• Start
  • Wiadomości
  • Historyczne zwycięstwo. Polski debel lepszy od argentyńskiego

Historyczne zwycięstwo. Polski debel lepszy od argentyńskiego

Po dwóch dniach rozgrywanego w Gdańsku meczu Polska - Argentyna w grupie światowej Pucharu Davisa, nasi tenisiści ciągle mają szansę na awans do ćwierćfinału tych prestiżowych rozgrywek. Łukasz Kubot i Marcin Matkowski w sobotę, 5 marca, pokonali Carlosa Berlocqa i Renzo Olivo 3:0.
05.03.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Łukasz Kobot (z lewej) i Marcin Matkowski dobrze serwowali i grali z głębi kortu

- Jesteśmy faworytami w grze deblowej - mówił po piątkowych meczach singlowych Radosław Szymanik, kapitan polskiej drużyny.

Nie mogło być inaczej. Łukasz Kubot to zwycięzca Australian Open w grze podwójnej z 2014 roku, triumfator 13 turniejów ATP w deblu. Marcin Matkowski ma ich na koncie 16, pięć razy - wspólnie z Mariuszem Fyrstenbergiem - występował w turnieju Masters, w którym gra osiem najlepszych debli świata.

Razem występują od niedawna. Jako para w 2015 roku rozegrali trzy mecze w Pucharze Davisa, wszystkie wygrali bez straty seta: pokonali Litwinów (Ricardas Berankis, Laurynas Grigelis), Ukraińców (Ołeksandr Dołhopołow, Denis Mołczanow) oraz Słowaków (Andrej Martin, Igir Zelenay).

- Nasze tegoroczne wyniki nie są tak dobre, jak nasza gra - mówił Matkowski w czwartek podczas oficjalnego losowania meczu Polski z Argentyną.

Siłą polskiej pary w sobotę, 5 marca, w Ergo Arenie był piekielnie silny i precyzyjny serwis. Biało-czerwoni mieli 9 asów, rywale tylko 3. Matkowskiemu zmierzono przy serwisie największą prędkość 251 km/h! Kubotowi - 223 km/h. Rywale mieli niewiele ponad 200 (dokładnie 203 km/h).

- Dobrze graliśmy z głębi kortu, dobrze serwowaliśmy - przyznawał już po meczu Kubot. - Poza tym nie daliśmy się przełamać rywalom i sami przełamaliśmy po jednym razie w każdym secie.

251 km/h - najszybszy serwis Matkowskiego
223 km/h - najszybszy serwis Kubota

Pierwsze przełamanie Polaków nastąpiło przy stanie 3:2. Drugie w drugiej partii przy stanie 2:2.

Nasi debliści przeważali, mieli przewagę, co nie oznacza, że nie mieli trudnych momentów. Jednym z nich był w dziesiątym gemie drugiego seta. Było 5:4 i 30:40. Czyżby przełamanie Argentyńczyków? Matkowski huknął z serwisu, Carlos Berlock był bez szans. Za chwilę kolejny punkt dla biało-czerwonych, tym razem po krótkiej wymianie. Pierwszy setbol w tej części meczu. Obroniony przez Argentyńczyków. Przy drugim rywale nie dali już rady.

Trzeciego seta rozpoczął serwisem Berlock. Przełamanie już w pierwszym gemie. Potem - przy stanie 2:1 to rywale mieli break pointa. Polacy wyszli zwycięsko z opresji a niedługo potem byli bliscy wyjścia na prowadzenie 4:1. Jednak Argentyńczycy skutecznie się wybronili. Było 3:2. 4:2. 4:3.

W następnym gemie serwował Kubot. Nie miał pewnej ręki, pierwszy serwis w większości przypadków lądował na siatce lub minimalnym aucie, raz miał nawet podwójny błąd. Na szczęście precyzyjnie uderzał drugim serwisem. Było 0:15, 15:15 (as), 30:15, 40:15 (Renzo Olivo dwukrotnie w siatkę), 40:30 (podwójny błąd serwisowy). W końcu pan Łukasz znowu miał dobry drugi serwis, po wymianie zagrał w korytarz deblowy, Berlock nie dał rady. 5:3.

Tylko jeszcze jeden gem dzielił Polaków od historycznego zwycięstwa w lidze światowej Pucharu Davisa. Ale tego najbliższego bez straty punktu wygrali goście. 5:4.

No i na linii serwisu stanął Matkowski, z którego uderzeniami Argentyńczycy mieli problemy od samego początku. „Matka” nie bierze jeńców: pełna koncentracja i silne precyzyjne uderzenia odrzucały Berlocka i Olivo, którzy nie byli wstanie skutecznie returnować a jeśli im się udało, to za moment pewnie kończyli nasi (smecz Matkowskiego na 30:0).

Polski debel lepszy od argentyńskiego! Pierwszy zwycięski mecz biało-czerwonych w grupie światowej.

- Udało nam się utrzymać cały czas koncentrację. Były nerwy, ale dla nas najważniejsze było utrzymać dobry serwis. Tak się stało, do tego wykorzystaliśmy sytuacje na przełamanie - mówił po meczu Matkowski. - Zdobyliśmy pierwszy punkt, chcemy zdobyć trzy. Chłopaki chcą grać, zobaczymy jak będzie w niedzielę. Jesteśmy w grze, wierzymy, że jesteśmy w stanie wygrać jeszcze dwa mecze.

W niedzielę, 6 marca, ostatnie dwa pojedynki rywalizacji Polski z Argentyną. Zagrają Michał Przysiężny z Leonardo Mayerem oraz Hubert Hurkacz z Guido Pellą. Chyba, że w składach nastąpią jakieś zmiany.

Początek w Ergo Arenie o godz. 12.
 

Polska - Argentyna 1:2

Michał Przysiężny - Guido Pella 0:3 (1:6, 4:6, 6:7)

Hubert Hurkacz – Leonardo Mayer 0:3 (2:6, 6:7, 2:6)

Łukasz Kubot, Marcin Matkowski - Carlos Berlocq, Renzo Olivo 3:0 (6:3, 6:4, 6:4) 


Tak było pierwszego dnia, w piątek, 4 marca 2016 

 

TV

Gdański zegar spełnia życzenia?