Gdańsk zajął czwarte nas świecie i drugie w Europie miejsce w punktacji generalnej Światowego Dnia Dojazdu Rowerem do Pracy (#WinterBiketoWorkDay), obchodzonego w piątek, 8 lutego.
W dodatkowej punktacji za opublikowane zdjęcia grupowe rowerzystów biorących udział w akcji Gdańsk był najlepszy.
Kiedy 6 lutego, na prośbę jednego z organizatorów wydarzenia w Gdańsku zachęcaliśmy do udziału w “zimowym dniu roweru”, nasze miasto w rankingu znajdowało się na 11 pozycji z 114 osobami zarejestrowanymi jako uczestnicy piątkowego wyzwania. Ostatecznie w piątkowej akcji udział zadeklarowało 287 osób, co pozwoliło “wskoczyć” Gdańskowi na pierwszą pod podium pozycję, wyprzedziliśmy m.in. poznaniaków (6 lutego znajdowali się na ósmej pozycji, ostatecznie zakończyli rywalizację na miejscu 7.).
Jak widać - mobilizacja gdańskiej drużyny była błyskawiczna i w stylu “rzutem na taśmę”. Warto zaznaczyć, że w WinterBiketoWorkDay wzięło udział tysiąc miast z całego świata. Pełną klasyfikację znaleźć można na stronie internetowej wydarzenia.
Przy okazji zimowego triumfu przedstawiamy kilka rad przygotowanych przez Tadeusza Wróbla, jednego z inicjatorów udziału Gdańska w WinterBiketoWork. Jak jeździć zimą na rowerze? Zima w Gdańsku nie różni się mocno od sąsiednich pór roku – poza kilkunastoma dniami mrozu i kilkoma dniami z opadami śniegu. Takie spostrzeżenie pozwoliło mi - kilka lat temu - zmierzyć się z myślą, że również zimą mógłbym dojeżdżać do pracy. Skoro nie ma różnicy, to po co przepłacać, prawda? Na początek najlepiej przyjąć strategię, „jeżdżę gdy nie ma śniegu i lodu”. Wtedy do jazdy zimą wystarczy dodatkowa warstwa odzieży (ubieramy się na cebulkę). Kluczowe będą dobre zimowe rękawice lub dodatkowa osłona na ręce przypinana do kierownicy (co w rodzaju mufki dla rowerzystów), oraz osłona twarzy (komin, kominiarka, okulary lub gogle). Jeżeli natomiast ktoś chce się zmierzyć z zimową nawierzchnią na drodze, to powinien przyswoić sobie następujące zasady jazdy: - bezwzględnie obowiązują wszystkie zasady wynikające z PORD, w tym reguła ”ograniczonego zaufania” oraz obowiązek jazdy z włączonym oświetleniem - do kwadratu! - trzeba zadbać (najlepiej już jesienią, bo na mokrych nawierzchniach też się przyda) o odpowiednie opony - im szersze i z grubszym bieżnikiem tym lepsze (bezpieczniejsze); - zimą jeździmy wolniej (o jakieś 5 km/h w stosunku do jazdy w innych porach roku; - nie wykonujemy żadnych gwałtownych manewrów (przyśpieszanie, hamowanie, zmiana kierunku jazdy) – co oznacza, że musimy z trochę większym wyprzedzeniem przewidywać sytuacje na drodze: łagodniej wchodzić w zakręty, z dużym wyprzedzeniem zwalniać przed miejscami potencjalnego zatrzymania się; - pomaga obniżenie ciśnienia w oponach, bezpiecznej będzie jeździć na lekko niedopompowanych. I tyle. Ja jeżdżę do pracy (15km w jedną stronę) od dziesięciu lat, w tym od ponad pięciu lat również zimą. Paradoksalnie wszystkie ryzykowne sytuacje jakie mnie spotkały podczas jazdy na rowerze miały miejsce wiosną, latem lub jesienią. Wygląda na to, że - przynajmniej w moim przypadku – zima to najbezpieczniejsza pora roku do jazdy na rowerze. Czego i Wam życzę! |
Czytaj także
Cztery pory roku na rowerze w Gdańsku. Kto ma odwagę żeby lekceważyć pogodę?