• Start
  • Wiadomości
  • Blisko wypadku. Statek Żeglugi Gdańskiej pod zamykającą się kładką

Blisko wypadku. Statek Żeglugi Gdańskiej pod zamykającą się kładką

Do bardzo niebezpiecznej sytuacji na Motławie doszło pod koniec lipca br. Pod opuszczaną kładką zdecydował się przepłynąć kapitan statku pasażerskiego należącego do Żeglugi Gdańskiej. Najwyraźniej zignorował sygnalizację świetlną bo ściął zakręt i przepłynął pod zamykającym się już mostem. Już będąc pod nim gwałtownie dodał gazu. Niewiele brakowało, by doszło do tragedii. Całą sytuację opisuje Gazeta Wyborcza. Reporterka naszego portalu ustaliła, że operator kładki ma możliwość użycia przycisku STOP, ale z
04.08.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Do niebezpiecznej sytuacji przy kładce na Ołowiankę doszło 25 lipca

Na nagraniu, do którego dotarła „Wyborcza”, widać statek pasażerski „Danuta”, który płynie Motławą w kierunku przystani przy Długim Pobrzeżu. Jak relacjonuje dziennikarz gazety, kapitan jednostki widząc, że operatorzy kładki rozpoczęli już jej planowe opuszczanie, początkowo zwalnia, a następnie nagle przyśpiesza i z impetem przepływa pod niemal domkniętą już kładką.

- Zachowanie kapitana było skrajnie nieodpowiedzialne – mówi Gazecie Wyborczej Mieczysław Kotłowski, dyrektor Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni, który zarządza kładką. - Nie tylko wpłynął on pod kładkę na czerwonym świetle, ale naraził też swoich pasażerów. Wielu z nich przebywało przecież na górnym pokładzie. Mogło tam dojść do tragedii, do zderzenia zabrakło sekund.

Nagranie powstało 25 lipca o godz. 15.31. Opuszczanie kładki rozpoczęto zgodnie z harmonogramem o godz. 15.30, a trwa to około dwóch minut. Jak podkreśla gazeta, kapitan „Danuty” - jednostki mogącej zabrać na pokład do 220 osób - podjął decyzję o przepłynięciu pod kładką już w połowie tego procesu.

W wypowiedzi dla naszego portalu Gdańsk.pl, Mieczysław Kotłowski - dyrektor GZDiZ - stwierdził, że operator kładki ma możliwość zatrzymania mechanizmu, ale z niej nie skorzystał.

- Jest tam czerwony guzik STOP - wyjaśnia dyr. Kotłowski. - Gdy się go naciśnie, kładka zatrzymuje się natychmiast, ale potem opuszczanie trzeba dokończyć ręcznie, a następnie zrestartować program komputerowy, żeby to wszystko znowu zaczęło działać. Cała taka operacja trwa około pół godziny.

Dlaczego operator nie zareagował na widok podpływającego statku? Zagapił się?

- Twierdzi, że widział całą sytucję, ale uznał, że statek zdąży przepłynąć - odpowiada dyr. Kotłowski. - Muszę dokładnie przemyśleć sobie tę sytuację, tak żeby tego typu zachowania nie powtarzały się.   

Sprawą już zajęli się gdańscy policjanci. - Zdarzenie było bardzo niebezpieczne. Rozpoczęliśmy czynności sprawdzające, a zgromadzony materiał dowodowy skierujemy do prokuratury. Jednocześnie przygotowujemy wniosek do Kapitanatu Portu w Gdańsku o podjęcie czynności w związku z tą sprawą - informuje kom. Aleksandra Siewert, rzecznik gdańskiej policji.

Zajmie się nią także Gdański Zarząd Dróg i Zieleni oraz Urząd Morski w Gdyni.

Magdalena Kierzkowska z Urzędu Morskiego w Gdyni mówi "Wyborczej": – Po otrzymaniu filmu kapitanat portu wszczął postępowanie w celu wyjaśnienia, czy kapitan statku uwidocznionego na filmie naruszył zasady żeglugi ustanowione dla przejścia pod kładką. Po skontaktowaniu się z zarządcą kładki i otrzymaniu dodatkowych materiałów, będziemy podejmować dalsze działania.

Żegluga Gdańska, do której należy statek „Danuta”, jest największą w Polsce prywatną firmą przewozową działającą w żegludze przybrzeżnej. Realizuje szereg połączeń pasażerskich statkami, katamaranami i wodolatami. Pływa głównie na trasach z Trójmiasta na Półwysep Helski.

Niebezpieczne zdarzenie komentują internauci:

Billybi pisze: Już za sam brak wyobraźni należy mu się zwolnienie. Po co trzymać takich huzarów przy sterach maszyn wożących naszych bliskich?

Wajur pisze: Odebrać patent, pod sąd w związku ze sprowadzeniem zagrożenia życia i zdrowia pasażerów oraz uszkodzenia mienia, a przewoźnikowi odebrać koncesję. Natychmiast!

Nikodem 41 pisze: Pozbawić patentu,tylko tak unikniemy tragedii ludzkiej i zniszczenia jednostki. 

Gazeta Wyborcza opisała wydarzenie z udziałem jednostki Żeglugi Gdańskiej. Warto jednak podkreślić, że do niebezpiecznych sytuacji w pobliżu kładki dochodzi także z udziałem statków innych firm oferujących swoje usługi na Motławie.

TV

Czwarty mikrolas już rośnie - zobacz, jak powstawał na Oruni Górnej