Ciąg Fibonacciego, czyli kaczka z sosem z czerwonego wina

Ciąg Fibonacciego z kaczką i pigwowa geometria – tak w matematycznym skrócie można opisać dania, które zwyciężyły w konkursie kulinarnym dla uczniów szkół gastronomicznych „Matematyka na talerzu – smakołyki na Rok Matematyki”.
07.11.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Uczniowie mieli dwie godziny na przygotowanie matematycznych dań. Od prawej Mateusz Schellenberger i Krystian Buksza, zwycięzcy w kategorii danie główne, z kolegami z Zespołu Szkół Hotelarsko-Gastronomicznych w Gdyni.

Zespół Szkół Hotelarsko-Gastronomicznych w Gdańsku podjął wyzwanie postawione mu przez Instytut Matematyki Uniwersytetu Gdańskiego i zaprosił przyszłych kucharzy z Trójmiasta i okolic do konkursu kulinarnego na danie inspirowane królową nauk. Konkurs zorganizowano w ramach trwającego Roku Matematyki na Pomorzu. Odbył się 7 listopada 2015 r.

Kaczka z pigwą do potęgi

Dwuosobowe drużyny mogły wybrać między przyrządzeniem dania głównego a deserem. Na ugotowanie zgłoszonej do konkursu propozycji mieli 120 minut. Efekty pracy uczniów oceniło jury pod przewodnictwem zawodowego kucharza, z udziałem dwóch naukowców z Instytutu Matematyki UG. Matematycy, oprócz wrażeń smakowych i estetycznych, oceniali także „zawartość matematyki” w daniach na podstawie ich wyglądu oraz wypowiedzi twórców.

Nagrodę za najlepsze danie główne o bardzo długiej nazwie „Kaczka z sosem z czerwonego wina, krokietem z kalafiora, pieczonymi warzywami, kawałkami kapusty włoskiej oraz purée z dyni” otrzymali Krystian Buksza i Mateusz Schellenberger z Zespołu Szkół Hotelarsko-Gastronomicznych w Gdyni.

– Nie mieliśmy zielonego pojęcia, że w nazwie też ma być matematyka, ale na talerzu była – podkreślają uczniowie. – Stworzyliśmy ciąg Fibonacciego, czyli taki, w którym kolejna liczba jest sumą dwóch poprzednich. Zadanie połączenia matematyki z gotowaniem sprawiło nam duży kłopot, ale wygląda na to, że nie poszło nam najgorzej.

Mistrzami matematycznego deseru okazali się Dominik Błażejewski i Kacper Serafińczuk z Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Gdańsku za „Pigwę do potęgi 6”.

– Pigwa jest spożywana w Polsce głównie w postaci nalewki, a my pokazaliśmy jeszcze sześć możliwości: sernik z galaretką, granitę, sos, purée, mus oraz pigwę marynowaną obtoczoną w węglu – tłumaczy Dominik Błażejewski. – Jeśli chodzi o matematykę, skupiliśmy się raczej na geometrii: deser ułożyliśmy w formie figur oraz spirali. Wcisnęliśmy jeszcze równanie napisane węglem na ciastku. Lubię matematykę i staram się jej uczyć na bieżąco, Kacper trochę mniej.

Magdalena Rolbiecka i Bogumiła Smreczak z Zespołu Szkół Ekonomicznych w Tczewie „zeznają” przed jury. Od lewej na pierwszym planie prof. Antoni Augustynowicz i prof. Zbigniew Szafraniec. W tle po prawej kucharz Marek Rogalski.

 

Zaskoczeni jurorzy i „ta kaczuszka”!

– Nigdy nie byłem z matematyką za pan brat. Gdyby nie kłopoty z tym przedmiotem, pewnie wcześniej zostałbym kucharzem – przyznaje Marek Rogalski, przewodniczący jury, szef kuchni w otwartej niedawno restauracji Kowall w Kowalach i uczestnik telewizyjnego show „Top Chef”. – Jednak żeby zostać szefem kuchni, nie trzeba moim zdaniem, mieć piątek z matematyki, tylko kochać to, co się robi, i każdą chwilę poświęcać gotowaniu.

