• Start
  • Wiadomości
  • Dlaczego warto wystartować w konkursie INNaczej? Rozmowa z Alicją Żarkiewicz z projektu „Pakuję do swojego”

Dlaczego warto wystartować w konkursie INNaczej? Rozmowa z Alicją Żarkiewicz z projektu „Pakuję do swojego”

Do konkursu INNaczej zgłosiła się z pomysłem „ratowania” plaż od śmieci, a ostatecznie „Pakuje do swojego”. To nazwa jej projektu, który wygrał i otrzymał wsparcie finansowe oraz mentoringowe. Dzięki szkoleniom mogła wykrystalizować swój pomysł, a przede wszystkim zmieniać otoczenie. Alicja Żarkiewicz - jedna z finalistek konkursu INNaczej - podkreśla, że wystarczy idea i chęć do działania.
11.12.2019
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Ważny jest sam pomysł i nasze przemyślenia na jego temat. Nie trzeba mieć całego szczegółowego planu, jak go wdrożyć
Ważny jest sam pomysł i nasze przemyślenia na jego temat. Nie trzeba mieć całego szczegółowego planu, jak go wdrożyć
Archiwum źródło "Pakuję do swojego"

 

Skąd wziął się projekt „Pakuję do swojego?

- Tak naprawdę wyłonił się po tym, jak już dostałam się do programu INNaczej z zupełnie innym pomysłem. Choć temat jest podobny. Chciałam bardzo zrobić jakiś ekologiczny projekt. Kiedy zakwalifikowałam się do INNaczej, otrzymałam możliwość wzięcia udziału w szkoleniach, a przede wszystkim dostałam informację zwrotną na mój pierwotny projekt – nie mogę robić czegoś, czego do końca nie czuję.

Co więc było najpierw?

- Pierwsza idea angażowała bardzo wiele osób. To był pomysł dotyczący plaż i śmieci na nich. Chciałam pokazywać alternatywy dla jednorazowych słomek, organizować różne happeningi. Na początku dostałam się do części szkoleniowej bez dofinansowania. Rozmowy podczas szkoleń i warsztatów w programie INNaczej uświadomiły mi, że nie chcę namawiać na wolontariat. Zdecydowałam, że muszę zrobić coś, na co mogę poświęcić sama swój czas i co zależy ode mnie. W sumie po części już to robiłam, bo pierwsze warsztaty szycia woreczków były w 2016 roku. Tak powstał pomysł „Pakuję do swojego”, czyli projekt społeczny zachęcający do zastąpienia jednorazowych opakowań takimi wielokrotnego użytku oraz nauki przygotowania worków z niepotrzebnych tkanin, w tym przypadku firan. Okazało się, że to dobry kierunek, bo jak zaczęłam nad tym pracować, to komisja uznała, że powinnam na niego dostać grant. I tak jest w tym roku. Można zgłosić pomysł i pracować nad nim, korzystać ze świetnych szkoleń by zwiększyć swoje szanse na dofinansowanie. A jeśli nawet się go nie dostanie, to zdobyta wiedza i tak zostaje z nami. Sytuacja, w której zawsze wygrywamy.

Jak wyglądał proces rekrutacyjny w INNaczej?

 Ważny jest sam pomysł i nasze przemyślenia na jego temat. Nie trzeba mieć całego szczegółowego planu, jak go wdrożyć. Tę wiedzę zdobywa się podczas szkoleń. Usystematyzowanie planu dokonuje się w trakcie warsztatów z design thinking czy service design. To jest praca na modelu społecznych innowacji, podobnie jak praca na modelu biznesowym.

 

Do 12 grudnia trwa nabór wniosków do konkursu INNaczej. Formularz online jest prosty w wypełnieniu w porównaniu z innymi grantami i podobnymi konkursami, dlatego warto spróbować. Już 16 grudnia będą wyniki pierwszego etapu, a 19 grudnia pierwsze szkolenie. Do wygrania wsparcie finansowe i mentoringowe.

 

Czym to się różni?

- Moim zdaniem na podejściu do zarabiania. W modelu biznesowym nie zawsze nastawiamy się na pomoc czy innowacje, które pomagają, rozwiązują jakieś problemy, usprawniają, a w innowacjach społecznych właśnie tak jest. Na to jest główny nacisk. Pieniądze jednak mogą się pojawić później, przy rozwijaniu swojego pomysłu.

Ile czasu trwa szkolenie, „wykluwanie pomysłu”?

- Pierwsze szkolenie będzie 19 grudnia, kolejne już Nowym Roku. Także po pierwszym szkoleniu można rozwijać koncepcję na zmianę, innowacyjny pomysł. Są zaplanowane trzy warsztaty, ale jeśli będą pomysły i będzie potrzebna konkretna pomoc, takie warsztaty, mentoring będzie dobierany właśnie pod konkretną ideę.

