• Start
  • Wiadomości
  • Matka & syn. Zobacz wystawę Anny Karpińskiej-Dehnel i Jacka Dehnela

Matka & syn. Zobacz wystawę Anny Karpińskiej-Dehnel i Jacka Dehnela

- Nie zgadzam się, że talent się dziedziczy, wynosi się natomiast atmosferę domu - mówi Anna Karpińska-Dehnel, malarka uhonorowana Nagrodą Miasta Gdańska w Dziedzinie Kultury. Prace jej oraz jej syna - znanego pisarza Jacka Dehnela - można oglądać w galerii Związku Polskich Artystów Plastyków.
16.03.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Anna Karpińska-Dehnel i Jacek Dehnel - bohaterowie rodzinnej wystawy w Galerii Związku Polskich Artystów Plastyków w Gdańsku

- W moich obrazach zawsze było dużo przyrody: drzewa, rośliny, liście. Ludzi maluję rzadko, może dlatego, że podchodzę do nich zjeżona - mówi gdańska artystka Anna Karpińska-Dehnel. - A może dlatego, że jako malarka radzę sobie z nimi gorzej, niż z roślinami. W przeciwieństwie do Jacka, który zawsze robił świetne portrety, „łapał to”. Ja nie łapię, więc poszłam w przyrodę, w ogrody.

Obrazy o ogrodach i telefonie, który nie dzwoni

Karpińska-Dehnel maluje przez większość swojego życia - w tym roku obchodzi jubileusz 40-lecia pracy twórczej. Z tej okazji powstała wystawa prezentująca twórczość artystki przekrojowo, którą można oglądać w galerii Związku Polskich Artystów Plastyków. Trafiły na nią obrazy m.in. pochodzące z dwóch cyklów: „Czekanie na telefon” i „Ogrody mojego dzieciństwa”.

- Cykl „Czekanie na telefon” powstał, kiedy pokłóciłam się z moim ówczesnym narzeczonym, a dziś już mężem. Czekałam na telefon od niego - i to czekanie zaczęłam malować - mówi Karpińska-Dehnel. - W swoich pracach najczęściej wychodzę od jakiegoś problemu. Czasami inspiruję się jakimś pomysłem literackim, który przetwarzam i rozwijam.

W drugim wymienionym cyklu pojawia się z kolei motyw ogrodu zamkniętego za bramą. - W tym cyklu przejawia się mój charakter. Jestem w pewnym sensie introwertyczką, trochę boję się tego, co jest wokół mnie, wolę zamknięte przestrzenie. To, co jest w środku, w domu, wydaje mi się bezpieczniejsze. Myślę, że to „uciekanie do zamknięć” widać w moim malarstwie: w zamkniętym pejzażu, kamiennym jabłku otaczającym przyrodę, bramach - tłumaczy artystka.

W niemal wszystkich jej pracach można dostrzec inspirację nurtem surrealistycznym, gdzie jawa graniczy z wizjami sennymi. Malarka poprzez zwykłe przedmioty, ujęte w charakterystyczny dla surrealistów sposób, snuje refleksję o istnieniu i przemijaniu. Uwagę przykuwają rozwiązania formalne - artystce bliskie są techniki wodne, a więc gwasze, tempery czy plakatówki.

- Dają możliwość „wpuszczenia powietrza”, nadają moim pracom przestrzeń. W akrylu mi to nie wychodziło, stawało się drętwe, męczące - przyznaje. - Po techniki wodne sięgnęłam trochę z konieczności, ponieważ w tamtym okresie malowałam w pokoju, w którym spałam, więc nie mogłam sobie pozwolić na toksyczne farby. I tak już zostało, mimo, że zdaję sobie sprawę z ograniczeń tej techniki. Wymaga ona widzenia zawczasu całości obrazu, z detalami. W trakcie malowania nie mogę już niczego zmienić ani wrócić do tego, co było pod spodem, bo przecierając to, co namalowałam na wierzchu, wszystko rozmażę. Dlatego wymaga to niesłychanej dyscypliny i konsekwencji.

Podczas wernisażu wystawy malarka została uhonorowana Nagrodą Miasta Gdańska w Dziedzinie Kultury

Do współtworzenia jubileuszowej wystawy w gdańskim ZPAP malarka zaprosiła syna, Jacka Dehnela, jednego z najgłośniejszych pisarzy młodego pokolenia. W galerii można oglądać jego obrazy i rysunki. Dla tych, którzy kojarzą Dehnela tylko z twórczości literackiej, wystawa może być zaskoczeniem. Ale dla tych, którzy znali go od dzieciństwa - nie jest.

- Nie zgadam się, że talent się dziedziczy, wynosi się natomiast atmosferę domu. Jeżeli dziecko wychowuje się w miejscu, w którym są kredki, farby i pędzle, to zaczyna się tym naturalnie interesować. Jacek od małego godzinami oglądał setki albumów o sztuce z naszej biblioteki - wspomina Anna Karpińska-Dehnel.

