów. W środę rano doszli do wniosku, że dalszy prostest w takiej formie nie ma sensu. Przygotowali oświadczenie, w którym zapewniają, że spór zbiorowy z dyrekcją Opery Bałtyckiej o podwyżkę płac trwa.


NASZA RELACJA Z WTORKU, 1 MARCA

Żądają 30-procentowej podwyżki uposażenia podstawowego. Podkreślają, że reprezentują kilkudziesięciu pracowników, którzy należą do komisji zakładowej NSZZ Solidarność w Operze Bałtyckiej.

- Dlaczego przyszło was tylko troje?

- Ludzie dużo pracują, trwają przygotowywana do nowej premiery - odpowiada tenor chóru, Krzysztof Rzeszutek. - Uznaliśmy, że  wystarczy strajk głodowy w takim gronie, jak nasze.

W sumie Opera Bałtycka zatrudnia ok. 250 osób.

Danuta Glegoła-Brzostowska jako artystka chóru (sopran) zarabia miesięcznie 2 tys. zł brutto.

- Do tego trzeba doliczyć 20 procent wysługi lat - mówi. - Po trzydziestoprocentowej podwyżce zarabiałabym 3120 zł brutto.

Miesięczne uposażenie Krzysztofa Rzeszutka to 2160 zł brutto. Montażysta Adam Jałoszyński zarabia miesięcznie 1820 zł brutto.

Krzysztof Rzeszutek, na co dzień tenor chóru Opery Bałtyckiej. Obok - sopran Danuta Glegoła-Brzostowska.

- Doszło do tego, że jeden z naszych kolegów musiał wziąć kredyt, by kupić węgiel na zimę - skarżą się na trudną sytuację finansową, w jakiej jest zdecydowana większość pracowników Opery Bałtyckiej.


Kulturalny protest

Do gmachu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego w Gdańsku weszli po południu, 1 marca. Zajęli skromnie jedno z półpięter w klatce schodowej. Cała trójka zawiązała sobie pod szyje białe chusty z napisem “NSZZ Solidarność Regionu Gdańskiego”. Mieli też ze sobą związkowe flagi oraz kartki z wydrukowanym żądaniem podwyżki.

Akcja była niezapowiedziana, dlatego też wzbudziła konsternację w Urzędzie Marszałkowskim. Co dalej począć z tym fantem? Pod nieobecność marszałka Mieczysława Struka, który jest w podróży służbowej, decyzję podjął dyrektor Sławomir Kosakowski.
Tuż przed godz. 16. protestujących zaproszono do jednej z sal. Asystowało trzech policjantów w mundurach i jeden w cywilu. Wszystko odbywało się spokojnie i bardzo kulturalnie.

Z protestującymi rozmawiali: dyr. Sławomir Kosakowski (po prawej) i Marek Weiss, dyr. Opery Bałtyckiej.

- Urząd Marszałkowski nie jest stroną w tym sporze, dlatego dziwi mnie, że na miejsce protestu wybrali państwo akurat to miejsce - przekonywał dyr. Kosakowski. - Apeluję do państwa o zaniechanie protestu. Jeśli jednak zdecydują się państwo zostać, udostępniamy na protest tę salę, z tym zastrzeżeniem, że można z niej korzystać tylko w godzinach pracy urzędu, czyli od godz. 7.45 do godz. 15.45, od poniedziałku do piątku.

Kosakowski wyjaśnił, że chodzi o względy bezpieczeństwa i warunki umowy, na podstawie której budynek jest pilnowany przez jedną z film ochroniarskich. Gmach zajmowany jest z jednej strony przez Urząd Marszałkowski, z drugiej - przez Pomorski Urząd Wojewódzki. Obie instytucje łączą wspólne korytarze. Umowa z firmą ochroniarską nie uwzględnia sytuacji, w której po godzinach pracy znajdowałyby się tam osoby z zewnątrz.

Trójka strajkujących wyraziła wątpliwość, czy opuszczenie budynku jest jedyną możliwością - ale zastosowała się do tej decyzji.

- Będziemy więc protestować do późnych godzin nocnych przed głównym wejściem do urzędu - stwierdził Krzysztof Rzeszutek. - Nasze rodziny przywiozą nam jakieś ciepłe ubrania. Rano wrócimy do środka.


Nie chcą rozmawiać

W czasie spotkania z protestującymi, dyrektorowi Kosakowskiemu towarzyszył Marek Weiss - aktualny dyrektor Opery Bałtyckiej, z który od prawie dwóch lat pracownicy znajdują się w sporze zbiorowym.

- Żądania płacowe są absolutnie słuszne - przekonywał Weiss. - Jednak nie mogą być oderwane od realiów budżetowych. To nie jest dobry moment na protest. Jesteśmy trzy tygodnie przed premierą, która jest najtrudniejszą, najbardziej skomplikowaną premierą od pierwszych lat powojennych, gdy Opera zaczęła funkcjonować. Zróbmy tę premierę, potwierdźmy, że Opera Bałtycka jest najlepsza w Polsce, bo jest najlepsza według różnych rankingów. Pójdźcie wtedy z tym do marszałka i, czarno na białym, domagajcie się zwiększenia budżetu na następny rok.

Spełnienie żądania podniesienia płac o 30 proc. oznaczałoby, że Opera Bałtycka przestałaby z braku pieniędzy funkcjonować zaraz po wakacjach.

