Dr Piotr Paluchowski o fenomenie średniowiecznych i nowożytnych gdańskich szpitali
Mycie rąk, noszenie maseczek i rękawiczek, odkażanie - te zalecenia dziś nie dziwią, ale nie są wcale nowe.
Historia mycia rąk sięga lat 40. XIX wieku, ale odkrycie zależności pomiędzy aseptyką a śmiertelnością pacjentek przez Ignaza Semmelweisa, ówczesnego ordynatora oddziału położniczego wiedeńskiego szpitala, nie spotkało się z entuzjazmem ówczesnego świata medycyny. Jego los był tragiczny, a nasi przodkowie uważając, że częste mycie skraca życie, mieli swoje racje.
Skórzane maski w kształcie ptasich dziobów z zamontowanym pojemnikiem na zioła i oleje nosili już lekarze podczas epidemii dżumy w 1709 roku w Gdańsku. Służyły bardziej okadzaniu, a skończyć się mogły zatruciem.
Lekarstwa również nie działały - sok z ropuchy przygotowywany w nowiu czy proszek z mumii nie pomogły chorym na dżumę w XVIII wieku, ale kwarantanna jako skuteczny środek ochronny stosowana była już w średniowieczu.
Historia rozwoju medycyny zna wiele szokujących przykładów zmagania się ludzkości z chorobami. Ilustruje drogę jaką przebyliśmy do dzisiejszego stanu wiedzy. Tylko czy możemy mieć pewność, że za 100 lat przyszli mieszkańcy Ziemi nie będą uśmiechali się z przekąsem czytając o naszych zaleceniach?
Na te pytania w programie Wszystkie Strony Miasta odpowiada dr Piotr Paluchowski, historyk, pracujący w GUMed, współautor książki i wystawy w Muzeum Gdańska o historii szpitalnictwa w Gdańsku.
Rozmowa z naukowcem odbędzie się we wtorek, 5 maja, o godz. 15.00 na portalu gdansk.pl