• Start
  • Wiadomości
  • Co z Dobrą Nowiną? Ks. Boniecki w Gdańsku o problemach polskiego Kościoła

Co z Dobrą Nowiną? Ks. Boniecki w Gdańsku o problemach polskiego Kościoła

Pełna sala była na spotkaniu z ks. Adamem Bonieckim w Ratuszu Głównomiejskim. 84-letni kapłan, wieloletni redaktor naczelny “Tygodnika Powszechnego” cieszy się dużą popularnością - m.in. z powodu poglądów odbiegających niejednokrotnie od oficjalnego stylu polskiego Kościoła. Zapraszamy do obejrzenia zapisu wideo z rozmowy gdańszczan z ks. Bonieckim.
19.11.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Ks. Adam Boniecki ma już 84 lata
Ks. Adam Boniecki ma już 84 lata
Grzegorz Mehring/www.gdansk.pl


To spotkanie stanowiło niespodziewaną puentę cyklu wcześniejszych Gdańskich Debat Obywatelskich, które również odbywały się w Wielkiej Sali Wety Ratusza Głównomiejskiego - co miesiąc, przez niemal okrągły rok, z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Gośćmi byli wówczas czołowi polscy intelektualiści świeccy.

Spotkanie z ks. Bonieckim odbyło się w czwartek, 15 listopada. Nosiło tytuł "Co dalej z Kościołem w Polsce", ale tak naprawdę dotyczyło kondycji naszego społeczeństwa. Prowadzącym był Ryszard Bongowski, który starał się przede wszystkim odgrywać rolę pośrednika w kontakcie gościa wieczoru z publicznością.  

Jaka była ta rozmowa? W pewnym młoda kobieta zapytała:

- Czy zdaniem księdza, jest szansa na powrót takiego Kościoła radości, bo ja mam wrażenie, że nasz Kościół jest bardzo smutny… Mam wrażenie, że ta Dobra Nowina gdzieś ucichła, bo…

Ks. Boniecki: - Smutny...

- Smutny, tak… Mam wrażenie, że kiedy ludzie jakby starają się dzielić swoim szczęściem, to bardzo często są tłamszeni: “Bo, wiesz, bo tyle problemów”. My w ogóle jako Polacy mamy taką naturę też. Więc takie pytanie, bo mnie się wydaje, że przekaz, który przyszedł do nas dwa tysiące lat temu, był przekazem Dobrej Nowiny. Tak go nazywamy. Natomiast często już w te chwili o tym zapominamy. Ja, jak wracam od komunii, to mój mąż też już zwrócił na to uwagę: ludzie są smutni. Tak? Wracają do tych ławek z ponurymi minami. Fantastyczne były Światowe dni Młodzieży, kiedy w naszej parafii gościli ludzie z Martyniki, to był Kościół radości. Natomiast nasz Kościół jest poważny, w kościele nie wypada się uśmiechać, w kościele nie wypada jakoś tą radością się dzielić. To się bardzo powoli zmienia, to podawanie sobie rąk na znak pokoju, to są jakieś sygnały… Więc czy zdaniem księdza jest taka szansa, żeby od papieża Franciszka też to światło takiego Kościoła bardziej otwartego i radosnego do na przyszło?

Ks. Adam Boniecki: - To jest pytanie naprawdę głębokie. Sam je sobie zadaję. Byłem w Afryce, kiedyś na kazaniu opowiadałem, w Kamerunie, w jaki sposób się u nas  podaje znak pokoju, że tak się kiwa głową. Oni tarzali się ze śmiechu po prostu. Jak oni sobie znak pokoju podają, to się obejmują, to się klepią. To jest… To jest wiadomo co. Zresztą do kościoła celebrans nie wchodzi… Wtańcowuje! Się idzie tanecznym krokiem przy tych ich instrumentach. Ale w Brazylii nawet… No jesteśmy jakimiś takimi ponurakami, i nie wiem, co to jest… Styl duszpasterstwa też jest taki.  Nie wiem czy na początku było tak wesoło, jeśli ktoś co ma na przykazanie “Nie kradnij”, to mu tam rączkę obcinali. Nie wiem czy temu nawróconemu na niekradzenie było tak wesoło wtedy, ale to różnie bywało… Ale to jest prawda, że nasze pieśni są takie też zawodzące jakieś, smutne. Ewentualnie “Boże coś Polskę”...

Ryszard Bongowski: - Księże, nie narzekamy… Pani pytała jak to zmienić.

Ks. Adam Boniecki: - Może to jest sprawa naszej psychiki narodowej, może takiej, że jak se dopiero napijemy się, to jest nam weselej… Proszę Pani, ja myślę, że to pokolenie trzeba spisać na straty w tym punkcie. Że jak byliśmy smutasami, smutasami zostaniemy do śmierci. Ale może młodsze pokolenie jest jakieś radośniejsze. W każdym razie jeśli chodzi  To jest powaga, nie? Ale powaga to nie znaczy ponurość. To nie wiem… To pytanie jest oczywiście ważne, na które nikt nie potrafi odpowiedzieć, ale nie widzę żebyśmy tak mieli sposób, żeby papież Franciszek rozweselił Polaków. Przeraził Polaków, a nie rozweselił… Przeraził księży, przeraził “prawdziwych katolików”. “Co ten papież wyrabia?! To jest może heretyk!!! Może diabeł się wcielił w niego!”. Takie hipotezy spotkałem. Więc nie wiem. Myślę, że w swoim zakresie trzeba robić, co można, żeby być świadkiem Dobrej Nowiny. A nie daj Boże, żeby jakiś taki program episkopat wprowadził… To by sprawę już upupiło na lata.


ZOBACZ ZAPIS SPOTKANIA KS. ADAMA BONIECKIEGO Z GDAŃSKĄ PUBLICZNOŚCIĄ:



TV

Obrona Westerplatte – pierwsze starcie II wojny. Rozmowa z dr. Janem Szkudlińskim