Zdradza, że syn nie mógł studiować na Akademii Sztuk Pięknych, ze względu na astmę, wybrał więc Międzywydziałowe Studia Humanistyczne. Tam uczył się rysunku, chodził też... do prosektorium, co widać w niektórych jego obrazach, które zawisły w galerii ZPAP. Z czasem malował coraz więcej. - Teraz jednak malarstwo traktuje raczej jako odskocznię od pisania książek, felietonów, poezji, tłumaczeń - mówi artystka.

Pisarz, który miał zostać malarzem

- Przez wiele lat myślałem, że będę malarzem, że to będzie mój główny zawód - odpowiada Jacek Dehnel. - Nawet, kiedy w moim życiu pojawiło się pisarstwo, traktowałem je jako bonus, zajęcie dodatkowe, w wolnej chwili. Stopniowo okazało się, że literaturze poświęcam wszystkie te wolne chwile, a malarstwo schodzi na dalszy plan. Teraz niezwykle rzadko mam sposobność, żeby malować lub rysować. Bardzo mi tego brakuje, ale, ze względu na literaturę, nie mogę zajmować się tym poważniej.

Obrazy, które współtworzą rodzinną wystawę pochodzą z ostatnich dwóch dekad jego twórczości malarskiej. Najnowszy obraz ma dwa lata, ale większość 10, 15 i więcej. To głównie portrety - wśród nich jest autoportret, który artysta stworzył, gdy miał 24 lata.

- Portrety mają to do siebie, że są zapisem twarzy w określonym momencie życia. Kiedyś portretowałem przyjaciółkę, która była po nieszczęśliwym rozstaniu. Wyglądała na dziesięć lat starszą, i tak się wtedy rzeczywiście czuła. Obraz miał jej sprawić przyjemność, poprawić samopoczucie, tymczasem spojrzała na efekt finalny i żachnęła się: „Przecież wyglądam tu strasznie staro”. Odpowiedziałem: „Owszem, bo tak wtedy wyglądałaś”. Przemalowałem to potem, jak poczuła się lepiej. Ten autoportret też zapisuje jakiegoś mnie, mnie z danego momentu, kiedy miałem 24 lata. Tak się wtedy upozowałem, tak wtedy siebie odbierałem. Teraz wyglądałoby to inaczej, nie dawałbym takich silnych kontrastów, wszystko byłoby raczej w szarościach, niż w czerniach, czerwieniach i złocie. Dobór barw też mówi coś o nas, o naszym stosunku do życia. Ale nie, tego autoportretu nie będę przemalowywał, to zapis mnie z tamtych czasów. Niech sobie zostanie.

Zamiłowanie do malarstwa u Dehnela przejawia się nie tylko w samym malowaniu, ale i w pisaniu o tej dziedzinie. Poświęcił jej m.in. powieść „Saturn. Czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya”, opowiadającą o trudnych relacjach między słynnym hiszpańskim malarzem Francisco Goyą, a jego synem Javierem. Pisarz jest także współautorem scenariusza do filmu o życiu i kontrowersyjnych okolicznościach śmierci Vincenta van Gogha: „Mój Vincent”, który był polskim faworytem podczas tegorocznych Oscarów.

- Zarówno w pisarstwie, jak i w malarstwie są tematy, czy motywy, które mnie szczególnie interesują: kwestie przemijania i pożądania. Czyli klasyczne podstawy: Eros i Tanatos. Myślę jednak, że zarówno literatura, jak i malarstwo, pozwalają wyrazić określone rzeczy w sposób, w jaki nie da się tego zrobić w innym medium. Są rzeczy, których nie potrafię powiedzieć, więc je maluję - są i takie, których nie potrafię malować, więc je piszę.

Czy twórczość malarska nie zabiera mu jednak kreatywności i weny niezbędnej podczas twórczości pisarskiej, i odwrotnie - czy pisanie nie odbiera mocy malarzowi? Czy to się w ogóle da pogodzić?

- Myślę, że dużo zależy od osobowości - Delacroix zostawił świetne dzienniki, Schulz, podobnie jak Wyspiański, był rozdarty pomiędzy różnymi dziedzinami sztuki - mówi Dehnel. - To jest możliwe, ale wymaga wyjątkowego talentu i żelaznej dyscypliny, żeby żadnej z tych sfer nie zaniedbywać. A mnie nie tylko brakuje mi talentu Wyspiańskiego czy Schulza, ale też dyscypliny, żeby zawsze pamiętać o tej drugiej sferze.


Niestety prace obojga artystów w galerii Związku Polskich Artystów Plastyków w Gdańsku (ul. Piwna 67/68) można oglądać zaledwie przez tydzień. Zainaugurowana 13 marca 2018 r. wystawa „Anna Karpińska-Dehnel malarstwo jubileusz 40-lecia pracy twórczej / Jacek Dehnel malarstwo” potrwa do 20 marca 2018 r. Galeria dostępna jest dla zwiedzających codziennie z wyjątkiem poniedziałków: od wtorku do niedzieli w godz. 12-18. Wstęp wolny.

TV

W maju kwalifikacje do Mistrzostw Świata w Ergo Arenie!