• Start
  • Wiadomości
  • Teatr Wybrzeże. Premiera „Resztek” Jarosława Murawskiego w reżyserii Eweliny Marciniak

Teatr Wybrzeże. Premiera „Resztek” Jarosława Murawskiego w reżyserii Eweliny Marciniak

W piątek, 22 października, o godzinie 19:00 na Scenie Malarnia Teatru Wybrzeże odbędzie się premiera „Resztek” Jarosława Murawskiego. Sztuka opowiadająca o końcu pewnego świata i życiu w obliczu wojny, oparta została na motywach „Stramera” Mikołaja Łozińskiego i „Wyjechali” W.G. Sebalda. Spektakl reżyseruje Ewelina Marciniak, która w gdańskim teatrze zrealizowała m.in. „Portret damy” i głośne „Amatorki”.
22.10.2021
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
„Resztki” to nowy spektakl Eweliny Marciniak, uznawanej za jedną z najciekawszych reżyserek teatralnych swojego pokolenia. W głównej roli zobaczymy Dorotę Kolak (na zdjęciu)
„Resztki” to nowy spektakl Eweliny Marciniak, uznawanej za jedną z najciekawszych reżyserek teatralnych swojego pokolenia. W głównej roli zobaczymy Dorotę Kolak (na zdjęciu)
fot. Natalia Kabanow

 

Osobisty spektakl dla wszystkich kobiet, które chcą się odrodzić. Recenzja „Kobiety, strasznie śmiać się!”


Główną bohaterką najnowszej premiery Teatru Wybrzeże w reżyserii Eweliny Marciniak, premierowo prezentowanego na Scenie Malarnia 22 października jest Róża (w tej roli Dorota Kolak), która opowiada historię z punktu widzenia siedmioletniej dziewczynki doświadczającej wybuchu wojny i znikania całego świata, jaki dotychczas znała. „Nigdy nie wiesz, co ci zapadnie w pamięć, ani czego się będziesz wstydził…” - mówi jeden z bohaterów „Resztek” - opowieści o pamięci, wygnaniu i tęsknocie za światem, którego już nie ma, i za jego mieszkańcami, po których pamięć zatarto, jak po nic nie znaczącym epizodzie.

- Bohaterka zatrzymuje się w czasie, zostaje niejako zamrożona w ciele siedmiolatki - mówi Jarosław Murawski, autor sztuki i dramaturg spektaklu „Resztki”. - Nie może dorosnąć do normalnej postaci, pozostając zasklepioną w przeszłości nieustannie rozpamiętuje wydarzenia, które doprowadziły do tego, że jej świat kompletnie runął. Jest zniewolona przez swoje wspomnienia.

 

Reżyserka spektaklu odpowiada także za kolorową, nieoczywistą scenografię, którą przygotowała wspólnie z Grzegorzem Layerem
Reżyserka spektaklu odpowiada także za kolorową, nieoczywistą scenografię, którą przygotowała wspólnie z Grzegorzem Layerem
fot. Natalia Kabanow

 

Tekst sztuki Murawski oparł na wątkach zaczerpniętych ze „Stramera” Mikołaja Łozińskiego, stanowiącej sugestywną, wielogłosową kronikę losów żydowskiej rodziny z przedwojennego Tarnowa, oraz epizodach z książki „Wyjechali” W. G. Sebalda, uznawanego za jednego z najwybitniejszych pisarzy europejskich drugiej połowy XX wieku. Łoziński w swej książce w subtelny sposób kreśli intymny portret wielodzietnej żydowskiej rodziny u progu II wojny światowej - czyli u końca epoki, przekreślonej za chwilę przez Zagładę. Sebald natomiast przywołuje losy zachodnioeuropejskich żydowskich emigrantów zmuszonych do opuszczenia Niemiec przed wojną, konstruując swą opowieść jak zbieracz: idzie tropem fotografii, własnych wspomnień o bohaterach, ich pamiętników, zapisanych tras wędrówek i przymusowych emigracji.

- Zderzenie tych dwóch historii: żydowskiej rodziny, która żyje w przedwojennej Polsce, nie zdając sobie sprawy z nadchodzącej katastrofy, z toczącą się w późniejszych latach opowieścią o losach ludzi, których dotknęła Zagłada, wydało mi się dobrym scenicznym materiałem, na podstawie którego będzie można zrobić poruszający spektakl. Powstała opowieść o koszmarze pustki, której nie można zapełnić - dodaje autor sztuki.

 

Choć spektakl porusza trudną tematykę, twórcy zdecydowali się na pastelowe elementy scenografii i krzykliwe kostiumy
Choć spektakl porusza trudną tematykę, twórcy zdecydowali się na pastelowe elementy scenografii i krzykliwe kostiumy
fot. Natalia Kabanow

 

Ważnym wątkiem spektaklu jest często obecna u Sebalda fotografia - jako maszyna do utrwalania czasu. Bohaterowie „Stramera” w ważnych momentach życia chodzą do zakładu fotograficznego, jakby przeczuwając, że fotograficzna klisza pozostanie jedynym materialnym śladem ich obecności.

- Nie chcemy opowiadać o wielkiej historii, tylko o pogubionych losach zwykłych ludzi, przypatrzeć się śladom ich dawnej bytności, zbadać miejsca, gdzie wciąż odczuwamy ich brak. Spojrzeć na ich stare fotografie, starając się przywołać świat, w którym żyli. Spróbować wywołać wstyd za to, że tak szybko uporaliśmy się z pamięcią o nich - mówi reżyserka spektaklu, Ewelina Marciniak.

W swoim nowym spektaklu przygląda się kwestii tożsamości, wspomnień, zachowanych na fotograficznych kliszach, i marzeń, bliskich nam wszystkim.

- Moim celem jest uobecnienie tych bohaterów, którzy odeszli. Przypomnienie o ich obecności nie tylko w tym najgorszym i najtragiczniejszym momencie, kiedy tracili życie, ale kiedy też pragnęli żyć najbardziej i mieli te same marzenia co my - dodaje reżyserka.

 

Kolorowe światła, peruki i stylizacje nie przysłonią jednak ważnego przesłania dotyczącego kwestii pamięci i tożsamości
Kolorowe światła, peruki i stylizacje nie przysłonią jednak ważnego przesłania dotyczącego kwestii pamięci i tożsamości
fot. Natalia Kabanow

 

Premiera: 22 października na Scenie Malarnia Teatru Wybrzeże. Kolejne spektakle: 23, 24, 26, 27, 28 i 29 października oraz 23, 24 i 25 listopada na Scenie Malarnia. Czas: 2 godziny (bez przerw).

Scenografia: Grzegorz Layer i Ewelina Marciniak, kostiumy: Natalia Mleczak, choreografia: Dominika Knapik, muzyka: Wacław Zimpel. W spektaklu występują: Dorota Kolak - Róża, Krzysztof Matuszewski - Ferber, Katarzyna Dałek - Rena, Piotr Biedroń - Rudek, Piotr Chys - Nathan, Magdalena Gorzelańczyk - Rywka, Jacek Labijak - Botwina, Wacław Zimpel - Paul, nauczyciel, muzyka na żywo, Magdalena Boć - Zuzanna Lipska (wideo).

Wieloznaczna opowieść o miłości, pustce i stracie. Recenzja „Morza otwartego” w reż. Adama Nalepy

TV

Światowa stolica bursztynu