Gdańszczanin z Florydy. Poznaj historię Arno Pirkaua

Miał trzy lata, kiedy opuścił Gdańsk, ale nigdy o nim nie zapomniał. Rodzice, którzy tu się wychowali, wzięli ślub i powitali na świecie syna, stale mu o tym miejscu opowiadali. 5 grudnia 2019 r., po 74 latach, Arno Pirkau powrócił. Wcześniej poprosił Urząd Miejski w Gdańsku o pomoc w odnalezieniu archiwalnych dokumentów na temat swojej rodziny i taką pomoc otrzymał.
06.12.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Arno Pirkau, z rodu Piastowskich, do Gdańska - miasta swojego dzieciństwa - przyleciał z Florydy (USA), by odebrać dokumenty swoich przodków i zwiedzić miasto ich śladami już jako dorosły
Arno Pirkau, z rodu Piastowskich, do Gdańska - miasta swojego dzieciństwa - przyleciał z Florydy (USA), by odebrać dokumenty swoich przodków i zwiedzić miasto ich śladami już jako dorosły
Fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

 

Arno Pirkau urodził się w Gdańsku 16 sierpnia 1942 roku, w rodzinie Piastowskich. Rodzice i dziadkowie polskie nazwisko zmienili około 1941 roku. Arno był pierwszym, który urodził się już z nowym. Pod takim został ochrzczony w Bazylice Mariackiej.

- Zmianę narzuciły władze nazistowskie. Dano nam trzy nowe nazwiska do wyboru. Mój dziadek wybrał nam Pirkau - wspomina.

Dziadek, Augustyn Piastowski, mieszkał przy Alei Zwycięstwa 28. Był właścicielem firmy transportowej zajmującej się przeprowadzkami i wynajmem magazynów. Siedziba firmy znajdowała się przy ulicy Toruńskiej 10. Budynek istnieje do dziś, i nadal można na nim dostrzec nazwisko „Piastowski”.

Arno, z rodzicami, mieszkał natomiast przy ulicy Za murami, pod numerem 14. Przyszło im tam żyć do 1945 roku, kiedy, podobnie jak wielu innych, uciekli w głąb Niemiec, przed zbliżającymi się radzieckimi wojskami.

Miał więc tylko trzy lata, kiedy z rodzicami opuścił Gdańsk. Wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że miasto nad Motławą - jedno z kilku miejsc na świecie, w których przyszło mu żyć - zostanie w jego sercu na zawsze. Żartuje, że mieszka dziś 300 metrów od plaży, na zachodnim wybrzeżu Florydy, z powodu Gdańska.

- Rodzice cały czas wspominali Gdańsk, też Sopot, tutejsze plaże. Chyba dlatego nieświadomie mnie ciągnęło do wody - uśmiecha się.

Jego rodzice tak często opowiadali o mieście nad Motławą i swojej miłości do miejsca, w którym się wychowali, że Arno całe życie marzył o podróży do kraju przodków i zobaczenia na własne oczy tego mitycznego Gdańska, którego sam nie pamiętał, a o którym tyle słyszał, i gdzie żyli jego najbliżsi. Do tej ważnej podróży przygotowywał się przez całe życie, próbując odkryć historię swojej rodziny. Dotarcie do najważniejszych dokumentów zajęło mu 30 lat.

 

Kopię aktu urodzenia oraz aktu ślubu rodziców odebrał z rąk prezydenta Piotra Kowalczuka w piątek, 6 grudnia, 2019 r.
Kopię aktu urodzenia oraz aktu ślubu rodziców odebrał z rąk prezydenta Piotra Kowalczuka w piątek, 6 grudnia, 2019 r.
Fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

 

Tak, w czwartek, 5 grudnia, 2019 roku Arno Pirkau znalazł się w Polsce i po raz pierwszy od 74 lat postawił nogę na gdańskiej ziemi. Przyjechał razem z córką Michelle Pirkau Dambach, dla której była to pierwsza wizyta w Gdańsku. 6 grudnia odbyła się z tej okazji uroczystość w Sali Herbowej Rady Miasta Gdańska, podczas której Arno wręczono dokumenty świadczące o tym, że jest gdańszczaninem - kopie aktu ślubu rodziców z 1932 roku, i aktu jego urodzenia, przetłumaczone na język polski (oryginalne sporządzono w języku niemieckim). Odebrał je z rąk zastępcy prezydenta ds. edukacji i usług społecznych Piotra Kowalczuka, w obecności przewodniczącej Rady Agnieszki Owczarczak oraz kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Grażyny Gorczycy.

- Kiedy otrzymałem z Urzędu Miejskiego w Gdańsku maila potwierdzającego, że otrzymano moją prośbę o pomoc w odnalezieniu w archiwach miasta dokumentów dotyczących mojej rodziny, i że udało się je odnaleźć, byłem bardzo, ale to bardzo wzruszony - wspominał. - Jestem ogromnie wdzięczny za pomoc w dotarciu do tych materiałów, i lekko oszołomiony, że się udało, i dziś jestem tu, w tym pięknym mieście.

Wizyta, której głównym celem było odebranie dokumentów, była dla Arno także okazją do odwiedzenia miejsc związanych z jego rodziną i odszukania śladów przodków, ale też do odkrycia Gdańska na nowo i lepszego poznania jego historii. Zaplanował m.in. wizytę w Bazylice Mariackiej, w której przyjął chrzest, zwiedzanie Starego Miasta oraz oczywiście... Jarmarku Bożonarodzeniowego.

- Jestem bardzo podekscytowany, bo całe życie marzyłem o tej podróży i zobaczeniu miejsc, w których żyli moi najbliżsi. Teraz to marzenie się spełniło - mówił. - Gdańsk jest przepiękny. Niesamowite, że mogę tu być, zarówno ze względu na historię tego miasta, jak i historię mojej rodziny. Przylecieliśmy wczoraj późnym wieczorem, więc jeszcze zbyt wiele nie zobaczyliśmy, przespacerowaliśmy się tylko Długim Pobrzeżem, wzdłuż stoisk z biżuterią i pięknych restauracji. Na pewno miasto nam się będzie podobało, musimy się tylko ciepło ubrać, i będziemy się radować pobytem tutaj - śmiał się nowy gdańszczanin.

 

Oprócz dokumentów rodzinnych gdańszczanin z Florydy otrzymał na pamiątkę od władz miasta obraz Zielonej Bramy
Oprócz dokumentów rodzinnych gdańszczanin z Florydy otrzymał na pamiątkę od władz miasta obraz Zielonej Bramy
Fot. Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl

 

Choć, do czasu otrzymania dokumentów niewiele miał czasu na zwiedzanie, to to, co zdążył zobaczyć bardzo mu się spodobało. Podkreślił, że niezwykle docenia to, co władze miejskie zrobiły dla Gdańska na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, i jak bardzo cieszy się, że miasto zostało odbudowane.

W Gdańsku, z racji różnych zobowiązań, wraz z córką zostanie tylko do niedzieli, 8 grudnia, stamtąd pojedzie do rodziny do Stuttgartu. Ale już zapowiada, że tu wróci, a do tego czasu będzie ambasadorem miasta wolności i solidarności w USA. Bo przywiązania do swojego „starego-nowego” miasta nie kryje.

- Czuję się gdańszczaninem - podkreśla Arno. - Jestem bardzo dumny, że tu się urodziłem, i że możemy tu dziś być z córką. Wrócę tu na pewno - latem. I będę nadal badał losy rodziny Piastowskich, już w Gdańsku.

 

 

TV

Warzywa od rolników przy pętli Łostowice - Świętokrzyska