• Start
  • Wiadomości
  • II Gdańskie Targi Książki zakończone. Henryka Krzywonos - Strycharska oczami męża

II Gdańskie Targi Książki zakończone. Henryka Krzywonos - Strycharska oczami męża

- Dziennikarze pytają, czy ktoś mi pomagał w pisaniu książki - mówił Krzysztof Strycharski, mąż Henryki Krzywonos-Strycharskiej na spotkaniu autorskim ostatniego dnia Gdańskich Targów Książki. - Pisałem ją dwa lata, każde słowo jest moje, prawdziwe są emocje i wspomnienia. W niedzielę, 31 marca 2019 roku zakończyły się Gdańskie Targi Książki.
31.03.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
targi_3dzien-006_798x533
Krzysztof Strycharski (z lewej), Henryk Krzywonos-Strycharska i  prowadzący spotkanie Bogdan Szczepański  
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

Tegoroczny program Gdańskich Targów Książki to kilkadziesiąt spotkań, m.in. z poetką Elísabet Jökulsdóttir, mistrzem kryminału Zygmuntem Miłoszewskim, islandzkim pisarzem Hallgrímurem Helgasonem. W niedzielę, ostatniego dnia targów Krzysztof Strycharski i Henryka Krzywonos-Strycharska wspólnie opowiadali o książce Krzysztofa - “Moja żona tramwajarka. Opowieść o Henryce Krzywonos-Strycharskiej” ”

 

Mezalians wręcz zboczenie

“Nasi najbliżsi bez problemu zaakceptowali nasz związek, (...) z dalszą rodziną było różnie, nie było może wielkiego sprzeciwu, ale dało się odczuć, że dają nam najwyżej rok wspólnego życia - tak w swojej książce początki wspólnego życia opisuje Krzysztof Strycharski, młodszy od żony o 12 lat.

“Tak naprawdę mieliśmy cały świat przeciwko sobie. Wtedy, w 1987 roku małżeństwo w którym mężczyzna jest 12 lat młodszy od żony postrzegano jako rodzaj mezaliansu, wręcz zboczenie. Ludzie zastanawiali się, czy to ze mną, czy z Henią jest coś nie tak”.

Małżeństwo z Henryką Krzywonos to towarzyszenie żonie działającej w opozycji, uczestniczącej w strajku 1980 roku, która 31 sierpnia znalazła się wśród sygnatariuszy porozumień sierpniowych. Kobiecie, która w stanie wojennym pomagała internowanym, była represjonowana, objęta nakazem opuszczenia Gdańska i pozbawiona możliwości zatrudnienia. To życie wśród osób, które tworzyły najnowszą historię Polski, dziś są legendami, ale też wspólne prowadzenie rodzinnego domu dziecka i wychowywanie dwanaściorga dzieci.

I to dla nich - jak powiedział Krzysztof Strycharski - powstała ta książką, żeby wiedziały, kim była mama i babcia i jak naprawdę wyglądało ich życie.

 

Mamo dobrze, że po mnie przyszłaś

- Motorem zdarzeń w naszym domu była Henryka - mówił Krzysztof Strycharski podczas spotkania w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. - Zawsze szła pod wiatr, mówiła, co myśli, realizowała, co sobie zaplanowała. Ale beze mnie swoich pomysłów nie zrealizowałaby. Oboje chcieliśmy mieć dużą rodzinę i tak się stało. Kiedy miałem 29 lat wychowywaliśmy dwanaścioro dzieci, a w wieku 35 lat zostałem dziadkiem.

Czasy kiedy byli rodziną zastępczą oboje państwo Strycharscy wspominają jako bardzo trudne, często biedne, ale pełne miłości i pewności, że postępują właściwie.     

- Dziś zrobiłabym tak samo - mówiła Henryka Strycharska-Krzywonos. - Chcieliśmy dzieciom dać rodzinę na stałe, ale warunkiem było też to, że dzieci nas wybierały. Tomek, jeden z dwóch ostatnich chłopców których wzięliśmy, kiedy zobaczył mnie pierwszy raz w życiu, w domu dziecka, powiedział “mamo jak dobrze, że po mnie przyjechałaś”. I choć nie zamierzaliśmy już brać dzieci, nie mogłam go nie wziąć. Ja jestem z domu dziecka, wiem jak pomóc, rozumiem, jak się czują takie dzieci.

- Ich niepokój długo nie mija - dodaje Krzysztof Strycharski. - Poszedłem z Łukaszem na pobranie krwi. Dzieci z domów z rodzicami płaczą, rozrabiają, albo się nie przejmują. Łukasz, choć był już dwa lata z nami, zapytał wtedy “tata, ale ty mnie tu nie zostawisz?”

 

targi_3dzien-012_798x533
Trzeci i ostatni dzień Gdańskich Targów Ksiażki 
Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

 

Lech Wałęsa? Straszne spotkanie  

- Henryka jest postacią historyczną - opowiadał Krzysztof Strycharski. - Ona tego określenia nie lubi, mówi “to nie ja, nie Wałęsa, nie Ania Walentynowicz, Borusewicz czy Andrzej Gwiazda, ale te 10 milionów Polaków, cała Polska walczyła w 1980 roku". Nie lubi słowa legenda, ale tak ją czasami nazywają.    

Dzięki żonie Krzysztof Strycharski poznał wielu działaczy opozycyjnych i opowieść o tej części ich wspólnego życia oczywiście znalazła się w jego książce.

- Pierwsza solidarność była wspaniała - wspomina Krzysztof Strycharski. - Nikt nikomu nie szukał w papierach, genach, nie oskarżał. Byłem pod wrażeniem, kiedy poznawałem tych ludzi. Kiedy miałem poznać Andrzeja Gwiazdę, bałem się powiedzieć mu, że wojsko odrabiałem w milicji, a on powiedział, że tam też byli ludzie. Tym bardziej dziwię się temu, co mówi teraz.

Ale nie wszystkie spotkania były wyjatkowe

- Dzieki mojej żonie poznałem Lecha Wałęsę - mówił mąż Henryki Krzywonos-Strycharskiej. - Wrażenie? Straszne, myślałem że to spotkanie będzie czymś wyjątkowym, nie było. Przywitał się, odwrócił i poszedł. Henia tłumaczyła, że miał do tego prawo, ale to pierwsze wrażenie nie było dobre. Opisanie tej historii to też dowód, że książka nie jest koniunkturalna, pisałem jak czułem, jak było.

Państwo Strycharscy niedługą będą obchodzić 35-lecie małżeństwa. Ich recepta na ciche dni? Ich brak.

WIĘCEJ:

Gdańskie Targi Książki. Debata „Kultura czytelnicza - tkanka łącząca w demokracji?”

Gdańskie Targi Książki. Jacek Godek, tłumacz literatury islandzkiej: - W Islandii wszyscy zawsze pisali i czytali książki

TV

Światowa stolica bursztynu