Marek Weiss dodał, że - jak dobrze wiedzą protestujący - z końcem sierpnia przestaje być dyrektorem, wraca do Warszawy, i od pierwszego września partnerem do rozmów będzie nowy szef Opery (najprawdopodobniej Warcisław Kunc - przyp. red.).

Trójka protestujących już po rozmowie, na zewnątrz budynku:

Troje protestujących nie godzi się jednak na takie stawianie sprawy.

- Zbyt długo jesteśmy zwodzeni, czujemy się oszukani - odpowiedział Rzeszutek. - Zawsze jest zły czas na protest. Jak nie premiera to wybory. Dość już mamy spotkań i rozmów, które nie przynoszą żadnych efektów. Dyrektor Weiss najpierw obiecał pracownikom po 200 zł podwyżki, potem się z tego wycofał na żądanie Urzędu Marszałkowskiego. Protestu nie przerwiemy, bo chodzi o to, żeby nasze rodziny miały za co żyć.



Komunikat Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego w sprawie protestu NSZZ Solidarność Opery Bałtyckiej

W związku z upływającą w sierpniu 2016 roku kadencją dyrektora Opery Bałtyckiej w Gdańsku pana Marka Weissa, Zarząd Województwa Pomorskiego ogłosił konkurs na kandydata na dyrektora tej instytucji. Zarząd Województwa zdecydował się na przeprowadzenie konkursu kierując się licznymi opiniami wpływającymi do urzędu – np. od orkiestry Opery Bałtyckiej, która oznajmiała brak jakiejkolwiek możliwości dalszej współpracy z dyrektorem Opery. Pismo w tej sprawie podpisało 91% członków orkiestry. Liczne były protesty zwolenników baletu klasycznego, niezadowolonych z bieżącej oferty. Mimo docenienia poziomu artystycznego Opery Zarząd podjął więc uchwałę o przeprowadzeniu konkursu.

W skład komisji konkursowej weszło trzech przedstawicieli organizatora – Urzędu Marszałkowskiego, dwóch Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, dwóch stowarzyszeń i związków zawodowych i twórczych oraz dwóch związków zawodowych działających w Operze Bałtyckiej. W wyniku przesłuchań komisja wskazała na kandydata Pana Warcisława Kunca (5 głosów), pan Marek Weiss otrzymał 2 głosy, dwie osoby wstrzymały się od głosu.

Ostateczną decyzję w sprawie powołania podejmie Zarząd Województwa Pomorskiego. Będzie ona poprzedzona wynegocjowaniem z kandydatem umowy określającej warunki organizacyjno-finansowe oraz program działalności na najbliższe sezony. Marszałek Województwa Pomorskiego spotka się z panem Warcisławem Kuncem w drugiej połowie marca. Pan Marszałek zapowiedział również spotkanie ze związkami zawodowymi opery.

Dyrektor Marek Weiss podczas przesłuchań konkursowych zadeklarował dokonanie podwyżek dla pracowników opery – o 200 zł. Związki zawodowe toczą spór zbiorowy z dyrektorem  w sprawie płac od dawna – oczekując na zwiększenie uposażeń o 30%. Zaproponowana przez dyrektora Weissa podwyżka miała być przeprowadzona kosztem radykalnego zmniejszenia oferty artystycznej instytucji (39 spektakli w stosunku do 74 w roku ubiegłym). Na takie rozwiązanie nie zgodził się Departament Kultury – wyraźnie jednak informując, że „nie oznacza to braku zgody na poprawę bytu załogi, ale nie może odbyć się to kosztem faktycznego zaprzestania działalności statutowej opery”.

22 lutego Departament Kultury zawiadomił NSZZ Solidarność, o gotowości spotkania Pana Marszałka ze związkami Zawodowymi w jak najszybciej możliwym terminie.

26 lutego przedstawiciel NSZZ Solidarność zwrócił się do dyrektora DK z prośbą o pilne spotkanie, które miało dotyczyć głównie „unieważnienia konkursu”.

Departament Kultury zaproponował spotkanie w Urzędzie 1 marca informując jednocześnie, że Marszałek przebywa w delegacji służbowej, ale oczywiście podtrzymuje chęć spotkania po powrocie.

W dniu dzisiejszym w Urzędzie zjawiła się sześcioosobowa delegacja związkowa wraz z ekipą telewizyjną, oznajmiając żądanie unieważnienia konkursu na dyrektora, żądając natychmiastowych podwyżek o 30% oraz ogłaszając, że troje związkowców podejmuje protest głodowy w siedzibie Urzędu.

Reasumując:

- stroną sporu związkowego jest dyrektor Opery Bałtyckiej,

- podczas konkursu na kandydata na dyrektora opery to właśnie głosy związkowców w dużej mierze przesądziły o jego wyniku,

- Urząd Marszałkowski nie sprzeciwia się regulacjom płacowym, aczkolwiek nie mogą się odbywać kosztem zaprzestania działalności opery,

- Marszałek Województwa w najbliższym czasie spotka się z kandydatem na dyrektora wyłonionym w konkursie,

- związkowcy i reszta załogi są w przededniu spotkania z Marszałkiem Województwa dotyczącego również spraw płacowych;

- akcja protestacyjna musi być prowadzona w zgodzie z przepisami prawa, zachowaniem bezpieczeństwa ludzi i obiektu i nie może odbywać się na terenie urzędu.

Z poważaniem,

Małgorzata Pisarewicz

rzecznik prasowy

Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego


TV

Warzywa od rolników przy pętli Łostowice - Świętokrzyska