PGE Vive Kielce przygotowuje się do najważniejszych meczów w Lidze Mistrzów, najbliższy rywal w ćwierćfinale to galaktyczny Paris Saint Germain. Mecz z Energą Wybrzeże przez trenera Tałanta Dujszebajewa został potraktowany jako ligowa konieczność, do Gdańska przywiózł jedynie ośmiu zawodników z pola. Nie miało to jednak żadnego znaczenia dla losów spotkania.
Mistrzowie Polski prowadzili od samego początku, pierwszego gola dla gdańszczan zdobył w 4. minucie Brazylijczyk Ramon Oliveira. Potem systematycznie goście powiększali przewagę. Do przerwy podopieczni trenera Thomasa Orneborga tracili do rywala już jedenaście goli (13:24).
Energa Wybrzeże była tylko tłem dla jednego z najlepszych zespołów w Europie. Po rzucie Marko Mamicia w drugiej połowie przewaga wzrosła do 14 goli (14:28). W 51. minucie po trafieniu Arkadiusza Moryto różnica wzrosła do 15 bramek (22:37). Gdy w 55. minucie Mamić przelobował Artura Chmielińskiego na tablicy wyników pojawił się rezultat 24:40. Gdańszczanie tracili do mistrzów Polski aż 16 goli.
Piłkarze ręczni Energa Wybrzeże przegrali wysoko, pozostaje im walka o utrzymanie w PGNiG Superlidze.
Energa Wybrzeże Gdańsk - PGE VIVE Kielce 29:42 (13:24)
Energa Wybrzeże: Witkowski, Chmieliński - Kondratiuk 6, Janikowski 4, Adamczyk 4, Papaj 3, Wróbel 3, Salacz 3, Oliveira 2, Komarzewski 2, Prymlewicz 2, Bednarek, Frańczak
PGE VIVE: Ivić, Wałach - Fernandez Perez 8, Moryto 9, Jurkiewicz 6, Kulesz 5, Mamić 5, Jachlewski 4, Bis 3, Aguinagalde 1