Życie po pożarze. Trójmiasto pomaga pogorzelcom z Oruni

Dramat mieszkańców spalonego budynku na gdańskiej Oruni poruszył serca dziesiątek osób. Pomoc spływa z całego Trójmiasta, a nawet z mniejszych pomorskich miejscowości. Pogorzelcy dziś organizują swoje domowe ognisko w nowych miejscach.
09.12.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Dom przy ul. Przy Torze 5 - dzień po pożarze.

Reakcja była niemal natychmiastowa. Po tym jak lokalne media, w tym portal Gdansk.pl, zaapelowały o pomoc dla pogorzelców - w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie rozdzwoniły się telefony.

Darczyńcy proponowali głównie meble, czasem sprzęt AGD i inne, drobniejsze rzeczy. Pracownicy MOPR zajmowali się transportem - przyjeżdżali, odbierali i przekazywali bezpośrednio konkretnej rodzinie. Zaangażowali się też lokalni przedsiębiorcy. Jedna z dużych firm odzieżowych z Gdańska przekazała ubrania, inna 20 kompletów pościeli, a kolejna 20 par butów.


Czego jeszcze brakuje?

Dzisiaj większość osób poszkodowanych 21 listopada br. w pożarze domu przy ul. Przy Torze 5 ma już zapewnione podstawowe wyposażenie mieszkania. Brakuje pojedynczych rzeczy. Czego konkretnie?

Potrzebne są meble pokojowe, głównie do spania - przydałyby się jeszcze trzy tapczany. W kilku mieszkaniach nie ma pralki bądź lodówki. Potrzebne są również meble pokojowe dla 19-latka.

Poszkodowani gdańszczanie przyznają, że pomoc przyszła do nich szybko i sprawnie. Dwa dni po pożarze miejscy urzędnicy przedstawili im już pierwsze propozycje nowych lokali. Każda z rodzin otrzymała też zasiłek z tytułu zdarzenia losowego w wysokości 3 tys. złotych. Niektórzy próbują wciąż uporać się z traumą po pożarze.

- Obecnie jedna osoba objęta jest opieką psychologa - informuje Dorota Bukowska, kierownik Centrum Pracy Socjalnej w gdańskim MOPR.


Dramat jubilata

Pożar w oruńskim budynku wybuchł w dniu... 66 urodzin pana Zbigniewa (proszącego o zachowanie anonimowości), jednego z mieszkańców ul. Przy Torze 5. Zarówno on, jak i jego małżonka są już emerytami. Oboje są też inwalidami. To, co zdarzyło się w listopadzie, dla nich jest szczególnie trudnym doświadczeniem.

- Młodzi już nie jesteśmy, na dodatek walczymy z ciężkimi chorobami. W mieszkaniu, które straciliśmy, było nasze "gniazdko". Urządziliśmy je tak, jak chcieliśmy. Trudno nam zaczynać wszystko od początku - mówi pan Zbigniew.

Podkreśla jednocześnie, że otrzymali dużą pomoc z gdańskiego MOPR i mogą nadal na nią liczyć. Jeżeli czegoś im potrzeba, dzwonią do konkretnej urzędniczki z pytaniem, czy są w stanie daną rzecz załatwić.

- Dostaliśmy teraz ładne mieszkanko, to trzeba zaznaczyć. Ale będziemy chcieli też kupić nowe meble. Pewnie weźmiemy kredyt, bo obecnie nie mamy wystarczających środków. W zasadzie dalej "siedzimy na workach" - stwierdza nasz rozmówca. - Najważniejsze jest jednak to, żeby się nie załamywać. Jakoś musimy sobie z tym poradzić i iść dalej.


Wciąż można pomagać

W kamienicy przy ul. Przy Torze 5, należącej do miasta, znajdowało się 10 mieszkań komunalnych. Ogień, który pojawił się 21 listopada, strawił niemal 90 proc. dachu. Zniszczeniu uległa jego konstrukcja, a niższe kondygnacje zostały zalane. Do swoich mieszkań nie mogło już wrócić 27 osób.

Z myślą o pogorzelcach otwarto specjalne konto bankowe. Darowizny można wpłacać na nr konta: 23 1240 1268 1111 0010 3857 8527, Pekao SA.

UWAGA! Na wpłatach KONIECZNIE należy zamieścić dopisek: DAROWIZNA DLA POGORZELCÓW

Czytaj także: Potrzebna pomoc! W pożarze stracili prawie wszystko!


TV

Warzywa od rolników przy pętli Łostowice - Świętokrzyska