• Start
  • Wiadomości
  • Jacht pułkownika Kuklińskiego - wyremontują w Gdańsku, żeby nie zatonął

Jacht pułkownika Kuklińskiego - wyremontują w Gdańsku, żeby nie zatonął

Operacja “Strażnik Poranka” trwała przez niemal cały wtorek, 4 lipca - od rana do wieczora. Dwumasztowy jacht pułkownika Ryszarda Kuklińskiego jest w tak złym stanie technicznym, że trzeba było odholować go Martwą Wisłą z mariny na gdańskiej Szafarni do przystani w Błotniku. Teraz trzeba zorganizować pieniądze na przeprowadzenie remontu kapitalnego.
05.07.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

 

Jacht pułkownika Kuklińskiego przy Siennej Grobli, w trakcie przygotowań do złożenia masztów

 Pułkownik Ryszard Kukliński stracił ten jacht, gdy we współpracy z amerykańskim wywiadem uciekł z komunistycznej Polski w listopadzie 1981 r. - tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego. Miał wówczas 51 lat. Władze PRL skazały go potem zaocznie na karę śmierci i konfiskatę całego majątku pozostawionego w Polsce.

W ręce byłego właściciela jacht wrócił jako prezent w 1998 r., kiedy to pułkownikowi nadano tytuł Honorowego Obywatela Gdańska. Jednostka prezentowała się pięknie po gruntownym remoncie, wykonanym na koszt firmy "Atlas" - przekazano ją Kuklińskiemu uroczyście. Dwa lata później podarował jacht Chrześcijańskiej Szkole pod Żaglami, którą prowadzi ks. Andrzej Jaskuła. Cel działalności tej placówki jest jak najbardziej zacny: kształcić charaktery młodych ludzi.


Wodowanie jachtu płk. Kuklińskiego w 1998 roku w Yacht Club Stoczni Gdynia

Maj 1998, płk. Ryszard Kukliński w Gdańsku ogląda swój jacht

Ks. Jaskuła twierdzi, że już wtedy "Strażnik Poranka" był w złym stanie.

- Ale oczywiste było że pułkownikowi Kuklińskiemu się nie odmawia - mówi ks. Jaskuła. - Przejęliśmy jacht, trochę wyremontowaliśmy. Przez 13 lat służył nam potem w Chorwacji, trzymaliśmy go w porcie na wyspie Iż.

We wrześniu 2015 r. wrócił do Polski. Można było go zobaczyć m.in. w Łebie, Sopocie i oczywiście w Gdańsku. Po ostatniej zimie tak szybko zaczął nabierać wody, że żeglowanie na nim stało się niebezpieczne.

 

Martwą Wisłą do przystani

We wtorek 4 lipca rano został odholowany z gdańskiej mariny przy Szafarni do mariny przy Siennej Grobli. Tam przy pomocy dużego dźwigu samochodowego położono maszty, by możliwy stał się transport łodzi pod mostami na Martwej Wiśle. W działaniach od początku do końca uczestniczyli członkowie gdańskiego Jachtklubu Wiślinka.

Podczas holowania nie obyło się bez dramatycznej sytuacji - silnik łodzi motorowej, która zaczęła ciągnąć “Strażnika Poranka” uległ przeciążeniu i doszło do poważnej awarii. Trzeba było sprowadzić inną jednostkę, by odholowała jacht.

Następnie odbyła się podróż w górę Martwej Wisły - do przystani w Błotniku, za Sobieszewem.

Robota na pokładzie wre - dźwig już czeka

- Teraz trzeba zdobyć pieniądze na remont kapitalny - mówi ks. Jaskuła. - Staram się od wielu miesięcy o wsparcie Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON, ale wyraźnie mnie zwodzą. Odpowiadają na moje listy z częstotliwością raz na pół roku. Taki to departament wychowania. Spróbuję ostatni raz, a potem trzeba będzie pomyśleć może o zbiórce publicznej? Wielu Polaków nie ma wątpliwości jakim bohaterem był dla naszego kraju właściciel tego jachtu.

“Strażnik Poranka” jest jedyną w swoim rodzaju pamiątką po pułkowniku Kuklińskim. Dla jego wielbicieli - wręcz dowód, że najbardziej znany na świecie polski oficer przeszedł na stronę amerykańskiego wywiadu nie jako zdrajca, który chciał się dobrze urządzić w USA. Nie zdrajca - więc kto? Polski patriota, który uważał że osłabienie potencjału militarnego państw bloku moskiewskiego odsunie widmo wojny między Wschodem i Zachodem. W takiej wojnie Polska musiałaby ponieść ogromne straty. Gdyby pułkownik nie był patriotą, to by palcem nie ruszył - bo przecież w komunistycznej Polsce Ryszard Kukliński miał dostatecznie dobrze: świetne widoki na dalszą karierę, własny dom, samochód, jacht.  

 

Zabytek polskiego szkutnictwa

Dodajmy, że jacht jest nie byle jaki. Ta 13-metrowa łódź typu “Opal”, to prototypowa konstrukcja całej serii zaprojektowanej przez Edmunda Rejewskiego i Wacława Liskiewicza - nazwiska dobrze zapisane w historii polskiego żeglarstwa. Od 1966 roku zbudowano ponad 30 “Opali” w trzech wersjach - wszystkie w Stoczni Jachtowej w Gdańsku.

Wnętrze jachtu pułkownika Kuklińskiego, który dziś należy do Chrześcijańskiej Szkoły pod Żaglami

Prototypowy egzemplarz należał do Marynarki Wojennej, ale ta go w 1980 r. skreśliła “ze stanu” i sprzedała. Oczywiście, że były to czasy PRL, więc wszystko odbyło się bez przetargu, po znajomości i za umiarkowane pieniądze. Jacht miał trafić do pułkownika Kuklińskiego ze Sztabu Generalnego i tak też się stało. Komunistyczna władza umiała dbać o “swoich”. Nikomu nie przyszło do głowy, że Kukliński od początku lat ‘70 jest agentem CIA. Przekazywał Amerykanom strategiczne informacje na temat wojsk Układu Warszawskiego i uprzedził o planach wprowadzenia stanu wojennego. W ostatniej chwili uciekł z Polski z rodziną. Zwrot jachtu pułkownikowi po latach był miłym gestem, ale też Kukliński nie bardzo wiedział co z tym zrobić - żył już innym życiem w USA, w Polsce bywał od czasu do czasu. Tak jacht przekazał na własność Chrześcijańskiej Szkole pod Żaglami ks. Jaskuły.

Ile będzie kosztował remont kapitalny? Grube dziesiątki tysięcy złotych, ale dokładniej będzie wiadomo, gdy “Strażnik Poranka” zostanie wyciągnięty z wody i dokładnie obejrzany przez fachowców.


TV

MEVO rozkręca wiosnę. Wsiadaj i jedź: do pracy, na uczelnię, na plażę