Koncert Guns 'N Roses w Gdańsku odbył się w ramach europejskiej części światowej trasy "Not In This Lifetime". Zespół miał już okazję kilkukrotnie gościć w Polsce, ale ten koncert był wyjątkowy - po wielu latach do zespołu wrócili basista Duff McKagan i gitarzysta Slash, który obok wokalisty Axla Rose jest najbardziej rozpoznawalnym członkiem grupy. Jego gitarowe solówki przeszły do kanonu rocka, a charakterystyczny kapelusz i burza loków na twarzy nie pozwalają pomylić go z nikim innym.
Tak pisaliśmy m.in. o tegorocznym gdańskim koncercie:
Kiedy chwilę przed godziną 21 zabrzmiała muzyka ze „Zwariowanych melodii” i filmu „Equalizer”, było wiadomo, że już za chwilę na scenę wyjdzie Guns N’ Roses. Rozpoczęli od „It’s So Easy” i „Mr. Brownstone” z debiutanckiego albumu „Appetite for Destruction”.
Od samego początku pierwsze skrzypce grali Axl, Slash i Duff, którzy na scenie czują się jak ryby w wodzie. Oczywiście wielka szkoda, że w reaktywacji zespołu nie biorą udziału Izzy Stradlin i Steven Adler z klasycznego składu, ale cieszymy się z tego, że ta pierwsza trójka znów gra razem. Za plecami muzyków wielki telebim pokazywał wizualizacje i to, co się dzieje na scenie, nie zabrakło też dużych ekranów po bokach.
Oprócz swojego repertuaru, Guns N’ Roses lubi też grać utwory innych wykonawców. W Gdańsku nie zabrakło „Knockin’ on Heaven’s Door” Boba Dylana i „Live and Let Die” The Wings, które są znane z płyt grupy, ale także „Wish You Were Here” Pink Floyd, „The Seeker” The Who czy „Black Hole Sun” Soundgarden, które grupa włączyła do programu ku pamięci zmarłego niedawno Chrisa Cornella.
Czytaj też:
Oczekiwania i gorące recenzje. Zobacz opinie fanów po koncercie Guns N’ Roses [SONDA]
Fani w drodze na koncert Guns N' Roses [ZDJĘCIA]
Mogło by się wydawać, że zespół swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą, ale co widać na powyższym klipie - ich koncerty cieszą się w dalszym ciągu ogromną popularnością, a magia muzyki Guns N' Roses działa na kilka pokoleń fanów, także tych, których nie było jeszcze na świecie kiedy zespół był u szczytu popularności.