Pigwowy deser uznał za najlepszy, ponieważ przygotowano go z sezonowego owocu.

– To jest w kuchni bardzo ważne. Trzeba korzystać z czasu, kiedy dany produkt jest łatwo dostępny, świeży i pełen składników odżywczych – podkreśla Rogalski. – A kaczuszka była zrobiona wręcz perfekcyjnie, lekko krwista, tak jak powinna być podana pierś z kaczki. Co ja bym ugotował, inspirując się matematyką? Ciężkie pytanie, chyba musiałbym wrócić do szkoły...

„Enigma na talerzu”, którą musieli złamać matematycy.

 

Enigma dla profesorów

Pozostali jurorzy, profesorowie Antoni Augustynowicz i Zbigniew Szafraniec z Instytutu Matematyki UG, dobrze oceniają matematyczne przygotowanie uczniów do konkursu.

– Poważnie podeszli do wyzwania i podołali mu – mówi prof. Augustynowicz. – Potrafili nas również zaskoczyć. Potrawa z enigmą w nazwie faktycznie była dla nas zagadką. Dopiero po skosztowaniu okazało się, że to nie deser, a danie główne.

– Zadawaliśmy podchwytliwe pytania, np. o ilość osi symetrii na talerzu w jednym z deserów. Łatwo było się pomylić, ale uczniowie odpowiedzieli bezbłędnie – dodaje prof. Szafraniec.– Rozmawialiśmy nawet o fraktalach na przykładzie brokułów.

Wiesława Bromber, dyrektorka ZSGH w Gdańsku, ma trochę inne zdanie o poziomie wiedzy matematycznej swoich uczniów: – Mają kłopoty już z najprostszymi działaniami, bardzo przydatnymi w ich zawodzie, np. z przeliczaniem wagi na objętość, z jednostkami miar i wag, proporcjami – wylicza. – Tym bardziej spodobała mi się propozycja matematyków z Uniwersytetu Gdańskiego, by inspirować gotowanie królową nauk. To ciekawa forma połączenia nauki przedmiotów zawodowych z ogólnokształcącymi. Od lat organizujemy konkurs „Kuchnia literacka”. Matematyka jako inspiracja dla kucharza to nowe wyzwanie.

Najlepsze matematyczne danie główne konkursu: znawcy tematu zauważą warzywny ciąg Fibonacciego.

 

Pamiętaj o Lwowie i Księdze Szkockiej 

Co z kolei zainspirowało matematyków, by w Roku Matematyki zwrócili się akurat do przyszłych kucharzy? O tym podczas gotowania w szkole opowiadały Liliana Stemplewska i Wioleta Cichocka, studentki III roku matematyki na UG.

– Mało ludzi poza matematykami wie, czym była działająca w międzywojniu lwowska szkoła matematyczna i Księga Szkocka – mówią studentki. – Szkoła, którą tworzyli tak sławni po II wojnie światowej polscy matematycy, jak Stanisław Banach, Hugo Steinhaus czy Stanisław Mazur, prowadziła swoje dysputy w kawiarni „Szkockiej” we Lwowie i stąd nazwa księgi, a właściwie zwykłego zeszytu, który prowadzili naukowcy.

W księdze zapisywali nierozwiązane problemy matematyczne, wyznaczając jednocześnie jadalne nagrody dla śmiałków, którym uda się z nimi rozprawić. Można było wygrać np. wino, kawę czy piwo, ale także 10 dag kawioru albo żywą gęś.

Kiedy hitlerowskie wojska wkroczyły do Lwowa, Księga Szkocka spoczęła pod ziemią. Po wojnie przetłumaczono ją na kilkanaście języków i stała się światowym hitem wśród matematyków. Wiele z zadanych w niej pytań do dziś nie doczekało się odpowiedzi.

Pigwa do potęgi szóstej, słodko-kwaśny smak geometrii.

TV

120-letnia kamienica jak nowa