O jaki element rozbudowała pani swój projekt?

- W trakcie warsztatów przygotowałam tzw. Zestaw inspiracyjny #PakujęDoSwojego. Zestaw różnych przedmiotów pokazujący alternatywy dla plastikowych opakowań, np. wielorazowe kubki, butelki czy owijki na kanapki z różnych materiałów. Dobrane w taki sposób, by pokazać jak wiele jest różnych zamienników i wybór czegoś dla siebie nie jest wcale takie trudne jak mogłoby się wydawać. A co za tym idzie, ograniczanie jednorazowych opakowań nie jest wcale takie trudne.

Co powinno cechować pomysł, żeby znaleźć się w programie? Na co trzeba zwrócić uwagę?

- Z mojej perspektywy wydaje mi się, że trzeba po prostu kochać swój pomysł, czyli powinien wypływać z ogromnej chęci realizowania tego, a nie ze względu na grant. To według mnie jest na pierwszym miejscu. Trzeba mieć wewnętrzna potrzebę. Ta innowacja powinna mieć pozytywny wydźwięk i nie może być wcześniej takiej inicjatywy w Gdańsku. Ale można się inspirować innymi pomysłami ze świata, z Polski z innych miast.

Na jaki grant można liczyć?

- Uczestnik czy uczestniczka może otrzymać dofinansowanie do 6 tys. złotych. To będzie dla kilku wybranych, najciekawszych projektów.

Jak Pani wykorzystała te pieniądze?

- W regulaminie konkursu jest zapis, że trzeba zrealizować tę innowację i pokazać efekt. Nie rozliczamy się z faktur czy rachunków. To jest właśnie innowacyjne w programie. Ja wydałam te pieniądze na wynagrodzenia dla osób, które stworzyły zdjęcia, stronę internetową, grafikę, logo projektu czyli cały wizerunek „Pakuję do swojego” oraz na zestaw inspiracyjny i maszynę do szycia. W projekcie trzeba rozliczyć się z efektu innowacji, którą chcemy wprowadzić. W trakcie otrzymujemy naprawdę bardzo duże wsparcie w każdym aspekcie, nawet prawnym jeśli takie będzie potrzebne.

Kto może wziąć udział w konkursie?

- Do INNaczej mogą się zgłaszać osoby indywidualne, a także organizacje pozarządowe i instytucje, które wskażą osobę je reprezentującą jako lider czy liderka pomysłu. Dosłownie każda osoba pełnoletnia może zgłosić swój pomysł. Otwartość to coś niezwykłego w INNaczej. 

Jak rozwinął się projekt „Pakuję do swojego?

- Organizujemy dużo warsztatów. Rozdajemy woreczki, jak mamy czas na to, żeby szyć, staramy się podczas innych wydarzeń dzielić się woreczkami. Bywamy z zestawem inspiracyjnym na różnych eventach. Zorganizowałam na dzielnicy kampanię „Siedlce pakują do swojego”, która spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem. Aktualnie zastanawiamy się z radą dzielnicy Siedlce, jak jeszcze bardziej rozszerzyć i wcielić w życie akcję „Pakuję do swojego”.

Kto przychodzi na Pani warsztaty?

- Pojawiają się bardzo różne osoby. Czasami trafiają przypadkowo, przy okazji. Są też takie, które wracają kilkukrotnie i szyją dużo woreczków. Często prowadzimy warsztaty otwarte, np. ostatnie w Instytucie Kultury Miejskiej, na które każda osoba mogła przyjść. My zapewniamy wszystko, od maszyn do szycia, przez sznureczki, niepotrzebne firany. Te firanki dostają drugie życie i zamiast trafić na śmietnik pomagają ograniczać śmieci - opakowania jednorazowe.

Gdzie jest zarobek?

- Pojawia się trochę przy okazji. Po przygotowaniu w INNaczej prototypu „Pakuję do swojego” projekt stał się rozpoznawalny. I teraz większość warsztatów prowadzimy na zlecenia. Same woreczki są coraz bardziej popularne, zlecenia pojawiają się coraz częściej. Czasami sprzedajemy woreczki na zamówienia. Na podsumowaniu INNaczej eksperci i ekspertki wypowiadali się na temat naszych pomysłów – incjatyw. I były takie idee, żeby zacząć sprzedawać worki, szyć, wchodzić na rynek, do sklepów, marketów, dyskontów. Ale ja nie za bardzo to czuję.

Dlaczego Pani tego nie czuje?

- Wolę prowadzić warsztaty, wchodzić w interakcje z ludźmi, opowiadać niż siedzieć całymi dniami przed maszyną i na akord szyć worki. Lepiej się czuję z określeniem inspirowanie. To ta inspiracja, edukacja i animacja jest zawsze na pierwszym miejscu.

 

TV

Warzywa od rolników przy pętli Łostowice - Świętokrzyska