Gośćmi programu „Wszystkie Strony Miasta” byli Grzegorz Szychliński – kierownik Muzeum Nauki Gdańskiej i st. bryg Marian Hinca – naczelnik Wydziału Operacyjnego Komendy Wojewódzkiej PSP w Gdańsku.
- Niestety pamiętam ten dzień. Wolałbym go nie pamiętać, ale to mnie niestety nie opuści. Byłem wówczas w kościele. Siedzieliśmy w biurze i nie wiedzieliśmy, że się pali – wspominał dzień pożaru Kościoła Św. Katarzyny Grzegorz Szychliński, kierownik Muzeum Nauki Gdańskiej, które mieści się w wieży świątyni. - Wieżę od poddasza oddzielały żelazne drzwi, które na ogół były zamykane i na szczęście ja tych drzwi nie otworzyłem. Tam już widziałem huk tego pożaru i żar bijący ze szpary pod drzwiami. To były drzwi po pożarze z 1905 r. i one właściwie uratowały wieżę.
- W przeciwieństwie do pana Grzegorza ja wolałbym pamiętać o tym, żeby pokazywać jako przykład, żeby robić wszystko, aby podobna tragedia jak w Świętej Katarzynie, czy też w innych miejscach już się nie wydarzyła. To są przykłady, które możemy wykorzystywać w doskonaleniu, w przypominaniu, ku przestrodze, pokazując skutki niewłaściwego działania – mówił st. bryg. Marian Hinca, który brał udział w akcji gaszenia pożaru w Kościele Św. Katarzyny.
16 kwietnia 2019, o godz. 18.45 zabrzmiał największy dzwon carillonu Kościoła św. Katarzyny. W ten sposób wyrażono solidarność gdańszczan z mieszkańcami Paryża po nieszczęściu, jakie dotknęło katedrę Notre-Dame. Goście programu byli zgodni co do podobieństw obu pożarów. Jeden i drugi wybuchł na poddaszu, w czasie prac remontowych. Gdański sąd ustalił, że przyczyną wybuchu pożaru na dachu Kościoła św. Katarzyny było zwarcie instalacji elektrycznej, spowodowane przez niesprawne narzędzia pozostawione przez jednego z dekarzy, remontujących dach świątyni. W wypadku pożaru Notre Dam jest podobnie (wstępne ustalenia mówią o zwarciu elektrycznym-red.).
Goście przyznali, że oglądali w telewizji przekazy z akcji gaśniczej w Paryżu. I mając już wcześniejsze doświadczenia z Gdańska, zdawali sobie sprawę jak pożar Notre Dame może przebiegać. Tam również dach płonący dach zawalił się na sklepienia kościoła.
- Dach był całkowicie objęty pożarem. Wiedzieliśmy, że tego się nie da opanować. Przed oczami wrócił obraz z pożaru Św. Katarzyny. Kiedy dojeżdżałem wówczas na miejsce pożaru, już z perspektywy widać było ogrom katastrofy, tutaj w Paryżu było podobnie – mówił st. bryg. Marian Hinca.
- Wciąż miałem dwa pytania. Czy te sklepienia wytrzymają? Patrzyłem w okna Notre Dame, tam było ciemno, więc była nadzieja, że tak. I czy te wieże nie zaciągną ognia z poddaszy do środka, bo tam jest ciąg kominowy? - dodał Grzegorz Szychliński.
Jak podkreślali uczestnicy wideoczatu bardzo trudnym momentem jest zawsze dzień po pożarze, kiedy trwają oględziny i wstępne szacowanie – jak to określają strażacy – strat popożarowych, zarówno tych wyrządzonych przez ogień, jak i tych powstałych w wyniku akcji gaśniczej. Eksperci budowlani muszą następnie sprawdzić, czy konstrukcja kościoła jest stabilna i nie grozi zawaleniem. Niezwykle żmudny i długotrwały jest następnie cały proces odbudowy i renowacji zabytku po zniszczeniach. Tak było i wciąż jeszcze jest w Kościele Św. Katarzyny w Gdańsku, tak też będzie w Katedrze Notre Dame w Paryżu.
- Kościół Św. Katarzyny to nie jest tylko miejsce kultu. To jest świadek cywilizacji. Przecież tam pod koniec XIII w. przyjechał Władysław Łokietek i tam sprawował sądy. To było centrum miasta. To był ośrodek życia społecznego, kultury, to była pierwsza parafia Gdańska, czyli pierwsza organizacja życia społecznego - mówił Grzegorz Szychliński.
Obejrzyj cały program:
Czytaj też: Św. Katarzyna biła w dzwony dla katedry Notre Dame. Gdańszczanie solidarni z paryżanami